~*~
Mój tatuś powiedział, że ten pierwszy raz kiedy się zakochujesz
zmienia Cię na zawsze i nie ma znaczenia
jak bardzo będziesz się starał,
to uczucie po prostu nigdy nie odejdzie.
Nicholas Sparks
Wieczór był ciepły, a Hogwart
ogarniał niewyobrażalny spokój. Za pół godziny miała rozpocząć się cisza nocna,
więc ciemne korytarze oświetlane palącymi się podchodniami powoli pustoszały.
Pokonywałam jeden z nich przyspieszonym
krokiem. Nie mogłam uspokoić złości jaka mną targała.
W końcu zatrzymałam się przy
gargulcu na trzecim piętrze i zasłoniłam usta dłonią, próbując się uspokoić.
Nienawidziłam kłótni z Harrym.
Nie sądziłam również, że mógłby zareagować aż tak impulsywnie na moją decyzję o
powrocie do Malfoy Manor. Po części rozumiałam tę troskę, ale bez przesady.
Czy ty do końca zwariowałaś?! W takim razie po co była ta cała rozprawa
w Ministerstwie?! Po co z Dumbledorem nadstawialiśmy karku, abyś nie wracała do
Malfoyów?! Po to, żebyś teraz sama wpakowała się w ich łapy?!
Rozprawa, którą i tak przegraliśmy, Harry! Czy ty nie rozumiesz, że w
końcu i tak do tego by doszło? Nie ucieknę od własnego przeznaczenia! Muszę tam
pojechać!
Żeby Voldemort cię zabił?!
Zamydlę mu oczy! Będę im pokorna dopóki Dumbledore nie dostanie praw!
NIE! Nie zgadzam się, rozumiesz?! Zostajesz ze mną w Hogwarcie!
Jeszcze nigdy nie widziałam
czarnowłosego tak wściekłego. Kręcił się po Pokoju Życzeń, niedowierzając. Mimo
wszystko wciąż upierałam się przy swoim. Najbardziej podbuzowała mnie jednak
postwa Gryfona. Co on sobie w ogóle wyobrażał? Nie byłam jego własnością, o
której mógł decydować.
Nie będziesz mi mówić co mam robić!
Czy ty nie rozumiesz, że nie chcę cię stracić?!
Powrzeszcz jeszcze trochę, a stracisz, bo się z tobą rozstanę, a nie
dlatego, że umrę!
Te słowa uciszyły Pottera, a ja
postanowiłam, że jak najszybciej umknę z Pokoju Życzeń, aby znaleźć się z dala od
bliznowatego. Nawet nie zdążyłam spytać o Malcolma. Harry za to próbował mnie zatrzymać.
Nie mógł jednak tego zrobić bez dotyku. Prąd jaki w tamtym momencie poczułam był
silny do tego stopnia, że odskoczyłam z krzykiem.
Czy ty do końca oszalałeś?!
Przepraszam, zapomniałem się.
Wciąż próbowałam pozbyć się
tego buszu na głowie, który stał się wynikiem kopnięcia przez prąd, lecz nie
było to łatwe. Teraz moim jedynym celem stało się dostanie jak najszybciej do
Pokoju Wspólnego Ślizgonów. Jeśli spotkam gdzieś po drodze Umbridge... No cóż, nie
zapowiadałoby się ciekawie.
Ruszyłam biegiem do lochów. Ku mej
radości nie spotkałam po drodze nikogo.
~*~
Pusty Pokój Życzeń ogarnął krzyk
wściekłości. Piętnastoletni Harry Potter osunął się na podłogę, próbując złapać
oddech. Nie miał zielonego pojęcia dlaczego musiał zareagować tak impulsywnie.
Ostatnimi czasy stał się wyjątkowo rozdrażniony i podirytowany wszystkim na
okół, ale dlaczego wyżył się akurat na Hermionie? Po tym jak powiedziała, że
wraca do dworu Malfoyów na ferie dostał białej gorączki.
Toż to pewna śmierć. Przecież
można byłoby coś wymyślić. Tak, aby została w Hogwarcie.
Zamydlę mu oczy!
Voldemort nie znał litości.
Harry był prawie pewny, iż Czarny Pan po zdradzie Hermiony na pewno nie
darowałoby jej życia za coś takiego. Nieważne czy to jego córka, czy nie. On
nie wiedział co to znaczy miłość i rodzina.
- Hermiono, dlaczego mi to robisz? – szepnął, chowając twarz w
dłoniach.
Dostałam się prędko do
kamiennej ściany, która wpuszczała do Pokoju Wspólnego. Wciąż nie doprowadziłam
włosów do idealnego ładu, ale przynajmniej emocje po kłótni z Potterem opadły i
nie rozsadzały mnie już tak jak jeszcze jakieś piętnaście minut wcześniej.
- Tępić szlamy.
Na dźwięk kodu ściana
posłusznie przesunęła się, ukazując wejście. Z irytacją stwierdziłam, że nowe
hasła coraz bardziej mnie irytują. Niech w końcu zostawią tych mugolaków w
spokoju.
Pokój Wspólny wyglądał na pusty,
a to przyjęłam z ulgą. Nie wykluczone, iż większość Ślizgonów wracała na ferie
do domu i dzień przed opuszczeniem szkoły zamknęła się w swoich dormitoriach,
aby spakować kufry.
Też musisz to zrobić – przeszło mi przez myśl.
Westchnęłam ciężko i podeszłam
do stolika nieopodal kominka, gdzie zostawiłam rano książkę od transmutacji.
Lepiej nie zostawiać niczego w tym pomieszczeniu na dłużej niż jeden dzień.
Wielokrotnie zdarzały się tu kradzieże. Nie miałam pieniędzy na nowy
podręcznik.
Wtedy zorientowałam się, że ktoś
siedzi w fotelu tyłem do mnie. Od razu rozpoznałam tę blond rozczochraną
czuprynę.
Wpatrywałam się przez chwilę w
czasopismo, które trzymał Draco Malfoy. Dopiero po dłuższej obserwacji
zorientowałam się, że to nic innego jak gazeta pornograficzna. Naga czarownica
ubrana jedynie w czarną spiczastą tiarę oraz wysokie buty na obcasie uśmiechała
się do mnie kusząco z okładki.
To prawda, że już wcześniej
miewał sprośne teksty i zapewne myśli, ale żeby do takiego stopnia? Niby w
czerwcu miał obchodzić szesnaste urodziny, a takie rzeczy powinny być normalne
dla chłopców w jego wieku, ale... No cóż, nie ukrywam, że mocno się zdziwiłam. Może
dlatego, że wciąż pamiętałam go jako małego chłopca bawiącego się w ogrodzie
Malfoy Manor.
- Draco, czy ja dobrze widzę?
Ty czytasz pornosa? – Przepraszam, ale nie mogłam się powstrzymać.
Blondyn spojrzał na mnie, ale o
dziwo nie zawstydził się.
- Blaise zostawił tę gazetę,
idąc spać, więc uznałem, że zobaczę co jest w środku – odparł beznamiętnie.
Ku mojemu zadowoleniu nasze
relacje z Draconem stały się ostatnimi czasy bardzo neutralne. Nie pałaliśmy do
siebie jakąś wielką nienawiścią, ale zarazem też nie wielbiliśmy. Taki układ mi
odpowiadał.
- Jeśli czegoś ci brak, to
dlaczego nie możesz poprosić Pansy o pomoc? Jestem pewna, że zgodziłaby się bez
wahania – rzekłam z kpiną. No cóż, wyobrażenie sobie Pansy Parkinson
rozbierającej się przed Malfoyem nie należało do najmilszych doświadczeń.
Draco patrzył na mnie kątem oka
i dostrzegłam, że kąciki jego warg uniosły się ku górze.
- Wolałbym, abyś to ty mi
pomogła – odparł, zamykając magazyn, po czym odłożył na stolik.
Na sto procent chciał, żebym się
zawstydziła i udało mu się. Od dawna domyślałam się, że wciąż o mnie myślał, lecz
nie przypuszczałam, aby w taki sposób. To prawda, że bardzo wydoroślał i z
każdym dniem stawał się niezwykle pociągający, ale w środku to zwykły pustak i
tchórz. Nie mogłabym więcej z nim być, a już tym bardziej kogoś takiego pokochać.
Blondyn podniósł się z fotela.
- Bardzo mi przykro, ale mam
chłopaka, któremu jestem wierna – mruknęłam, ściskając w ramionach książkę. Ta
rozmowa schodziła powoli na nieodpowiednie tory.
- I z którym masz zakaz
spotykania się – odparł Malfoy, robiąc krok w moją stronę. Cofnęłam się, gdyż
ten gest ze strony chłopaka spowodował, że zrobiłam się podejrzliwa. – Oboje
doskonale wiemy jak uwielbiałaś się ze mną całować – szepnął.
Drogę ucieczki zagrodził mi
stół, na którego natknęłam się, unikając Ślizgona. Serce zaczęło bić mi sto
razy szybciej, gdy młody Malfoy znalazł się w zasięgu centymetrów. Wciąż używał
tych samych perfum, a to wywołało masę wspomnień oraz kompletny mętlik.
Nie mieszaj mi w głowie! – ryknęła podświadomość.
Był wyższy, a to sprawiło, że
poczułam się przy nim jak mała dziewczynka. Jego bliskość w tamtej chwili
zdecydowanie źle na mnie podziałała. Nogi odmówiły posłuszeństwa, gdy nagle objął
mnie w tali. To zły znak, bardzo zły znak. Ratunku!
- Przestań. Ta gazeta pobudziła
twoją fantazję w nieodpowiedni sposób – wychrypiałam, próbując wysunąć się z
tego uścisku, lecz on nie zgodził się na to.
- To nie gazeta, ale ty, Riddle
– wymamrotał.
Wtedy zrozumiałam, że nadchodzi
chwila, której tak bardzo się obawiałam. Złapał mnie za podbródek, choć usilnie
przed tym uciekałam. Tym gestem również sprawił, że spojrzałam mu prosto w
oczy. Milion emocji na raz. Z jednej strony wciąż pamiętałam o Harrym oraz o
tym co do niego czuję. Z drugiej nagle po prostu zapragnęłam stanąć na palcach
i pocałować tego sukinsyna, który właśnie przede mną stał, aby ugasić jakąś
dziwną potrzebę, która się we mnie pojawiła.
Nie, nie, nie. Przecież kochałam
Harry’ego Pottera, nie Draco Malfoya.
- Powiedz mi coś – szepnął prosto
w me usta. Złapałam głęboki oddech, aby w końcu przestać odczuwać ten
odurzający zapach Ślizgona. Nie mieszaj
mi w głowie. – Co byś zrobiła, gdyby
Potter nie istniał?
Patrzyłam na niego
zdezorientowana.
- Gdyby nie istniał? –
powtórzyłam, wypuszczając powietrze.
- Tak. Wyobraź sobie, że on nie
istnieje – wyszeptał. Zadrżałam, czując jego oddech na twarzy, a zarazem
analizując słowa, które przed chwilą wymówił. W sumie nigdy o tym nie myślałam.
Co zrobiłabym, gdyby Harry nie
istniał? Z pewnością niezakochałabym się w nim, bo w końcu nigdy nie poznałabym
tego Gryfona. Możliwe, że wciąż byłabym zadufaną w sobie córką Czarnego Pana,
której jedynym marzeniem stałoby się zostanie śmierciożerczynią na miarę ciotki
Bellatriks. Wtedy prawdopodobnie wciąż... chodziłabym z Malfoyem.
Podniosłam wzrok na Ślizgona,
przygryzając wargę.
- Pewnie byłabym z tobą –
szepnęłam zanim zdążyłam się nad tym do końca zastanowić.
Szybko pożałowałam swoich słów.
Dlaczego? Ponieważ zostałam pocałowana przez Dracona w sposób tak zachłanny jak
nigdy przedtem. Taki, który pozbawiał tchu.
~*~
Młody Malfoy wpatrywał się w Hermionę
w oczekiwaniu. Jej bliskość działała na niego niczym ukojenie. Znajomy zapach wdarł
się do jego nadzorzy, sprawiając, że ledwo był w stanie utrzymać się na nogach.
Cóż za ulga. Ona jednak usilnie próbowała się odsunąć. Aby to się nie stało, trzymał
ją w żelaznym uścisku. Po tylu miesiącach udało mu się znaleźć zbyt blisko, aby
teraz mógł tak po prostu pozwolić dziewczynie na ucieczkę. W dodatku w tak
idealnej sytuacji, w której znaleźli się sami w Pokoju Wspólnym.
- Gdyby nie istniał? –
powtórzyła.
- Tak. Wyobraź sobie, że on nie
istnieje – wyszeptał, odurzając się zapachem Hermiony.
Chciał usłyszeć, że wtedy znów
byliby razem. Pragnął potwierdzenia, że to ten zasrany Potter stał się jedyną
przeszkodą. Nie sprzedanie Czarnemu Panu, nie wyparcie się jej. Jeszcze trochę, a oszalejesz, Draco.
Zastanawiała się przez dłuższą
chwilę, aż w końcu odpowiedziała, przygryzając wargę.
- Pewnie byłabym z tobą.
Tego było zbyt wiele. Oszalał. Niech
szlag trafi wszystkie obietnice jakie sobie wcześniej złożył. To, że zapomni i
zemści się za to, że go odrzuciła.
Nachylił się nad dziewczyną i
pocałował w sposób tak zachłanny jak jeszcze nigdy wcześniej. Teraz nie liczyło
się nic więcej. Tylko ona i ta chwila. Zbyt długo tłumił tęsknotę. Znajomy
dotyk rozgrzanych warg Ślizgonki sprawił, że jęknął cicho, a przez jego ciało
przemarszowało stado przyjemnych dreszczy. Roztrzęsiona dłoń powędrowała do brązowych
loków, a druga przytrzymała w talii.
Wtedy zrozumiał, że dla tej
pięknej, a zarazem tak drobnej istoty byłby w stanie zrobić wszystko. Wszystko
byleby tylko czuła się doceniana, kochana i bezpieczna. Mógłby oddać nawet
własne życie. Nie przypuszczał, że jeden krótki buziak mógł wywołać w nim taki
nawał emocji oraz sprawić tak intensywne przeżycie.
Ten pocałunek musiał trwać
jakiś ułamek sekundy. Wszystko przerwała ona, odpychając go od siebie.
- Nigdy więcej tego nie rób,
rozumiesz? – syknęła, dysząc ciężko. Nie patrzyła na niego i wcale się nie
zdziwił tym zachowaniem. Sam nie mógł uspokoić się, po tym co przed chwilą
miało tu miejsce.
- Hermiono, ja... – zaczął
niepewnie, próbując jakoś się wytłumaczyć z tego przypływu pożądania, ale natychmiast
mu przerwała.
- Tak się składa, że Potter
jednak istnieje i to z nim chcę być – odpowiedziała ze złością, podnosząc książkę
z ziemi, która wcześniej wypadła jej z rąk.
Te słowa niesamowicie zdenerwowały
dumnego Draco. Co ten Potter miał takiego w sobie? Już chyba bardziej nie dało
się go nienawidzić.
W końcu pożałujesz, że się urodziłeś, plugawy mieszańcu. Ona jest moja.
Złapał ją za ramię, gdy w tym
samym momencie chciała odejść w stronę dormitorium.
- Czy ty nie rozumiesz, że on cię nie kocha? Wykorzystuje do
własnych celów. Ja jestem w stanie dać ci wszystko czego tylko zapragniesz, a
on? Nic – warknął.
- Kocha mnie tak jak ja kocham
jego. To mi wystarcza. Puść mnie, Draco – jęknęła, próbując wyrwać się z tego
uścisku, lecz nie wyszło.
Wtedy pod wpływem chwili zrobił
to po raz kolejny. Ponownie przyciągnął Ślizgonkę i pocałował, choć
zdecydowanie łagodniej niż wcześniej. Jak inaczej mógł przekonać ją o tym, że
nie miała racji?
Reakcja Hermiony stała się
stanowczo ostrzejsza niż wcześniej. Ślizgonka znów odepchnęła go od siebie, ale
tym razem zrobiła coś jeszcze, coś czego się po niej nie spodziewał. Uderzyła
Draco tak, że poczuł jak wściekłe pieczenie roznosi się po całej jego twarzy.
Jeszcze nigdy nie został w taki sposób upokorzony.
- Powiedziałam ci, że masz
więcej tego nie robić, słyszysz?! – powiedziała wściekle, odwracając się napięcie
w stronę schodów. Mimo to zdążył jeszcze dostrzec jak przy tym dłoń dziewczyny
powędrowała w stronę jej ust, jakby niedowierzała w to co przed chwilą się
stało.
- Wyeliminuję Pottera i znów
będziesz moja, rozumiesz?! – zawołał za nią, lecz ona nie zareagowała tylko
zniknęła na stopniach prowadzących do dormitorium dziewczyn.
Jasne, że prościej byłoby o
niej zapomnieć. Wydawało się to tak dziecinnie proste, ale w praktyce
prezentowało o wiele trudniej. Dlaczego musiał zakochać się akurat w Hermionie
Riddle? Dlaczego nie w innej Ślizgonce? Dlaczego nie potrafił odwzajemnić tego
co czuła do niego Pansy?
Blaise Zabini pojawił się w
drzwiach sypialni chłopców dosłownie kilka sekund po odejściu Hermiony. Całe
szczęście, że nie przyszedł tu wcześniej i nie zobaczył całego zajścia. Zajścia,
którego przebiegu młody Malfoy nie zamierzał na razie komukolwiek zdradzić. Sam
najpierw musiał się z tym uporać.
- Draco – rzekł Blaise, stając
na szczycie schodów. Malfoy modlił się w duchu, aby czarnoskóry nie dostrzegł
jego - najprawdopodobniej opuchniętego - policzka. Na szczęście Zabini wydawał
się całkowicie niczego nieświadomy. – Chyba zostawiłem tu mojego pornola. Wpadł
ci może gdzieś w oczy? – spytał.
Blondyn spojrzał na
współlokatora ze złością. Niech diabli
wezmą tego twojego pornola, Blaise.
- Tak, zostawiłeś go na stoliku
– warknął Draco, łapiąc gazetę, którą ozdabiało zdjęcie nagiej czarownicy.
Wszedł po schodach w stronę Blaise’a, wciskając mu tym samym magazyn. –
Następnym razem nie zostawiaj takich rzeczy w miejscach, do których każdy może
mieć dostęp – dodał rozeźlony i zniknął za drzwiami sypialni.
Perspektywa jutrzejszego
powrotu do domu nie napawała radością. W dodatku Hermiona miała jechać tam z
nim. Boże, czemu mnie tak każesz? – pomyślał,
chowając się za kotarami łóżka. Nie zważał w najmniejszym stopniu na to co
zaczął mówić do niego Teodor Nott, który zajmował posłanie obok. Potrzebował
zostać sam z własnymi myślami oraz wspomnieniem tych cudownych warg Hermiony
Riddle na swoich.
~*~
- Wiem, że to ostatni dzień
przed feriami, ale mogłabyś zainteresować się lekcją, Riddle.
Cholera, Flitwick jednak
zauważył. Lekcja zaklęć z Krukonami rozpoczęła się jakieś pół godziny temu, a ja
nie pamiętałam z niej jakiegokolwiek słowa.
Przez cały ten czas gapiłam się
w okno, rozpamiętując to co miało miejsce poprzedniego wieczoru w Pokoju
Wspólnym Slytherinu. Wizja znajomych oczu Malfoya oraz jego ramion towarzyszyła
mi przez całą noc. Nie poszłam na śniadanie, gdyż zaspałam. Powoli gubiłam się
w zachowaniu Draco. Dobrze, że przerwałam to w odpowiedniej chwili. Może i
Malfoy mieszał mi w głowie, ale nie na tyle, abym chciała zdradzać Harry’ego.
Jakby to wyglądało? Niedość, że czułabym się z tym źle, to jeszcze wyszłabym na
dziwkę, którą wcale nie jestem. Tylko Umbridge rzuciła klątwę, a ja już kleję
się do innych chłopaków? Nie, nie, nie.
Profesor Flitwick stał za swoją
katedrą i wyraźnie wyczułam, że jego wzrok skierował się dokładnie w stronę
ławki, przy której siedziałam. Zapewne zarumieniłam się, czując na sobie wzrok
wszystkich zebranych w klasie.
Draco siedział w pierwszej
ławce i prawdopodobnie jako jedyny w pomieszczeniu nie odwrócił się w moją
stronę. Unikał kontaktu wzrokowego odkąd natknęłam się na niego po raz pierwszy
tego dnia pod klasą zaklęć. Czyżby się wstydził? Trzeba nie było się do mnie dobierać, idioto.
- Riddle, odejmuję Slytherinowi
pięć punktów! – fuknął Flitwick. Dopiero wtedy zorientowałam się, że gapię się
na nauczyciela od dłuższej chwili bez słowa. Po klasie rozniósł się pomruk
niezadowolenia ze strony Ślizgonów. Najprawdopodobniej z powodu odjęcia
punktów.
- Ale ja cały czas słucham,
panie profesorze – odparłam cicho. Jak niedorzecznie to zabrzmiało. Mój głos brzmiał
tak, jakbym poprzedniego wieczoru wypiła stanowczo za dużo alkoholu. Wciąż
jednak zastanawiałam się jak wyglądam. Rano zapomniałam przejrzeć się w
lustrze, spiesząc na zaklęcia.
- W takim razie, o czym
mówiłem? – zapytał karzełek. Prawda jest taka, że nie miałam zielonego pojęcia.
Kątem oka zajrzałam do otwartego zeszytu Krukona, który siedział obok, lecz ten
– najwyraźniej po złości – zamknął w tym samym momencie notes. Spojrzałam na
niego z niezadowoleniem, a potem na Flitwicka.
- Nie wiem, profesorze –
odpowiedziałam szczerze. Wtedy dostrzegłam jak twarz nauczyciela czerwienieje,
więc postanowiłam znaleźć inną deskę ratunku, byleby tylko jakoś go udobruchać.
– Podejrzewam jednak, że Draco Malfoy słuchał z największą uwagą i będzie w
stanie odpowiedzieć za mnie na pańskie pytanie – rzekłam głośno, wskazując
głową na blondyna.
Oczy wszystkich skierowały się
w stronę Ślizgona, którego wzrok powędrował teraz w moją stronę. Było to puste
spojrzenie. Bardzo puste.
Uratuj mnie. To przez ciebie nie słuchałam Flitwicka.
- Malfoy. – Flitwick zwrócił się w stronę Draco, który spojrzał na
nauczyciela. – Wybronisz Riddle czy mam odjąć Slytherinowi kolejne pięć
punktów? – spytał.
Cisza.
Cisza.
Cisza.
Uratuj mnie. Zabiję cię, jeśli tego nie zrobisz.
- Mówił pan o zaklęciu Engorgio. O tym jak dzięki niemu można powiększyć różne
przedmioty – odpowiedział Draco cichym głosem, wlepiając wzrok w swoją
książkę.
Flitwick
spojrzał ponownie w moim kierunku, mrużąc oczy.
- Masz
szczęście, Riddle.
Za to ja pomyślałam
czy młody Malfoy rzeczywiście zrobił to dla mnie, czy może tylko po to, aby
Slytherin jeszcze bardziej nie ucierpiał.
~*~
Popołudniowa
lekcja eliksirów z Gryfonami nie różniła się niczym innym. Może jedynie tym, że
o dziwo Snape nie zwrócił uwagi na mój kompletny brak zainteresowania lekcją, a
przynajmniej udawał, że tego nie widzi. Podejrzewałam, że gdybym jednak
należała do Gryffindoru, to ponowne odjęcie punktów byłoby nieuniknione tego
dnia.
Siedziałam
samotnie w ławce na końcu klasy, pisząc rozprawkę na temat Eliksiru Spokoju,
gdy zatrzymał się przy mnie. Podniosłam wzrok, nie wiedząc czego się
spodziewać. Podejrzewałam, że nauczyciel był wściekły o to w jaki sposób go
potraktowałam kilka dni temu w gabinecie Dumbledore’a, ale wcale nie żałowałam
swoich słów. Powiedziałam prawdę. Severus Snape był oszustem i tyle.
Mężczyzna
nie odezwał się tylko położył na mojej książce zwinięty kawałek pergaminu i
odszedł. Dopiero po chwili zorientowałam się, że to nic innego jak wiadomość.
Panno Riddle,
Kurs do Malfoy Manor odbędzie się z pomocą
sieci Fiuu dziś o godzinie piątej popołudniu. Proszę stawić się w moim
gabinecie o tejże godzinie.
Profesor
Severus Tobiasz Snape
Nauczyciel
Eliksirów
Opiekun
domu Slytherin
Sprawdziłam
zegarek, który wskazywał godzinę trzynastą. Dokładnie za cztery godziny z
minutami miałam zginąć z ręki mojego ojca. Znałam już datę i godzinę. Cóż za radosna
perspektywa.
Popatrzyłam
na Harry’ego, który zajmował miejsce na przodzie klasy. Tego dnia nie spojrzał
w moją stronę ani razu. Bardzo mnie to irytowało. Okej, pokłóciliśmy się, ale
doskonale wiedział, że wyjeżdżam, więc mógłby ten ostatni raz spojrzeć mi w
oczy. Nie mogliśmy ze sobą rozmawiać ani się dotykać, ale chciałam zostać pożegnana
chociaż przez krótkie spojrzenie tych cudownych zielonych tęczówek.
Najwyraźniej pan Potter nie miał na to ochoty. Jego strata.
Czasem
miałam ochotę kopnąć w tyłek i jego, i Malfoya, a potem zacząć żyć od początku.
Bez facetów też przecież można. Robiłam to przez ostatnie piętnaście lat i dobrze
mi szło. Pominę fakt, że zanim zaczęłam spotykać się z Harrym byłam dwa razy
gorszą osobą.
No dobra. Niech
będzie, że cofam to co powiedziałam wcześniej. Istnieją jakieś plusy życia z
facetami, ale muszą być to odpowiedni faceci. Harry należał do grupy
‘’Odpowiedni, choć wkurzający’’, a
Draco... No cóż, najprędzej do ‘’Masakrycznie nieodpowiedni, puści, tępi,
dobierający się do zajętych dziewczyn’’.
Poczułam się
źle z faktem, że ten masakrycznie nieodpowiedni, pusty, tępy i dobierający się
do zajętych dziewczyn facet będzie mi towarzyszyć w Malfoy Manor. Tak bardzo
pragnęłam, aby jednak jego odpowiedni, choć wkurzający rywal zajął to miejsce.
~*~
Stałam
otępiała w tłumie uczniów, którzy zgromadzili się pod Wielką Salą. Na ścianie
przy drzwiach do jadalni zostało wywieszone wielkie ogłoszenie podpisane przez
Dolores Jane Umbridge, które wywołało niemałe poruszenie wśród zebranych.
NA POLECENIE WIELKIEGO
INKWIZYTORA HOGWARTU!
Niniejszym rozwiązuje się
wszystkie uczniowskie organizacje, stowarzyszenia, drużyny, grupy i kluby. Za
organizację, stowarzyszenie, drużynę, grupę lub klub uważa się regularne
spotkania trojga lub większej liczby uczniów. O pozwolenie nowej organizacji,
stowarzyszenia, drużyny, grupy lub klubu można się starać u Wielkiego Inkwizytora
(Profesor Umbridge). Żadna uczniowska organizacja, stowarzyszenie, drużyna,
grupa lub klub nie mogą istnieć bez wiedzy i zezwolenia Wielkiego Inkwizytora.
Każdy uczeń, który samowolnie utworzy organizację, stowarzyszenie, drużynę,
grupę czy klub lub wstąpi do jakiejś organizacji, stowarzyszenia, drużyny,
grupy czy klubu nie posiadających zezwolenia Wielkiego Inkwizytora, zostanie
wydalony ze szkoły.
Powyższe zarządzenie wydano
na podstawie Dekretu Edukacyjnego Numer Dwadzieścia Dziewięć.
Podpisano:
Dolores Jane Umbridge
Wielki Inkwizytor
Jakim cudem się dowiedziała? Czułam w kościach, że Różowa Ropucha nie
wystosowałaby podobnego zarządzenia bez podstaw, dla własnego kaprysu.
Domyślała się lub zdemaskowała Gwardię Dumbledore’a. Robiło się co raz bardziej
nieciekawie.
~*~
Wróciłam z
obiadu po trzeciej. Po przygotowaniu się do wyjazdu spojrzałam na swoje odbicie
lustrzane z małym przekonaniem.
Oto ja.
Córka Tego-Którego-Imienia-Nie-Wolno-Wymawiać.
Zdecydowałam
się na ucharakteryzowanie na ‘’starą Hermionę’’, aby wywołać większe
przekonanie w Malfoyach i ojcu. Nie zmieniało to jednak faktu, że przestałam
się czuć komfortowo w tej skórze. To potwierdzało tylko jak bardzo zmieniłam
się od rozpoczęcia roku szkolnego. Mocny makijaż wydawał się być teraz maską, a
czarne wysokie obcasy czymś niecnym.
Mimowolnie przypomniało
mi się spotkanie z Harrym sprzed jakiegoś czasu. Jeszcze zanim Umbridge rzuciła
na nas klątwę. Jeszcze zanim dostaliśmy zakaz spotykania się. Wtedy gdy mogliśmy
cieszyć się swoją obecnością. Wtedy gdy był blisko.
Siedzieliśmy na błoniach, które otaczało
wiosenne słońce. Jezioro było spokojne, tak jak my siedzący na trawie.
Opierałam się plecami o Harry’ego, gdy on objął mnie mocno.
Niezdrowe podekscytowanie wybuchło w
momencie, gdy zaczął obsypywać pocałunkami mój odkryty kark. Zamruczałam cicho,
wpatrując się w taflę jeziora. Świadomość tego, że Harry jest tak blisko wręcz
mnie rozbrajała.
- Cieszę się, że przestałaś się malować –
szepnął mi do ucha.
- Dlaczego? – spytałam z uśmiechem,
odwracając się w jego stronę. Gryfon odwzajemnił uśmiech i pocałował mnie w
czoło.
- Bo bez niego jesteś dwa razy piękniejsza –
odpowiedział. Na sto procent się zarumieniłam. – W dodatku zaczęłaś się
rumienić. Już nie jesteś taka blada – dodał, muskając swoimi ustami moje
policzki.
Mój oddech przyspieszał z każdym ciepłym
słowem wypowiedzianym przez Pottera. Dodatkowo świadomość, że jest tak blisko,
rozbrajała do reszty. Wziął mnie w ramiona, a ja objęłam go za szyję. Jego
twarz zniknęła za moimi brązowymi lokami.
- Kocham cię, Harry – wychrypiałam w jego
wilgotne usta. – Bardzo cię kocham.
Czarnowłosy wciąż się uśmiechał.
- Wiem, słońce. Ja ciebie też.
~*~
Wcale nie
spieszyłam się z dotarciem do gabinetu Snape’a, a wręcz odwlekałam to jak najdłużej
się dało. Opuściłam Pokój Wspólny Ślizgonów za dwadzieścia piąta, więc miałam
jeszcze sporo czasu. Mozolnie ciągnęłam za sobą spory kufer z inicjałami H.M.R,
rozmyślając o tym co zostawiłam bezpiecznie ukryte w moim dormitorium. Do tych
rzeczy należał między innymi list od mamy oraz klucz do krypty w Banku
Gringotta. Lepiej będzie, jeśli Voldemort nie dowie się o ich istnieniu, a już
tym bardziej, jeśli te przedmioty nie wpadną w jego ręce.
Na
korytarzach napotkiwałam różnych uczniów, którzy również ciągnęli swoje kufry.
Najprawdopodobniej zmierzali w kierunku gabinetów opiekunów swoich domów. Ze
względów bezpieczeństwa w tym roku wszyscy mieli podróżować na święta ze szkoły
do domu i z domu do szkoły za pomocą sieci Fiuu. W sumie nie było to głupie rozwiązanie.
Brudne co prawda, ale szybsze niż podróż pociągiem.
Na moim
zegarku wybiła godzina czwarta pięćdziesiąt dziewięć, gdy w końcu dotarłam pod
gabinet Snape’a. Uznałam, że nic mi nie da, jeśli postoję pod jego drzwiami
przez kolejną minutę, więc zapukałam. Po chwili usłyszałam jego zimny głos
dochodzący z wewnątrz.
- Wejść.
Gabinet
Snape’a był mrocznym pomieszczeniem, które głównie zawalały półki z wieloma
dziwnymi miksturami oraz produktami, dzięki którym przygotowywało się eliksiry.
Po środku, a na wprost drzwi, stało drewniane i zagracone biurko, przy którym
zwykle siedział Severus. Podobnie było i tym razem.
Dostrzegłam
Malfoya, który stał przy jednej z półek, a przy nim kufer z inicjałami D.L.M.
Dokładnie taki jak mój. W końcu kupiliśmy je tego samego dnia i w tym samym
sklepie na ulicy Pokątnej pięć lat temu.
Niezdziwiłam
się, widząc, że Draco wciąż unika mojego spojrzenia.
-
Nareszcie, Riddle – mruknął Snape, podnosząc się z krzesła, gdy zamknęłam za
sobą drzwi. Od razu zauważyłam, że kominek znajdujący się w tym pomieszczeniu
jest mały i niewygodny. Ciekawe jak tam się zmieszczę. – Podejrzewam, że wiecie
jak korzystać z sieci Fiuu. Kto idzie pierwszy? – spytał Severus, wrzucając do paleniska
proszek Fiuu. Płomienie zmieniły swój kolor na szmaragdowy.
- Niech
Malfoy pójdzie pierwszy – rzekłam natychmiast.
Chciałam
jeszcze przez chwilę nacieszyć się świadomością bycia w Hogwarcie. Co prawda w
niemiłym gabinecie Mistrza Eliksirów, ale wciąż w szkole. Co raz bardziej się
denerwowałam. Dzieliły mnie minuty od znalezienia się w Malfoy Manor.
Spojrzałam
na Draco, który wciąż unikał mojego spojrzenia. Co za tchórz. Chłopak złapał
rączkę kufra i podszedł w stronę płomieni. Potem wcisnął się do ciasnego
kominka, zamknął oczy i wykrzyknął zdecydowanie i wyraźnie dwa słowa Malfoy Manor.
Ślizgon
zniknął w płomieniach, a ja zostałam sama ze Snapem. Wtedy zrozumiałam, że nadeszła
moja chwila. Opiekun Slytherinu spojrzał na mnie wyczekująco.
Złapałam
rączkę kufra, czując jak serce bije mi sto razy szybciej, a chwilę potem
popatrzyłam na nauczyciela.
- Jeszcze
nie jest za późno, Riddle – rzekł chłodno.
Byłby to
chyba akt największego tchórzostwa, gdybym w ostatniej chwili zdecydowała się
na pozostanie w Hogwarcie. Nie nazywam się przecież Draco Malfoy, no nie?
- Już zdecydowałam
– odparłam równie chłodno i skierowałam się pewnie w stronę kominka. Poczułam
się jak idiotka, wiedząc, że Snape na mnie patrzy, gdy ja próbuję wcisnąć się
nieudolnie do kominka wraz z moim kufrem. W końcu jednak udało się. Zamknęłam
oczy, aby więcej nie patrzeć na nauczyciela eliksirów, zacisnęłam mocno rękę na
rączce kufra i wykrzyknęłam wyraźnie Malfoy
Manor.
Coś mną
szarpnęło. Prawdopodobnie zniknęłam w szmaragdowych płomieniach.
To takie
chore, że właśnie miałam wrócić do świata, z którego w zeszłym roku tak bardzo
pragnęłam uciec. Do świata, w którym dwudziestego czwartego grudnia tysiąc
dziewięćset osiemdziesiątego roku Jean Catherine Masen mnie
urodziła. Do świata mojego ojca, Lorda Voldemorta. Do świata, do którego
właśnie wracałam z własnej woli.
CDN.
_______
Tak, oto jest nowy rozdział!
Przepraszam za opóźnienie, ale musiałam go dokończyć, a od trzech tygodni pracuję na cały etat popołudniami i jak rano wstaję to nie mam na nic czasu, a wieczorem po powrocie jestem po prostu zbyt zmęczona. Dodatkowo w tym tygodniu nie mogłam za cholerę dostać się do prawie skończonego rozdziału, ponieważ wygasła mi licencja na Worda i zanim uprosiłam tatę, aby mi to zaaktualizował, to też minęło kilka dni. Na szczęście dzisiaj w końcu jest. :)
Jak tam wakacje? U mnie żadnego wypoczynku. Pracuję, pracuję, pracuję. Ale pochwalę się, że zdałam egzamin Cambridge: First Certificate in English na ocenę C i za kilka tygodni zostanę posiadaczką uznawanego międzynarodowo certyfikatu, który będzie poświadczał o mej znajomości angielskiego na poziomie średniozaawansowanym wyższym. <3 A od września studia techniczne - zarządzanie turystyką międzynarodową. Już nie mogę się doczekać. :D
Nie wiem, kiedy nowy rozdział. Mam na razie trzy strony, a reszta dopisze się cholera-wie-kiedy. Wszystko zależy od weny i czasu. Będę informować Was na bieżąco na Facebooku i blogu.
Wiem, że jestem zUą Alex, ale miałam taki ubaw, czytając Wasze zacięte spekulacje pod ostatnią zapowiedzią pt. ''Kto całował się z Hermioną?''. Ach, no to teraz już wiecie kto to był i podejrzewam, że wielu z Was się zdziwiło. Jam być zUa Alex, I know.
Pozdrawiam serdecznie,
Wasza Alexuś
Ach... nareszcie! Już nie mogę doczekać się tego, co wydarzy się w następnym rozdziale. Jedno jest pewne - musi przeżyć, bo bez niej nie będzie opowiadania. No, chyba, że będziesz pisała o niej jak o duchu ;)
OdpowiedzUsuńŻyczę mnóstwa weny,
Evelin.
Super!! Nie mogłam się doczekać. Ciekawy rozdział i chyba naj smutniejszy. Nie moge się doczekać następnego.
OdpowiedzUsuńTwoja nie fanka nr.1 ( ale fanka) I.K
Rozdział jest boski :-) Nie umiałam się go doczekać :-) Ah, współczuje biednej Hermionie, że wraca do Voldemorta ... Biedna. Ciekawe, co się stanie w następnym rozdziale . Już nie mogę się go doczekać :-) Ale ten rozdział powala na kolana. Uwielbiam Hermione w narracji pierwszoosobowej :-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :-)
Życzę weny :-)
Karolina J
Alex, rozdział jest boski a podkład muzyczny idealny! ;)
OdpowiedzUsuńNie mogę się doczekać następnego rozdziału a szczególnie jego zapowiedzi :) Jestem bardzo podekscytowana tym, co wymyślisz. Pozdrawiam i życzę dużo, dużo weny! ;)
P.
Witaj Alex, tu znów ja.
UsuńZastanawiałam się przez jakiś czas, czy mogłabyś mnie powiadamiać o nowych rozdziałach na hermione-riddle-potter? Adres Twojego bloga znajduje się w zakładce 'Linki' na moim blogu: www.time-to-be-alive.blogspot.com/ Jakbyś mogła, proszę o informowanie mnie w zakładce SPAM o rozdziałach i zapowiedziach. Byłabym ci bardzo wdzięczna, ponieważ uwielbiam HRP! Pozdrawiam, Echelon
Ty wiesz jak trzymać w napięciu;) Rozdział super, nie mogę się doczekać nowego. Znajdż trochę czasu i zaproś panią Wenę na herbatkę:D
OdpowiedzUsuńP.S Myśle, że to szarpnięcie nie było związane z Fiuu:P
Być może cię to zdziwi, ale... wiedziałam! Wiedziałam! I kocham cię za twojego Draco, jest lepszy od Draco ze wszystkich Dramione razem wziętych <3. Harry nie zachwyca w tym rozdziale, było go bardzo, bardzo mało i podejrzewam, że w następnym też tak będzie;). Jestem strasznie ciekawa, jak Hermiona zostanie przyjęta przez Voldzia i jego popleczników, a przede wszystkim, co na to Draco. Chociaż to, że się postawi, jest chyba niemożliwe ;p.
OdpowiedzUsuńA szarpnięcie? Może Hermi została porwana? Chociaż nie ukrywam, że wolałabym, gdyby jednak dotarła do Malfoy Manor;). No cóż, życzę dużo, dużo weny i szybkiego ukończeniu następnego rozdziału :D
Kocham, kocham, kocham, jak ja to koooooochaaam. Och Alex naprawdę - bądź mym mentorem. Rozdział prze-genialny. Żeby nie było - spodziewałam się, że Hermiona będzie się całować z Malfoyem. W sumie to mi to odpowiada. Ale biedna ona, gdy Harry się o tym dowie ... muahahahha. Już się nie mogę doczekać. A tak wgl. to gratulacje za zdobyty dyplom :D Wakacje w sumie tak jak u ciebie mam już niemal całe zaplanowane. Tu biwak, tu wyjazd do Krakowa no i kiedy tu znaleźć czas na czytanie HRP? Nie mam pojęcia jak, ale zawsze znajdę. Po prostu twoje pisanie mym narkotykiem. Mam nadzieję, że uraczysz nas nowym rozdziałem jeszcze w tym miesiącu :) Czekam z niecierpliwością ...
OdpowiedzUsuńKarola :D
Bardzo mi się podoba ten rozdział. Lubię punkt widzenia Hermiony, jej komentarze i przemyślenia.
OdpowiedzUsuńI kurczę, wiedziałam, no wiedziałam, że Malfoy będzie się do niej próbował dobierać! Tylko nie spodziewałam się, że tak szybko!! Myślałam, że raczej jak już wyjadą do Malfoy Manor, to się będzie do niej przystawiał, bo wiadomo, sami, z daleka od ludzi ze szkoły... jak rodzina pójdzie spać...
Boże, co ja piszę.
Harry coś mnie zdenerwował w tym rozdziale tak samo jak Hermionę.
Boję się tego jej przybycia do Malfoy Manor... Mam nadzieję, że Czarny Pan nie ukarze jej zbyt mocno.
Czekam na następny rozdział. I gratuluję FCE :)
Uwielbiam tekst "Nie nazywam się przecież Draco Malfoy, no nie?". Jest moim ulubionym, zaraz po "Masakrycznie nieodpowiedni, puści, tępi, dobierający się do zajętych dziewczyn". Dziękuję za powiadomienie. ;)
OdpowiedzUsuńRozumiem zdenerwowanie Hermiony faktem nadopiekuńczości Pottera, ale z drugiej strony rozumiem też Harry'ego. Kocha ją, więc ciężko jest mu oddać ją na pastwę Voldemorta i jego śmietanki. Martwię się o nią i jestem ciekawa, na co ją tam skarzesz. ;)
Podoba mi się też fakt, że zmieniłaś narrację w przypadku Hermiony. Wydaje mi się, że w ten sposób można oddać o wiele więcej emocji, niż gdyby zdać się na trzecioosobową.
Draco - tak, jest masakrycznie nieodpowiedni, ale jest niesamowicie pociągający i rozpalający zmysły w tym rozdziale. Jest dosłownie "bad boyem", choć tchórzem nad tchórzami. Jest mi go żal, bo źle ulokował uczucia.
Więc... czekam na nowy rozdział, choć wszystko mi się trzęsie, jak pomyślę co może czekać w nim Riddle. :)
Pozdrawiam,
Eileen
Wiedziałam, że pocałuje ją Dracon! Po prostu czułam to w kościach.
OdpowiedzUsuńŻal mi go trochę. Ostatnimi czasy spotykam trójkąt Harry-Hermiona-Dracon i zawsze Granger zostawia Malfoya dla Wybrańca. A przecież Draco miał (na 99%) gorsze życie niż Harry, prawda? Podczas gdy Harry grzał się w blasku małych zwycięstw Lorda Voldemorta (choć oczywiście nie zabiegał o nie), Draco musiał zmagać się z despotycznym ojcem oraz innymi po...walonymi Śmierciożercami. W każdym razie czekam na rozwinięcie (w miarę rozsądku, pamiętając, że jest jeszcze Harry) Hermiona-Dracon w... domu, nie, nie, w Malfoy Manor.
Narracja pierwszoosobowa świetnie Ci wychodzi. Można się skupić bardziej na emocjach i jest to miłym odświeżeniem bloga. Jestem za;)
Hermiona jest niesamowicie odważna, że mimo wszystko zdecydowała się na powrót. Ciekawe, w jaki sposób wytłumaczy swoje zachowanie przed ukochanym (^.-) tatusiem. Ale wnioskuję z wpisu na Facebooku, że będzie co czytać;)
Nie mogę doczekać się jej pobytu w dworze, a jednocześnie chyba chcę, aby wróciła już do Hogwartu.
I gratulacje z okazji dostania się na studia;*
Pozdrawiam,
Zusan
PS Ten komentarz jest strasznie nieskładny, wiem o tym doskonale. Jednak nie chciał się napisać lepiej. Myślę, że wybaczysz;)
[trup-w-szafie.blogspot.com]
Jesteś podła, wiesz ? Kończyć w takim momencie - Czemu się nad nami znęcasz :c. Cóż co do pocałunku to wiedziałam że to będzie Malfoy - za wcześnie na zniszczenie klątwy. Co do Hermi to mam tylko nadzieję że nie planujesz jej zabić, choć jej zachowanie jest nieco letkomyślne - zamydlić oczy Lordziowi jest bardzo trudno i raczej robi głupio porównując tą akcję do wręcz zadurzonej w Voldemorcie Bellatrix.
OdpowiedzUsuńZaniedbałam trochę Twoje opowiadanie, przez ciągłą naukę i brak czasu, ale obiecuję poprawę! Nie wiem czy jeszcze mnie pamiętasz, swego czasu miałam bloga na onecie... Informuj mnie proszę o nowych notkach, swoją historię przeniosłam na bloga: www.her-destiny-and-fate.blogspot.com.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam! :)
Witaj. Od jakiegoś czasu śledzę losy twojej Hermiony. Naprawdę podoba mi się całe opowiadanie, szkoda tylko, że Hermiona musi wrócić do Voldemorta, ale może przez to będzie jeszcze ciekawiej.
OdpowiedzUsuńJeśli chcesz to wejdź na mojego bloga:
http://nietypowa-slizgonka-alex.blog.pl/
Też piszę o córce Voldemorta, ale w innym klimacie. Dopiero zaczęłam, ale się rozkręcam.
Życzę weny i czakam na następny rozdział.
kiedy nastepny rozdzial juzn nie mage
OdpowiedzUsuńHej! Dawno, dawno temu czytałem (tak, jestem chłopakiem) Twojego bloga Hermiona Potter. Ostatnio naszło mnie żeby tam zajrzeć i tak trafiłem tutaj :D Teraz przede mną jeszcze ponad 30 rozdziałów do przeczytania, ale już po pierwszych widzę, że nie wyszłaś z formy ;) Oby tak dalej, życzę weny, a Ty możesz życzyć mi wytrwałości i miłego nadrabiania tego bloga.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Karol :D
Od mojego ostatniego wpisu minęło 11 godzin, podczas których większość poświęciłem na nadrabianie bloga praktycznie od początku. Przeczytałem WSZYSTKO - tak mnie to wciągnęło. Życzę Ci weny oraz abyś znalazła czas na pisanie kolejnych rozdziałów.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Karol ;)
Pisz dalej rozdzial jak zawsze cudowny nie moge sie oderwac a jak juz to zrobie to chodze rozkojarzona bo zastanawiam sie CO DALEJ????? Ostatnio po prostu nie zauwazylam ze drzwi sa zamkniete i WESZLAM W DRZWI od mojego pokoju przez Cb mam pieknego zielonego sinca na srodku czola ale jesli szybko dodasz nastepny rozdzial to moge Ci wybaczyc :-D
OdpowiedzUsuńIGA