~*~
Dedykuję Denisie,
pomimo, że nie zna języka polskiego
i tego nie przeczyta.
Za to, że jest kochana,
za to, że od sierpnia zostanie moją współlokatorką
oraz za to jak rozśmieszyła mnie do łez swoim stresem przed wczorajszym ustnym.
Zapłakany Ślizgon wszedł do
pustego dormitorium chłopaków. Ból jaki rozdzierał jego serce wydawał się nie
do zniesienia. Doskonale wiedział, że po tym co zrobił Hermiona będzie
nawiedzać go w najgorszych koszmarach. Dlaczego w ogóle przyznał się do zdrady?
Dlaczego nie wspomniał nawet słowem, że to nie było tak? To przecież Bellatriks
wlała mu wtedy do gardła veritaserum, a Czarny Pan zmusił do powiedzenia
prawdy. Nie powiedział tego, ponieważ Riddle i tak nie uwierzyłaby w żadne wyjaśnienie.
Po tym co stało się w zeszłe wakacje w Malfoy Manor przyrzekł sobie, że nigdy
więcej nie skrzywdzi Hermiony. Nie udało się. Naraził brązowowłosą na
śmiertelne niebezpieczeństwo. To tysiąc razy gorsze niż nazwanie dziewczyny ''zdrajczynią krwi''.
To co zrobiłeś tylko potwierdza, że nigdy nic dla ciebie nie znaczyłam.
Słowa Hermiony dudniły mu
boleśnie w uszach. Tak bardzo się myliła. Przecież była dla niego wszystkim, a
wszystko było nią. Dlaczego w tak okrutny sposób go oskarżała?
Jesteś bezpieczna tylko w Hogwarcie. Proszę, nie opuszczaj murów
szkoły.
Najpierw sprzedajesz mnie Czarnemu Panu, a teraz dajesz rady? Brzydzę
się ciebie, Malfoy.
Rozpacz pomieszała się ze
złością. Draco uderzył pięścią w ścianę, aby dać upust emocjom.
A ja nienawidzę siebie za to, że tak bardzo cię kocham, Riddle.
~*~
Czarnowłosy Gryfon siedział na
łóżku w swoim dormitorium i wpatrywał się w zdjęcie, które wyciął dzisiejszego
popołudnia z najnowszego wydania Żonglera. Hermiona uśmiechała się i zamiast w
obiektyw patrzyła na jego zdjęciowego odpowiednika, który siedział obok. Serce
Pottera wypełniło dziwne ciepło, patrząc na ich twarze oraz splecione dłonie.
Uśmiech Ślizgonki napełniał go dziwnym spokojem. Zanim zbliżyli się do siebie
na początku roku szkolnego właściwie nigdy nie widział jak to robiła. Nawet gdy
zaczęła spotykać się z Malfoyem w czwartej klasie. Zawsze wydawała się taka wyniosła,
chłodna, poważna i ironiczna. Po powrocie do szkoły z ostatnich wakacji
wyglądała bardziej na smutną i przygnębioną. Teraz zmieniła się nie do
poznania.
- Kocham cię bez względu na
wszystko – powtórzył cicho słowa, które wyznał swojej dziewczynie kilka godzin
wcześniej. Tak jak ja ciebie – usłyszał
odpowiedź.
Ostatni raz spojrzał na wspólne
zdjęcie z Hermioną, po czym wsunął je pod poduszkę. Wtedy jego uwagę przykuł
egzemplarz Żonglera, z którego wyciął ową fotografię. Na okładce widniał tytuł Harry Potter zakochany w córce swego
największego wroga. Ze złością pogniótł gazetę i wyrzucił do kosza. W duchu
wciąż był trochę zły na Hermionę za to, że namówiła go do tego wywiadu. Wynikiem
były same problemy, a w szczególności te z Umbridge.
Wtedy drzwi dormitorium otworzyły
się co sprawiło, że Harry odruchowo spojrzał w tę stronę. Do środka wszedł
Seamus w towarzystwie Deana. Oboje zawzięcie o czymś rozmawiali. Gdy dostrzegli
obecność okularnika natychmiast umilkli. Chłopak zignorował tę reakcję współlokatorów
i znów odwrócił się plecami, udając, że szuka czegoś w swojej szafce nocnej. Po
chwili ciszy usłyszał głos Seamusa.
- Harry?
Czarnowłosy ponownie odwrócił się
w stronę Gryfonów i spojrzał pytająco na Finnigana.
- Czytałeś dzisiejszego Proroka?
– spytał powoli kolega Deana. Bliznowaty zdziwił się tym pytaniem. Seamus nie
odzywał się do niego od wielu dni, po tym jak pokłócili się na początku roku
szkolnego aż tu nagle pyta o Proroka.
- Nie czytam tego gówna, ale
podejrzewam, że ty jesteś na bieżąco – mruknął Harry, patrząc na nowo
przybyłego, który wciąż stał przy drzwiach. Dean w tym momencie podszedł do
swojego łóżka i usiadł na nim.
- Była masowa ucieczka z
Azkabanu. Sześciu niebezpiecznych więźniów. Knot uważa, że ma dowody, że to
sprawka Syriusza Blacka i jego kuzynki Bellatriks Lestrange. Rzekomo byli
blisko związani ze zbiegłymi – rzekł Seamus.
Harry zamknął na chwilę oczy, aby
przyswoić sobie nowe informacje. Powrót Voldemorta zaczął wymykać się Knotowi
spod kontroli, więc musiał znaleźć kogoś na kogo mógłby zwalić winę. Tylko kto
to ta Bellatriks Lestrange? Odnosił dziwne wrażenie, że już kiedyś słyszał to
nazwisko. Czy to nie Syriusz wspominał o niej podczas Gwiazdki, gdy na Grimmuald
Place odwiedzili pewien pokój? Ten, na którego ścianach wisiało płótno z
namalowanym drzewem genealogicznym rodu Blacków?
Nigdy nie lubiłem Bellatriks. Wręcz nie cierpiałem. Z czasem wyszła za
mąż za Rudolpha Lestrange’a, a potem przyłączyła się do szeregów Voldemorta. Ma
dwie siostry Andromedę i Narcyzę. Tylko Andromedę szanowałem. Od zawsze była
moją ulubioną kuzynką. Za Narcyzą nie przepadałem tak samo jak za Bellatriks.
Tak, dobrze myślisz, Harry. Mówię o Narcyzie Malfoy. Matce twojego szkolnego
kolegi Dracona.
Potter myślał intensywnie nad
słowami Syriusza, gdy z zamyślenia wyrwał go Seamus.
- Chciałem cię przeprosić, Harry.
Nawet moja matka uważa, że Prorok wypisuje bzdury. Wierzymy ci – rzekł
Finnigan. Czarnowłosy spojrzał na kolegę, a na jego usta wkradł się lekki
uśmiech. W sercu rozświetliła się nadzieja.
- Dzięki.
~*~
Brązowowłosa Ślizgonka weszła
powolnym krokiem do łazienki w swoim dormitorium i podeszła do umywalki.
Odkręciła kurek z zimną wodą i ochlapała sobie twarz, aby przykryć warstwą wody
łzy, które spływały jej po policzkach. Mimo to nie udało się dziewczynie
zatamować ataku szlochu.
Dostałem zadanie, aby złapać cię i oddać w ręce śmierciożerców, którzy
czekają w Hogsmeade. Tak, sprzedałem cię Czarnemu Panu, Hermiono.
Wściekłość na Malfoya to nic w
porównaniu z bólem, który od niego otrzymała. Znów czuła się tak jak kilka
miesięcy temu, gdy wróciła do Hogwartu, po tym jak wyparł się związku z nią
przed Voldemortem. Czy nienawidził Harry’ego aż tak, aby nie móc w końcu
zaakceptować faktu, że jednak to z Potterem jest szczęśliwa i pozwolić odejść,
nie zadając więcej bólu?
Jesteś bezpieczna tylko w Hogwarcie. Proszę, nie opuszczaj murów
szkoły.
Teraz pomyślał o bezpieczeństwie?
Mógł zainteresować się tym wcześniej, gdy opowiadał w szczegółach o jej związku
z Gryfonem Voldemortowi. Co prawda Czarny Pan i tak wiedział już wiele od wuja
Lucjusza, ale Draco dolał tylko oliwy do ognia. Po co w ogóle w to ingerował?
Brzydzę się ciebie, Malfoy.
A ja nienawidzę siebie za to, że tak bardzo cię kocham, Riddle.
Kocha. Akurat. Typowa gadka, aby jeszcze bardziej zamieszać w głowie. Gdyby kochał, to przecież nie zrobiłby tego.
~*~
W czwartkowy wieczór pewna rudowłosa
Gryfonka przebrała się w wygodniejsze ubranie i upięła długie włosy w niedbały
kok. Jeszcze przez chwilę wpatrywała się w swoje lustrzane odbicie, po czym
zaczęła w szybkim tempie porządkować porozrzucane na łóżku książki. Ostatecznie
wszystkie wylądowały w kufrze, a ta na temat Quidditcha na szafce nocnej,
ponieważ dziewczyna zamierzała wrócić do owej lektury przed snem.
Uwagę czternastoletniej Ginny
Weasley przykuł najnowszy artykuł Żonglera, który leżał teraz koło walizki.
Podniosła go i spojrzała na stronę tytułową, na której widniał wielki napis Harry Potter zakochany w córce swego
największego wroga. Pod nim widniało zdjęcie wymienionego wcześniej całującego
się z Hermioną Riddle w Trzech Miotłach. Po dłuższej chwili wpatrywania się w
fotografię Ginny odrzuciła gazetę i szybkim krokiem opuściła dormitorium.
Czym ta wiedźma cię napoiła, Harry? Te słowa przeszły przez myśl
Gryfonce, gdy schodziła po schodach do Pokoju Wspólnego. Przecież młody Potter
o zdrowych zmysłach na pewno nie związałby się z kimś takim jak Riddle.
Przecież nienawidził tej Ślizgonki tak jak Malfoya. Przecież Riddle gardziła
nimi i obrażała. Co teraz? Jest z Harrym i w dodatku obściskują się w gazetach.
Ginny nie uwierzyła, aby tą dwójkę rzeczywiście łączyło jakieś uczucie. Coś
było na rzeczy.
Z przerażeniem zrozumiała też, że
jest zazdrosna o Pottera. Jeszcze bardziej niż gdy flirtował z Cho. Z jednej
strony ucieszyła się, że Riddle nakryła ich tamtego dnia w szatni Gryfonów, a z
drugiej zrobiło się przykro, ponieważ Harry wydawał się potem w kompletnej
rozsypce. Co raz bardziej odnosiła wrażenie, że Gryfon dziwnym trafem zadurzył
się w Hermionie, a ona po prostu to wykorzystywała. Ta myśl napełniła Ginny
złością. Riddle nie zasługiwała na kogoś takiego jak on.
Może i lepiej, że Umbridge
zabroniła im się ze sobą spotykać i rzuciła tę klątwę, o której mówił Harry? Z
drugiej znów strony... czarnowłosy nie wyglądał na szczęśliwego z tego powodu.
Weasley zależało na jego szczęściu, ale w tym przypadku tak chyba będzie lepiej.
Szczególnie, jeśli Riddle to rzeczywiście córka Voldemorta. Czyżby Harry był aż
tak zadurzony, że w ogóle nie zwracał na to uwagi? Ta Riddle chyba naprawdę
czymś go napoiła...
Rudowłosa dziewczyna dotarła w
kilka minut do Pokoju Życzeń, gdzie już większość członków GD czekała na
rozpoczęcie spotkania. Potter, który stał w towarzystwie Rona i Deana, powitał
ją uśmiechem.
- Cześć, Ginny. Jak ci minął
dzień? – spytał, gdy podeszła do nich. Odwzajemniła ten uśmiech i poczuła
dreszcz na plecach pod spojrzeniem piątoklasisty.
- Cześć. Dzień minął spokojnie, a
tobie? – zapytała.
- Też – odparł.
- Wszyscy już przyszli? –
zainteresowała się, spoglądając na zebranych. Ku własnemu zdziwieniu dostrzegła
Seamusa stojącego nieopodal. Czyżby uwierzył w końcu w słowa Harry’ego o
powrocie Voldemorta? Lepiej późno niż wcale.
- Chyba tak – odpowiedział na
pytanie Harry. – Hermiona może się spóźnić – dodał ciszej. To imię, które
właśnie wypowiedział Potter spowodowało, że spojrzała na niego.
- Dlaczego się spóźni? – Dean wyprzedził
ciekawość Ginny.
- Ma szlaban u Umbridge –
odpowiedział czarnowłosy. Nie wyglądał na zachwyconego, rozmawiając na ten
temat. Nikt o nic więcej nie pytał. Ciekawe tylko co takiego zrobiła Riddle, że
wylądowała u samej Dolores. Czyżby chodziło o artykuł w Żonglerze? Dlaczego
więc i Harry’ego teraz tam nie było?
Tego dnia uczyli się zaklęć
tarczy. Weasley nie mogła nie podziwiać Pottera. To naprawdę świetny
nauczyciel.
Po jakiś czasie ktoś wszedł do
Pokoju Życzeń, ale niezbyt wiele osób zwróciło na to uwagę ze względu na naukę.
Rudowłosa spojrzała przez ramię i ujrzała Hermionę Riddle. Ślizgonka wciąż
miała na sobie szkolny mundurek, a prawą dłoń obwiązaną bandażem. Czyżby
Umbridge torturowała ją w podobny sposób jak Harry’ego podczas szlabanu na
początku roku? Okularnik stojący niedaleko od Ginny chyba także dostrzegł
gościa, bo przeprosił Neville’a, któremu właśnie pomagał w opanowaniu zaklęcia
i podszedł w stronę dziewczyny. Weasley nie była w stanie usłyszeć tego co mówi
Riddle, bo stała zbyt daleko, ale usłyszała niektóre wypowiedzi Pottera.
- Bardzo boli? (...) Będziesz w
stanie czarować? (...) Nie przepraszaj tylko usiądź. Porozmawiamy po spotkaniu.
I wrócił do Neville’a, a Hermiona
podeszła w stronę krzesła, które dziwnym cudem pojawiło się kilka metrów dalej.
Wtedy oczy Ginny i Riddle
spotkały się na chwilę. Ślizgonka była blada, jakby nie spała od kilku dni. Dziwnie
patrzeć na nią, gdy nie ma na sobie tego charakterystycznego ciemnego makijażu,
który kiedyś na siebie nakładała. Rudowłosa przerwała kontakt wzrokowy po
jakiejś sekundzie, wyczuwając niechęć w oczach Hermiony. Raczej nie było szansy
na jakiekolwiek pojednanie.
~*~
Spotkanie Gwardii Dumbledore’a
skończyło się jakieś piętnaście minut wcześniej, a nastoletnia Ślizgonka uśmiechała
się rozkosznie, czując oddech swojego chłopaka na policzku. Dreszcz pożądania
rozniósł się łagodnie po całym ciele dziewczyny.
- Nie przestawaj – szepnęła mu do
ucha. Gryfon uśmiechnął się.
- Widzisz? Nie dotykam cię, a
fizycznie wciąż odczuwasz moją obecność. Tego Umbridge chyba nie przewidziała –
rzekł cicho.
- Nie przestawaj – powtórzyła,
zadurzając się w tym przyjemnym uczuciu. Tak bardzo chciała oderwać się od
rzeczywistości, od zdrady Malfoya, którą przeżywała przez ostatnie dwa dni i po
prostu wtulić się w Pottera. Czuć dotyk i wargi. Niestety musiało wystarczyć
Ślizgonce pełne miłości spojrzenie Gryfona oraz jego oddech na swojej odkrytej
skórze. Nie powiedziała mu o rozmowie z Draconem. Na razie sama musiała to
poukładać sobie w głowie i wolała, aby Harry o tym nie wiedział. Mimo to mieli
inny temat do rozmowy. Otóż chodziło między innymi o Elizabeth i Malcolma.
- Kocham cię, Hermiono – wydyszał
chłopak zanim zdążyła coś powiedzieć. W tym samym czasie odurzał się zapachem
jej włosów. To wyznanie napełniło Riddle takim szczęściem jakie ostatnimi czasy
rzadko odczuwała.
- Ja ciebie też – wymamrotała mu
do ucha. – Musimy porozmawiać, Harry – dodała, zmieniając głos na poważniejszy.
Odsunęła się od niego powoli, a on spojrzał na nią swoimi zielonymi oczami.
- Po twoim tonie odnoszę
wrażenie, że to poważna sprawa – rzekł. Kiwnęła głową i już chciała zacząć
temat, gdy nagle coś zaświtało w jej głowie. Wypowiedziała to na głos zanim się
w ogóle zastanowiła.
- Weasley gapiła się na nas, gdy
przyszłam na spotkanie.
Harry uniósł brew.
- I to ten poważny temat, o
którym chciałaś porozmawiać? Że Ginny się na nas patrzyła? – zapytał z
nieukrywanym rozczarowaniem. Hermiona parsknęła mimowolnie śmiechem.
- W sumie to nie. Tak mi się
przypomniało. Już mówię o co chodzi.
~*~
Dochodziła północ, a za oknem
dudnił deszcz. Czarnowłosy Gryfon zgasił lampkę nocną i położył się.
Dormitorium chłopaków piątego roku ogarniał teraz odgłos chrapania pozostałych
wspólokatorów. Ron, Dean i Seamus zasnęli dość wcześnie. Neville odrabiał swoją
pracę domową do jedenastej aż w końcu stwierdził, że ma dość i też woli
odpłynąć w krainę snów. Harry cały ten czas spędził leżąc na swoim łóżku i
rozmyślając nad rozmową z Hermioną w Pokoju Życzeń. Czuł niepokój, słysząc tę
historię, którą opowiedziała mu dziewczyna. Życie Elizabeth i Malcolma
rzeczywiście łudząco przypominało to co działo się pomiędzy nim i Riddle, ale
do czego to miało prowadzić?
Przeanalizuj to jeszcze raz – pomyślał, przypominając sobie
wszystko co powiedziała mu Hermiona.
Elizabeth urodziła się w Hogwarcie,
w miejscu, które obecnie istniało jako dormitorium Riddle. Dorastała w
arystokratycznej rodzinie, będąc córką Salazara Slytherina oraz siostrą
starszego od siebie Nicholasa. Po jakimś czasie poznała Malcolma Gryffindora,
który był jedynym potomkiem wielkiego Godryka. Staremu Salazarowi nie spodbała
się znajomość córki z synem czarodzieja, z którym był skłócony. Powód to różne
poglądy dotyczące mugolaków przebywających w Hogwarcie, o czym wiadomo było już
wcześniej. Elizabeth nie zgodziła się z ojcem, za co została poturbowana,
wygnana z domu oraz wydziedziczona. Nicholas znienawidził siostrę tak samo jak
Salazar. Slytherin ukryła się w tym czasie w domu Malcolma, którym zarządzał
jeszcze żyjący wtedy Godryk. Poślubiła młodego Gryffindora i urodziła mu
jedynego syna Williama.
Szara Dama była w to jakoś
zamieszana. Zgodnie ze słowami Hermiony, rozpoznała w niej Elizabeth na
korytarzu kilka miesięcy temu, mówiąc, że Malcolm szuka jej od wieków, a
William tęsknił.
Ostatnio miałam wizję, w której Elizabeth opuszczała jakieś przyjęcie,
będąc zazdrosna, że Malcolm spędził większość czasu z Heleną.
Kto to ta Helena? Czy chodziło o
Szarą Damę? Skoro jednak Elizabeth tak jej nie lubiła, to jakim cudem Szara
Dama znała Williama? Raczej zazdrosna Slytherin nie dopuściłaby swojej
konkurentki do jedynego dziecka.
Pamiętasz, gdy uratowałeś mnie przed Malfoyem kilka miesięcy temu?*
Wtedy, gdy byłeś pod peleryną, a chwilę potem przyszła Umbridge? W tamtym
momencie śniłam na jawie. Widziałam oczami Elizabeth dokładnie taką samą
sytuację, która miała miejsce tysiąc lat temu. Draco, który zamienił się w
Nicholasa, szarpał mnie i powtarzał, że jestem stworzona do bycia złą, a ja
odkrzyknęłam, że zostałam stworzona tylko i wyłącznie dla Malcolma Gryffindora.
Potem zjawił się Malcolm, a w rzeczywistości to byłeś ty. Wróciłam ze wspomnień
Elizabeth dopiero, gdy Malfoy odszedł i zostaliśmy sami.
Wtedy Harry przypomniał sobie co Riddle
krzyknęła w rzeczywistości. Coś co pozwoliło mu wtedy zrozumieć, że naprawdę go
kochała. Ja jestem stworzona tylko i
wyłącznie dla Harry’ego Pottera!
Malfoy odgrywał w tym wszystkim
rolę Nicholasa, który nie potrafił zaakceptować związku siostry z wrogiem. Czy
zdawał sobie z tego sprawę? Czy duch Slytherina opętał go tak samo jak Hermionę
Elizabeth? Potter przełknął ślinę, przypominając sobie kolejne słowa Riddle.
Duch Malcolma odwiedził mnie dwukrotnie. Za pierwszym razem** był
przekonany, że to Elizabeth, bo z tego co mi wiadomo jesteśmy bardzo do siebie
podobne zewnętrznie. Wyznałam mu, że nazywam się Hermiona Riddle. Wściekł się,
słysząc moje nazwisko. Skądś znał drzewo genaologiczne. Zgodnie z nim jestem
potomkinią Nicholasa, a ty Elizabeth i Malcolma. Wtedy zniknął. Wrócił po raz
drugi kilka dni temu. Błagał mnie, abym pomogła mu szukać żony. Obiecał, że
jeśli to zrobię to da mi spokój. Tylko, że ja nie wiedziałam jak mu pomóc.
Wtedy to się stało. Poczułam koszmarny ból. Myślałam, że to Malcolm, ale on sam
nie wiedział co się dzieje. Przemówiłam głosem Elizabeth. Powiedziała, że jest
bezpieczna. Wściekł się. Uświadomił mnie, że jej duch ugrzęzł w moim ciele.
Jakim cudem? Myślał, że uwięziłam ją. Tak jak Nicholas. O co mu wtedy chodziło?
Nicholas uwięził Elizabeth? Malcolm chciał mnie zaatakować, ale ona mnie
uratowała. Powiedziała, aby nie robił mi krzywdy i kazała mu odnaleźć ciebie.
Malcolm zniknął.
Boję się, Harry. Boję się, że będzie cię teraz szukać, że coś ci zrobi.
Co jeśli będzie chciał cię opętać? Tak jak ona opętała mnie?
Potter zastanowił się. Możliwe,
że żyjąca w Hermionie Elizabeth zauważyła to co ich łączyło i stwierdziała, że
jeśli Malcolm zamieszka w Harrym, to w końcu będą mogli się odnaleźć. Tylko
dlaczego nie potrafili się odszukać po śmierci skoro tak się kochali?
Wydaje mi się, że w okrutny sposób zostali rozdzieleni zanim to się
stało. Nie wykluczam żadnej możliwości.
Pottera uderzyła mroczna prawda,
gdy jego dziewczyna wypowiadała te słowa.
To Nicholas, Hermiono. On ich zabił.
Harry przypomniał sobie ten
koszmar, który nawiedził go kilka miesięcy temu***. Uwięziony w Komnacie
Tajemnic Malcolm i stojący przed nim Nicholas, który rzeczywiście uderzająco
przypominał Dracona. Gryffindor wiedział. Dowiedział się o zbrodni, której
dopuścił się Slytherin. O tym, że Elizabeth została porwana, więziona i w końcu
zamordowana przez własnego brata. Możliwe, że sam poszedł go szukać, aby się
zemścić. Nicholas groził szwagrowi śmiercią, a jako kolejnego na liście
postawił sobie siostrzeńca Williama. Wtedy wepchnął Malcolmowi nóż w brzuch aż
zjawił się duch Elizabeth. Opętany kobiecy śmiech i wewnętrzna tortura.
Nicholas zginął na miejscu. Gryffindora nie udało się uratować.
Rozmawiałam z obrazem w Pokoju Wspólnym****. Okazało się, że to syn
Nicholasa, Phillip. Mówił, że Nicholas wyszedł tamtego dnia z domu na kilka
godzin i już nigdy nie wrócił. Ciężarna matka Phillipa podejrzewała, że to
Malcolm porwał Nicholasa i coś mu zrobił, ale Gryffindor sam wtedy zaginął.
Slytherin już nie mógł ucieć
wtedy przed karą. Elizabeth zemściła się na nim za zabójstwo męża. Tym samym
ochroniła Williama, który miał być kolejny.
Z kim więc pozostał ich syn? Nie
wiadomo czy był bardzo malutki w momencie śmierci rodziców, czy może starszy.
Wiadomo, że stał się sierotą i ktoś musiał się nim zająć. Czy to możliwe, aby
Helena... aby to ona zajęła się małym Gryffindorem? I to stąd go znała?
Wciąż nie rozumiem dlaczego miałeś ten koszmar na temat śmierci
Malcolma. Przecież nie mógł cię opętać. Widziałam się z nim kilka dni temu. Nie
odwiedziłby mnie jako duch, gdyby był w tobie. Sam mówisz, że śniło ci się to
kilka miesięcy temu. To dziwne.
Nie wiem.
Ale wierzysz w to wszystko, o czym mówię, prawda?
Nie wierzę, abyś to zmyśliła. Ta historia posiada zbyt wiele
szczegółów, Hermiono.
Jak myślisz? Co się działo przez te wszystkie lata z duchem Elizabeth?
Zanim... zanim zamieszkała we mnie?
Wtedy olśniło go. Odruchowo aż
usiadł na łóżku.
Duch Elizabeth
Slytherin był widziany po raz ostatni w Komnacie Tajemnic, a przecież zjawy lubią krążyć wokół miejsca własnej śmierci. Tym
bardziej, jeśli nie mają się gdzie indziej podziać lub jak wydostać, jeśli
umarły w zamknięciu. Podobnie jak Jęcząca Marta mieszkająca w nieczynnej
toalecie.
Nicholas pozbawił życia swojej
siostry w tym samym miejscu jak Malcolma. Sam Slytherin tam zginął. To
oznaczałoby, że duchy całej trójki powinny na zawsze tam pozostać. Najwyraźniej
jednak tak się nie stało skoro Elizabeth znalazła się w Hermionie, a Malcolm
tułał po Hogwarcie w poszukiwaniach żony. Czy to oznaczało, że nawet jeśli
wcześniej byli razem w Komnacie Tajemnic, to i tam nie mogli się odnaleźć? Jak
to się stało, że znaleźli się na zewnątrz? Co stało się z duchem Nicholasa?
Odpowiedź na drugie pytanie nasuwała
się idealnie. Od ich śmierci tysiąc lat temu Komnata została dwukrotnie
otwarta. Po raz pierwszy pięćdziesiąt lat temu przez Toma Riddle’a, a po raz
drugi trzy lata temu przez Ginny Weasley. Czy to oznaczało więc, że otwierając
Komnatę tym samym nieświadomie wypuścili z niej zamknięte wewnątrz duchy?
Wątpliwości pozostawało wiele, ale wszystko łączyło się w składną całość.
Wtedy Harry poczuł, że ktoś go
obserwuje z drugiej części dormitorium. Chwilę później usłyszał chrapliwy głos,
który przyprawiał o gęsią skórkę. Nie należał on jednak do żadnego z
mieszkających w sypialni. Intruz.
- Zmierzasz w dobrym kierunku, Gryfonie
Harry Potterze.
CDN.
*Po przypomnienie proszę powrócić
do rozdziału 21 pt. Powtórne spotkanie.
**Rozdział 8 pt. Duch miłości
***Rozdział 15 pt. Wewnętrzna
tortura.
****Rozdział 20 pt. Malowidło
przodka
_________________________
Tak oto został opublikowany rozdział 36. Jakoś szybko i fajnie mi się go pisało. Nie wiem jak Wam, ale mi bardzo się podoba, a w szczególności opisy przemyśleń i uczuć, do których się przyłożyłam. Do tego jestem zakochana w wątku Elizabeth&Malcolm. W końcu mogłam wyrzucić z siebie jakąś-tam część ich historii, którą dusiłam w sobie od początku pisania opowiadania, czyli z trzy lata. Jest fajnie, lalala. <3 Mam nadzieję, że nie będziecie narzekać na długość rozdziału. To chyba najdłuższy jaki kiedykolwiek napisałam.
Wczoraj miałam trzy egzaminy, do których kułam się jakiś tydzień. Geografię zdałam prawie perfekcyjnie, bo wyszło 38 punktów na 40. Uważam to za wyczyn, bo był to egzamin, który myślałam od lutego, że obleję, ponieważ w ogóle na początku nie ogarniałam materiału, a tu proszę. Na wyniki ustnego z angielskiego i pisemnego z procedur w biurach podróży czekam. Jeszcze został mi do napisania jeden duży egzamin Cambridge z angielskiego ósmego czerwca oraz jeden ustny w przyszły czwartek i... koniec szkoły! Aaa, ale się jaram. <3 Co z tego, że potem będę pracować na cały etat? Grr.
Wiem, że w Menu jest link do mojego Formspringa, ale ostatnio pod namową koleżanki założyłam sobie również Ask.fm. Wrzucam odnośnik do Menu, abyście i tam mogli zadawać mi pytania. Jak kto woli.
W końcu ogarnęłam też muzykę w tle na blogu i teraz włącza się dopiero po kliknięciu. :)
Postaram się, aby rozdział 37 ukazał się w połowie czerwca, ale też nie chcę obiecywać. Zapowiedź ukaże się w swoim czasie. Zbliżamy się powoli do końca piątej klasy. Jaram się, lalala. Nareszcie po trzech latach pisania coś się dzieje. <3
Pozdrawiam ciepło,
Wasza Alex
Alex, ten rozdział jet boski :-) Genialny, fantastyczny i w ogóle :-) A te opisy uczuć ... są super :-) Rozdział - cud miód :-) Ah, uwielbiam twoje pisanie .... Mam nadzieję, że rozdział 37 pojawi się jak najszybciej :-)
OdpowiedzUsuńPs. Gratuluje zdania egzaminów :-)
Karolina J
Hmmm... super. Kocham, Kocham, Kooocham <3 Faktycznie opisy przeżyć są naprawdę dobre. I oczywiście mój ulubiony wątek Malcolma i Elizabeth :D Aż nie mogę się doczekać tego, jak dalej ułożą się relacje między Malfoyem a Hermioną ^.^. Z niecierpliwością czekam na następny rozdział :D
OdpowiedzUsuńP.S Również dołączam się do gratulacji z okazji zdania egzaminów :D
Super rozdział! Tyko Ginny taka zazdrosna? Pewnie nic dobrego z tego nie wyjdzie. Mam nadzieję że kolejny rozdział będzie tak samo ciekawy jak ten ;).
OdpowiedzUsuńP.S Także gratuluję zdanych egzaminów.
paulinafiolet
Prześwietny rozdział! Płaczący Draco <3, zazdrosna Ginny, i ten klimat z lekkim dreszczykiem ;) Jestem bardzo ciekawa jak skończy się historia Malcolma i Elizabeth, i o co w tym wszystkim chodzi. Zastanawiam się, co wymyśli Ginny i co zrobi Draco :) nie mogę się doczekać dalszego ciągu:)
OdpowiedzUsuńWitaj! Jestem naprawde pod urokiem twojej twórczości... Ja osobiście nie dorastam Ci w pisaniu, do pięt .
OdpowiedzUsuńTwoja nie nr.1 fanka
I.K (M.Evans)
PS. Życze dużo szczęścia w pisaniu i mam nadzieje że szczęście cie nigdy nie opuści...
Ten rozdział powala na kolana. :) Jest po prostu genialny. Świetne przemyślenia Dracona i Ginny. Najlepszy wątek jaki mi się spodobał to taki ,w którym Harry Potter myśli o tym co powiedziała mu Hermiona. :)) To było wręcz GENIALNE. Już si nie mogę doczekać NN.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :***
PS. Mam nadzieję ,że wena cię nie opuści ... A i zapraszam do sb na damon-elena-true-love.bloog.pl
Aj aj aj... Genialnie!!! Nie moge sie doczekac NN.
OdpowiedzUsuńA tak wgl to czytam cie od niedawna,i musze przyznac za jestes WSPANIALA
twoja nowa wierna czytelniczka
W.
genialnie zreszta jak zwykle
OdpowiedzUsuńBardzo mi się podoba ten rozdział. Mam nadzieję, że Ginny wybije sobie Pottera z głowy. Czekam na nowy rozdział z zapartym tchem więc się pospiesz. :*
OdpowiedzUsuń