~*~
Ten rozdział, jeśli nie całe opowiadanie, dedykuję Tobie, choć nigdy tego
nie przeczytasz.
Dlatego, że zobaczymy się już za tak niedługo po trzech latach męczącej rozłąki,
choć jeszcze nie zdajesz sobie z tego sprawy.
Dlatego, że nie potrafię uwolnić od Ciebie moich myśli.
Dlatego, że Cię kocham, a Ty pokochałeś
mnie.
I dlatego, że już nigdy nie będziemy mogli znów być
razem...
Harry Potter wszedł do dormitorium w wieży Gryfonów. Z
wściekłością trzasnął drzwiami i usiadł na swoim łóżku, próbując złapać oddech.
Chyba jeszcze nigdy różowa Dolores Umbridge nie doprowadziła go do takiego
stanu, więc teraz mogła być z siebie dumna. Wiedział, że to wszystko tak się
skończy. Jednak jego złość to nic w porównaniu z tym jak zareagowała Hermiona.
Brązowowłosa Ślizgonka od zawsze była buntownicza i dzisiejszego popołudnia
dała tego najprawdziwszy przykład. Oprócz faktu, że obydwoje dostali szlaban na
wypady do Hogsmeade oraz zakaz spotykania się ze sobą aż do odwołania za
artykuł w Żonglerze, to Riddle zarobiła dodatkowo dwutygodniową karę po
lekcjach za nazwanie Umbridge Starą
różową ropuchą, która chyba od dawna nie spotykała się z żadnym mężczyzną. To
zdanie niezwykle go rozbawiło, lecz nie mógł dać tego po sobie poznać.
Nie to jednak było w tym wszystkim najgorsze. Gdy tylko
umknęli do zamku próbował pocieszyć swoją dziewczynę.
- Daj spokój.
Wszystko będzie dobrze – rzekł do trzęsącej się ze złości Ślizgonki.
- Jak to ''wszystko
będzie dobrze''? Czy ty nie widzisz, że ona za dużo sobie pozwala? Zabroniła
nam spotykać się ze sobą! Akurat w dupie mam ten zakaz. Będę się z tobą widzieć
tak często jak mi się będzie podobać i nie powinno ją to interesować – rzekła
podenerwowana, wymachując rękami na wszystkie strony.
- Kochanie, ona po
prostu próbuje nas rozdzielić, bo uważa, że razem konspirujemy przeciwko niej i
Ministerstwu – odpowiedział.
- I ma rację! –
odparła z wściekłością. Mimo to zaczęła się powoli uspokajać. Oparła się o
ścianę w Sali Wejściowej i westchnęła ciężko.
- Uspokój się –
szepnął Harry, podchodząc do niej i całując czule w czoło. Wtedy poczuł jak
elektryzujący dreszcz przeszywa całe jego ciało. Hermiona chyba też to poczuła,
bo krzyknęła, odskakując. Dopiero wtedy zorientował się, że włosy stanęły im
obojgu dęba, a dreszcz, który poczuli to najprawdziwsze kopnięcie prądem.
Dziewczyna niekryła zaskoczenia, po czym wyciągnęła niepewnie ku niemu rękę.
Dotknęła palcem jego krawatu i natychmiast się cofnęła.
- Jesteś czymś
naelektryzowany, Harry – rzekła. Potter obejrzał swoją dłoń i wyciągnął ku
przerażonej Hermionie, powtarzając jej gest sprzed kilku sekund. Odskoczyła z
bólem. Jego też to zabolało. – Nie rób tego więcej! To boli! – poskarżyła się.
- Przepraszam. Nie
wiem co się ze mną dzieje – odpowiedział, dotykając ręką swoich włosów. Stały
dęba. Hermiony wyglądały nie lepiej. Wyglądała jakby dzisiejszego poranka
zrobiła sobie pożądny tapir.
Wtedy usłyszeli
chichot.
- Widzę, że moja
klątwa działa. - Umbridge pojawiła się w Sali Wejściowej. – Od tej pory, gdy
spróbujecie się do siebie zbliżyć to kopnie was prąd. Jeśli jeszcze raz ja lub
ktokolwiek inny zobaczy was razem, to wierzcie mi, że wyciągnę z tego
konsekwencje. Do zobaczenia jutro po zajęciach, panno Riddle – rzekła z
piskliwym uśmiechem i odeszła w stronę Wielkiej Sali.
- To już przesada –
powiedziała Ślizgonka, nie kryjąc oburzenia. – Mam dość. Muszę porozmawiać z
Dumbledorem – dodała, ruszając w jeden z korytarzy prowadzących w stronę
gabinetu gabinetu dyrektora.
- Hermiono, to nic
nie da! – zawołał Potter, łapiąc dziewczynę za rękę, aby zatrzymać przed
wycieczką do Albusa. Wtedy znów kopnął ich prąd. Obydwoje odskoczyli od siebie.
- Miałeś tego nie
robić! – żąchnęła się i zniknęła za zakrętem, nie zważając na jego protesty.
Harry westchnął ciężko i spojrzał na egzemplarz Żonglera,
który leżał na jego szafce nocnej. Wziął gazetę do ręki i uśmiechnął się lekko,
patrząc na zdjęcie na okładce. Razem
poprzez sztorm.
- A tobie co?
Dopiero wtedy zorientował się, że nie jest w pomieszczeniu
sam. Ron siedział na swoim łóżku z paczką fasolek wszystkich smaków.
- Obżerasz się po kryjomu? – spytał czarnowłosy z lekkim
rozbawieniem. Rzucił egzemplarz Żonglera gdzieś pod tapczan i położył się.
- Można tak powiedzieć. Czemu przyszedłeś taki zły? –
zapytał Ron, objadając się fasolkami.
- Miałem małą konfrontację z Umbridge – westchnął Gryfon,
wpatrując się w sufit.
- Hoho, czyżby Różowa Ropucha przeczytała Żonglera? – roześmiał
się Weasley, chociaż Pottterowi wcale nie było do śmiechu. – Jaki szlaban
dostałeś tym razem?
Bliznowaty opowiedział przyjacielowi o wydarzeniu na
błoniach oraz w Sali Wejściowej. Rudzielec był zaskoczony.
- No proszę, jeszcze trochę i polubię Riddle. Naprawdę tak
powiedziała do Umbridge? – spytał z zadowoleniem. Okularnik kiwnął głową.
- I dostała za to dwutygodniowy szlaban – dodał,
wzdychając.
- Przynajmniej teraz już wiem skąd masz taką zmyślną
fryzurę. Z tym prądem rzeczywiście przesadziła, ale może to i lepiej? Harry, na
świecie są setki dziewczyn, które na ciebie lecą, a ty wybrałeś sobie taką
Riddle – rzekł Ron, kręcąc głową.
- Nie zaczynaj – mruknął pod nosem Potter.
- No dobra, ale myślisz, że to co powiedziała w Żonglerze,
to prawda? Że jest córką Sam-Wiesz-Kogo i tak nagle się nawróciła po tych
torturach i zdradzie Malfoya? – zastanawiał się rudzielec.
- Wierzę jej, Ron. Dumbledore też wierzy. Nie zaczynajmy
tego tematu.
- Słuchaj, Harry, to nie tak, że cię przeciwstawiam.
Pamiętaj, że zawsze będę po twojej stronie. Jeśli uważasz to za słuszne, to ja
stoję za tobą, ale uważaj na nią – powiedział brat Ginny, obżerając się teraz
czekoladową żabą. Czarnowłosy spojrzał na niego i uśmiechnął się blado.
- Dzięki, stary.
~*~
Brązowowłosa Ślizgonka szła szybkim krokiem w stronę
gabinetu Dumbledore’a. Wciąż nie mogła uspokoić się po konfrontacji z Umbridge.
Ta kobieta zdecydowanie za dużo sobie pozwalała. Nie była ani dyrektorem, ani
jego zastępcą, aby tak postępować i dlatego Riddle uznała za słuszne, aby
porozmawiać o tym z ojcem chrzestnym. Musiał zareagować. W innym przypadku
przejęcie szkoły przez Dolores było nieuniknione.
Gdy dotarła do gargulca, za którym ukrywały się schody do
gabinetu Dumbledore’a, przez jej myśl przeszło wspomnienie, gdy odwiedziła to
miejsce po raz pierwszy pięć lat temu. Tak wiele się od tamtej pory zmieniło.
- Proszę, usiądź –
rzekł przyjaźnie wysoki czarodziej z długą brodą. Jedenastoletnia dziewczynka o
bladej cerze, długich kręconych włosach oraz niebieskich oczach spojrzała na
niego spod byka i usiadła w fotelu. – Jeśli nie wiesz, nazywam się Albus
Dumbledore i jestem dyrektorem Hogwartu – dodał, spoglądając na nią znad
okularów-połówek.
- Hermiona Riddle –
mruknęła naburmuszona. Była zła, że mężczyzna zabrał ją z pierwszej lekcji. Tak
fajnie było rzucać papierowymi kulkami w Pottera i Weasleya.
- Jesteś bardzo
podoba do swoim rodziców. – Dumbledore próbował rozkręcić rozmowę.
- Nie znam ich –
rzuciła wyzywająco. Do czego ta rozmowa ma prowadzić?!
- Rozumiem. Zapewne
chciałabyś wiedzieć dlaczego cię tu wezwałem. Najpierw zapytam czy zdajesz
sobie sprawę kim był twój ojciec, Tom Riddle? – Przyglądał się jej uważnie.
Uśmiechnęła się na to ironicznie pod nosem.
- Oczywiście.
Najpotężniejszym czarnoksiężnikiem naszych czasów – wysyczała. Albus już chyba
chciał się wtrącić, lecz po chwili zastanowienia zrezygnował.
- Był bardzo złym
człowiekiem, który pozbawił życia wielu niewinnych czarodziei – powiedział po
chwili.
- Pozbawił życia
tych, którzy sobie na to zasłużyli – wycedziła. Czarodziej westchnął ciężko.
- Nie będę się z
tobą o to sprzeczał. Mam jednak pewną prośbę. Twój ojciec nie cieszył się dobrą
sławą, a teraz temat o nim to tabu. Chciałbym, abyś mi coś obiecała – rzekł,
pochylając się nad biurkiem. Co?! Ona ma mu coś obiecywać? Jakiemuś kolesiowi,
którego widziała dopiero drugi raz w życiu?!
- Zależy co – mruknęła.
- Nie chcę wywoływać
paniki w szkole. Obiecaj, że nigdy nie wspomnisz żadnemu uczniowi lub innej
osobie pracującej w szkole, że jesteś córką Czarnego Pana. – Spojrzała na niego
spod byka. Tak bardzo tego pragnęła. Wszystkich nastraszyć.
- Obiecuję – żachnęła się.
- Szczególnie Harry’emu Potterowi.
Szesnastolatka wpatrywała się w wejście do gabinetu. Nie
znała przecież hasła. Ostatni raz kod brzmiał Miętówki.
- Miętówki – szepnęła, a gargulec natychmiast ożył,
ukazując za sobą schody prowadzące na górę. Szybko wspięła się po nich, a przy
drzwiach natknęła na profesor McGonagall, która właśnie wychodziła ze środka.
- Riddle? – spytała zdziwiona profesorka. – Co ty tu
robisz? Co się stało z twoimi włosami?
- Muszę porozmawiać z dyrektorem – odparła bez
zastanowienia Ślizgonka, ignorując wzmiankę o fryzurze i spróbowała wyminąć
McGonagall, ale ta zagrodziła jej drogę.
- Dyrektor jest teraz zajęty. Przyjdź jutro –
odpowiedziała McGonagall.
- To ważna sprawa, która nie może czekać. Przepraszam –
rzekła, wymijając nauczycielkę i z obawą, że kobieta ją złapie wpadła do środka
bez pukania.
Pomieszczenie znajdowało się na wieży, więc miało owalny
kształt. Na jego ścianach wisiały portrety wcześniejszych dyrektorów szkoły, a
tuż za biurkiem znajdował się regał, na którym spoczywała Tiara Przydziału. W
pomieszczeniu znajdowały się kominek, myślodsiewnia, a także wiele innych
srebrnych instrumentów. Regały z książkami, krzesła dla gości, a obok wejścia
złoty drążek, na którym siedział feniks o imieniu Faweks.
Przy biurku dostrzegła Dumbledore’a, któremu towarzyszył
Severus Snape. Obydwoje spojrzeli na nią lekko zdziwieni.
- Albusie, mówiłam, że jesteś zajęty, ale mnie nie
słuchała! – Dziewczyna usłyszała za sobą głos McGonagall, która prawdopodobnie
weszła za nią do środka.
- W porządku – rzekł spokojnie Dumbledore, machając ręką
do Minerwy, aby odeszła. Czarownica tylko kiwnęła głową, patrząc zniesmaczona
na Riddle’ównę i opuściła pomieszczenie.
- Nikt cię nie nauczył pukania, Riddle? – warknął Snape
stojący przy regale z książkami.
- Niestety, ale jestem sierotą wychowaną przez Lucjusza
Malfoya – syknęła w odwecie. Severus nie odpowiedział tylko spojrzał na starca.
- Co cię do mnie sprowadziło, panno Riddle? – rzekł
uprzejmie Dumbledore, patrząc na nią. Dopiero wtedy zorientowała się, że na
jego biurku błyszczał egzemplarz Żonglera. Cudownie.
- Czytał pan Żonglera? – spytała powoli, wskazując na
gazetę.
- Chyba już każdy to zrobił, Riddle – wtrącił ze złością
Snape. – Co ty i Potter sobie w ogóle wyobrażacie? To wszystko poufne, a wy tak
sobie udzieliliście o tym wywiadu dla Rity Skeeter – dodał z podirytowaniem.
- Spokojnie, Severusie – uspokoił go Albus. – Odnoszę
wrażenie, że panna Riddle przyszła tu w innej sprawie niż artykuł w Żonglerze.
Co się stało z twoją fryzurą? – spytał, wskazując na włosy, które wciąż stały
jej dęba.
- To przez profesor Umbridge, profesorze! Rzuciła na mnie
i Harry’ego klątwę po publikacji! Nie możemy się ze sobą spotykać, a jeśli
zbliżymy się do siebie to razi nas prąd. Do tego mamy szlaban na wypady do
Hogsmeade! Tak być nie może! Ona sobie za dużo pozwala!
Dumbledore umilkł, wpatrując się w nią uważnie.
- Dlaczego wcześniej nie wpadłem na taką karę? – odezwał
się z kpiną Snape, krążąc po gabinecie. Riddle puściła tą uwagę mimo uszu.
- Obawiam się, że nie mogę ci pomóc – rzekł w końcu
Dumbledore. Wytrzeszczyła na niego oczy.
- Jak to? Przecież jest pan dyrektorem! Ona w końcu
przejmie całą szkołę!
- Profesor Umbridge jest tu Wielkim Inkwizytorem i ma
prawo karać uczniów. Myślę, że powinnaś się odprężyć – rzekł starzec, podnosząc
się z krzesła. Dziewczyna wpatrywała się w niego oszołomiona. Nie takiej
reakcji ze strony dyrektora się spodziewała. – Wróć do Pokoju Wspólnego
Ślizgonów i poczytaj jakąś ciekawą książkę. Na pewno dobrze ci to zrobi –
dodał, łapiąc ją za ramiona i odwracając, aby ruszyła w stronę wyjścia.
- Ale profesorze.... – Już chciała zaprotestować, ale
Dumbledore nie pozwolił na to.
- Nie ma żadnego ‘’ale’’. Życzę miłego dnia –
odpowiedział, wypraszając Ślizgonkę z pomieszczenia. Wciąż nie mogła w to
uwierzyć. Nawet gdy znalazła się sama na korytarzu, a drzwi od gabinetu dyrektora
się za nią zamknęły. Dopiero po chwili dotarła do niej ta upiorna myśl. Nawet
Albus Dumbledore był bezradny w obliczu Dolores Umbridge.
~*~
Harry wpatrywał się w Riddle przez dłuższą część kolacji,
ale starała się to ignorować. Wciąż była wściekła przez to co zrobiła Umbridge,
a co gorsza Dumbledore. Już nikt nie był w stanie im pomóc.
Po posiłku nie uznała nic lepszego niż wrócić do swojego
dormitorium. Musiała odreagować ten dzień, wziąć kąpiel i jak najszybciej położyć
się spać.
Długo nie mogła zasnąć. Kręciła się z boku na bok aż do
drugiej nad ranem, myśląc o Potterze. Jak teraz miał wyglądać ten związek pod ciągłą
kontrolą Umbridge?
Wtedy poczuła podmuch zimnego powietrza na karku, przez co
zamarła. Nie było to normalne zjawisko, bo przecież zamknęła okno przed
położeniem się do łóżka. Zapaliła szybko lampkę nocną i odwróciła głowę. Prawie
krzyknęła.
Przy kolumnie dostrzegła
przezroczystą postać unoszącą się w powietrzu. Dopiero po dłuższej chwili
zorientowała się, że przecież już kiedyś widziała tego mężczyznę. Wysoki z
rozczochraną czupryną i okularami na nosie. Tak bardzo przypominający
Harry’ego.
- Malcolm? –
zachrypiała. Duch nie odpowiedział tylko przesunął się wzdłóż łóżka, po czym
przysiadł na nim, a raczej unosił się nad pościelą. Brązowowłosa w strachu przyległa
do poduszek. Pomimo, iż odwiedził ją już w poprzednim dormitorium na początku
roku szkolnego i nie zrobił krzywdy, to wciąż lękała się.
- Nie bój się
mnie – szepnął w końcu.
- Czego ode mnie
chcesz? – spytała drżącym głosem.
- Szukam mojej żony,
Elizabeth. Jeśli powiesz mi gdzie jest, to dam ci spokój – rzekł spokojnie. Hermiona
jęknęła rozpaczliwie.
- Nie wiem gdzie ona
jest. Dlaczego upatrzyłeś sobie akurat mnie? – spytała, wciąż przylegając mocno
do łóżka, choć Malcolm najprawdopodobniej nie miał nawet zamiaru bardziej się
zbliżyć.
- Jesteś do niej
taka podobna. Gdy zobaczyłem cię po raz pierwszy, to pomyślałem, że jesteś nią
– powiedział mężczyzna.
W tym samym momencie
Ślizgonkę ogarnął niewyobrażalny ból. Na moment utraciła zdolność logicznego
myślenia, a ucisk w klatce piersiowej był nie do zniesienia. Cierpienie w
pewnym stopniu przypomniało dziewczynie o klątwie Cruciatus, którą została
wielokrotnie obdarowywana w letnie wakacje.
- Co ty mi robisz? –
wydyszała przez łzy do Gryffindora, który spojrzał na nią lekko zaskoczony. Czyżby
sam nie wiedział?
- Nic ci nie robię.
Co się dzieje? – spytał z troską. Wtedy z jej ust wypłynął niski kobiecy głos.
Mimo to zdecydowanie nie należał do niej. Gdzieś już go słyszała. W snach.
- Jestem bezpieczna.
Riddle nie mogła
jednak skupić się na tych słowach, bo ból nie ustępował.
- Elizabeth? –
szepnął Malcolm. Nie otrzymał odpowiedzi na to pytanie. Ślizgonka natychmiast
odzyskała równowagę, gdy obcy głos umilkł.
Wtedy spojrzała na
mężczyznę, dysząc ciężko.
- Co to miało być? –
jęknęła już własnym głosem, nie mogąc przestać drżeć. Wciąż nie docierało do
niej co się stało.
- Ona żyje w tobie –
rzekł cicho Gryffindor. – Ugrzęzła w twoim ciele.
Niebieskooką
ogarnęło przerażenie. Została opętana przez ducha Elizabeth? Jak to możliwe?
Przecież nie pamiętała żadnej takiej sytuacji. Jak i dlaczego? Obecność żony
Malcolma w jej ciele tłumaczyłaby jednak te wszystkie dziwne wizje i sny, które
nawiedzały Riddle od początku roku szkolnego. Wspomnienia Elizabeth.
- Ja nie wiem jak to
się stało – wydyszała z przerażeniem, gdy dotarło w końcu do niej co powiedział
syn Godryka.
- Uwięziłaś moją
Elizabeth! Tak jak Nicholas! – krzyknął Malcolm, zbliżając się niebezpiecznie.
Hermiona jęknęła z przerażeniem, boleśnie wbijając dłonie w ramę łóżka. Wtedy
ponownie rozniósł się po niej ten sam ból, którego doświadczyła kilka chwil temu.
- Nie rób jej krzywdy, Malcolmie. Jestem
bezpieczna. Odnajdź Gryfona Harry’ego Pottera – szepnęła Elizabeth.
Cierpienie ustąpiło,
ale tym razem słowa wypowiedziane przez Slytherin dotarły do Hermiony.
- Zostawcie
Harry’ego w spokoju! – jęknęła przez łzy bólu, które znów pojawiły się w jej
oczach. Malcolm stał obok jeszcze krótką chwilę.
- Wiedziałem, że to
chodzi o niego – szepnął.
- Nie! – krzyknęła
za nim Ślizgonka, lecz na próźno. Gryffindor zdążył zniknąć w czeluściach nocy.
CDN.
____________
Tak, oto ja i nowy rozdział! Przepraszam za to opóźnienie, ale miałam kłopot z Internetem, który na szczęście został rozwiązany.
Dziękuję za napływające od Was wiadomości, komentarze oraz e-maile, które dają mi ogromne wsparcie. Nigdy nie mogłam wymarzyć sobie wspanialszych czytelników niż Wy.
Przypominam, iż udzieliłam wywiadu na temat HRP dla redakcji Magia Liter oraz strony Zblogowani. Przekierowanie do nich znajdziecie w zakładce ''Linki''.
Nie jestem w stanie aktualnie potwierdzić kiedy zostanie opublikowany rozdział 35. Wyczerpał mi się zapas i posiadam już tylko jego połowę. Postaram się jednak coś wykombinować i uraczyć Was nową częścią do końca tego miesiąca. Jeśli nie to dopiero w połowie kwietnia po moim powrocie z Polski. Tak, LECĘ DO POLSKI! Jaram się tym jak pochodnia i wprost nie mogę doczekać! <3 Dlaczego ten czas musi płynąć tak wolno? Już chciałabym siedzieć w samolocie!
Pozdrawiam gorąco i ściskam,
Wasza Alexuś
Jeju Alex ja nie wiem jak ja mogłam żyć bez twojego blogowania o harrym i hermionie :3 Rozdział świetny, szczególnie podoba mi się wątek z Elizabeth uwięzionej w ciele Hermiony. Aż się nie mogę doczekać kolejnego rozdziału... A tak ide mnie to mam nadziję, że może za jakiś parenaśćie rozdziałów zmieni się charakter Hermiony. Lubię takie zmiany. Wolałabym chyba żeby była bardziej delikata i dziewczęca. Ale ta zawzięta i bezwzglądna Hermiona tez nie jest zła. W końcu czego można się spodziewać po córce czarnego pana? Więc tak ogólnie : Bardzo fajny rozdział i każdemu polecam go przeczytać ^_^ Z niecierpliwością czekam na kolejne rozdziały :] Powodzenia w dalszym pisaniu.
OdpowiedzUsuńPozdrowionka,
Karola
P.S Mam nadzieję, że zdradzisz nam Alex do jakiego miasta bądź wsi się wybierasz? ;)
Olsztyn, Warmia i Mazury. :)
Usuń"Droga Dolores..."
OdpowiedzUsuńNie... nie pasuje.
"Droga..."
Nie... To musi być coś innego.
"Szanowna profesor Dolores Jane Umbridge, która jest wspaniałym Wielkim Inkwizytorem..."
Tak! Trafiłam w sam środeczek. Oho, rządzę!
"Piszę do pani, ponieważ jest pani moją ukochaną nauczycielką. Kiedy każdego dnia przychodzę na posiłki do Wielkiej Sali, to zawsze skrycie obserwuję panią, jak w niezwykły sposób pochłania pani niezliczoną ilość jedzenia i swoimi świdrującymi oczami przeszywa tego głupca, Harry'ego Jamesa Pottera, na wylot. To bardzo inspirujące, ponieważ robi to pani w tak nienaganny sposób, że jestem po prostu wniebowzięta. Chciałabym kiedyś móc dorównać mojej mistrzyni w tym. Jednakże, szanowna pani profesor, muszę coś powiedzieć. Chłopca-Który-Kłamie może pani szkalować tak długo jak pani chce. Jednak bardzo proszę zostawić pannę Hermionę Meropę Riddle w spokoju. Ta biedna dziewczyna nie zasługuje na taki okrutny los, szczególnie z pani ręki. A skoro dziewczyna jest zakochana w ów wyżej wspomnianym Gryfonie, to proszę również nie gnębić pana Pottera. Jest przecież tak wielu innych ludzi, którym można rozdać bezpodstawne szlabany. Na przykład Draco Malfoy. Słyszałam jak w Pokoju Wspólnym Slytherinu mówił wszem wobec i każdemu z osobna, że bardzo chciałby dostać u pani szlaban.
To chyba już wszystko, szanowna pani profesor. Liczę na pozytywne rozpatrzenie mojej prośby zawartej w liście oraz skryte marzenia blond włosego Ślizgona. Jest pani naprawdę moim wielkim autorytetem.
Serdecznie pozdrawiam,
Sama-Wiesz-Kto"
Super rozdział.Nie mogę się doczekać kolejnego. . . :)
OdpowiedzUsuńNo tego to ja się nie spodziewałam!
OdpowiedzUsuńMam oczywiście na myśli ducha Elizabeth w ciele Hermiony. Ten wątek daje ogromne pole do popisu i ciekawie wzbogaca całe opowiadanie;) No i co ma z tym wszystkim wspólnego Harry (oprócz tego, że był w tym drzewie genealogiczny)? Najbardziej się cieszę z tego, że nie mogę przewidzieć dalszego ciągu. Nie mam pojęcia, co kombinujesz.
Po Umbridge można się wszystkiego spodziewać, więc nie byłam szczególnie zdziwiona jej wrednym zachowaniem. No cóż, czego można się spodziewać po różowej ropusze?
Za to bezsilność Dumbledore'a jest... przykra. Kompletnie nie ma wpływu na to, co pink pseudożabcia wyprawia w jego (ukochanej) szkole. Ach...
Zauważyłam błąd: Fawkes, a nie Faweks. Brakowało też kilku przecinków. A tak było cacy;)
Mam nadzieję, że jednak jeszcze w tym miesiącu skończysz kolejny rozdział i życzę miłego pobytu w Polsce (chociaż ja nie wiem, co ludzie w niej widzą).
Pozdrawiam
Umbridge rzeczywiście posunęła się za daleko i szkoda, że Dumbledore nie mógł im pomóc. Mam nadzieję, że mimo wszystko wrócą do normalności. Duch w ciele Hermiony? Zaskakujące... Jestem ciekawa, co się stanie, gdy Malcolm odnajdzie Harry'ego. Rozdział był krótki, nad czym ubolewam. Pozdrawiam i czekam na zapowiedź następnej notki.
OdpowiedzUsuń[corka-glizdogona.blogspot.com]
Niesamowite ! Jesteś geniuszem Alex :) Rozdział jest bomba. Ale Hermiona dobrze poweidziała tej starej, różowej ropusze . Umbridge jest wredna. Jak ona mogła zrobic im coś takiego ? A ten duch Malcolma. Genialne ! Chcę cię zaprosic na mojego blooga z opowiadaniem na http://pozagranicamiwyobrazni.bloog.pl/?podglad=1&ticaid=610378 . Dopiero zaczynam i chciałabym poznac twoje zdanie na ten temat . Zapraszam :) Pozdrawiam i życze weny :)
OdpowiedzUsuńKarolina J
Brawo!! Jestem naprawde niesamowicie poruszona tym rozdziałem ! Jest wspaniały tylko szkoda że nie wszyscy mają tak dobre pomysły jak ty . Tylko geniusz mógł wymyślić coś nowego ze starej powieści którą wszyscy znamy. Życzę weny i pozytywnego myslenia przy pisaniu! M.J.E albo jestem tez znana jako... I.K
OdpowiedzUsuńCieszę się, że problem z Internetem został rozwiązany, bo naprawdę nie mogłam doczekać się rozdziału ;D.
OdpowiedzUsuńHaha, ale Hermiona powiedziała Umbridge ^^. Wiem, ze pewno nie powinnam... ale jednak nie mogłam opanować śmiechu, kiedy wyobraziłam sobie tą sytuację i ich miny, kiedy nawzajem porazili się prądem ;D Co nie oznacza, że nie jestem wkurzona na Umbridge - czekam tylko aż opuści Hogwart! xD
Wow, końcówką już naprawdę powaliłaś mnie na kolana. Na serio, nie spodziewałam się tego. Zostałam zaskoczona... bardzo pozytywnie ^.^ Bardzo dobry pomysł z tym duchem we wnętrzu Miony... i czego oni chcą od Harry'ego?
Rozdział jak zwykle świetny i z niecierpliwością czekam na kolejny ^^. A więc życzę bardzo dużo weny :).
Pozdrawiam!
Zostałaś nominowana do Liebster Award :)
OdpowiedzUsuńhttp://corka-zla.blogspot.com/2013/03/liebster-award-po-raz-drugi-i-trzeci.html
Pozdrawiam ;D
C.
Na moim blogu zostałaś nominowana do Versatile Award! :D
OdpowiedzUsuńszeptane-wspomnienia.blogspot.com
Nie wierzę! A jednak chyba wierzę. Matko... Alex. Jesteś geniuszem, bo nic więcej napisać nie mogę. Po prostu z ciebie GENIUSZ! :)
OdpowiedzUsuńHej :) Nominowłam Cię do Libster Award na
OdpowiedzUsuńiloveyou-kedavra.blogspot.com
Pozdrawiam :*
no hej :D nadrobiłam twój blog wczoraj wieczorem zaczełam ale nie mogłam się oderwać nawet jesli powinnam się uczyć ;p Świetna historia bardzo oryginalna :D no nie źle nie źle ja chcę już kolejny rozdział plisss :D jeszcze pół miesiąca czekać? ja nie dam rady ;c
OdpowiedzUsuńno nic dodaje cię do obserwowanych i w końcu mogę iść sie uczyć ;p
Kiedy następny rozdział? Już się nie mogę doczekać... Przeczytałam cały twój blog od samego początku... :) Czekam z niecierpliwością na rozdział 35 :-)
OdpowiedzUsuńP.S : Zapraszam na swój blog - klaus-caroline-tyler.bloog.pl
Takie jedno proste zwykłe słowo...PIĘKNIE!
OdpowiedzUsuńPisz szybciej kolejny rozdział.
Astra
Nie do końca rozpoznałeś się w temacie pisząc ten post, ale ok
OdpowiedzUsuńFajne opowiadanie :) czekam na nn :)Calineczka :*
OdpowiedzUsuńSwietny rozdzial jak zawsze
OdpowiedzUsuń