~*~
Miłość często wpierw musi przebrnąć wiele przeszkód,
aby zyskać miano szczęśliwej.
- Alex
Wieść, że Harry Potter i Hermiona Riddle są razem
rozniosła się echem po szkole jeszcze tego samego dnia. Wybuchła niemała
sensacja najnowszymi wiadomościami. Szczególnie dziewczęta plotkowały na ten
temat korytarzach, wymieniając się spostrzeżeniami. Jednak mina Draco Malfoya,
który usłyszał o tym od Pansy Parkinson podczas zajęć z eliksirów, biła
wszystkich.
- Trzeba było zamknąć się w kiblu i nie byłoby tej
całej afery – mruknęła pod nosem Hermiona środowego wieczoru, gdy wraz z Harrym
siedziała w bibliotece, odrabiając pierwszą po feriach pracę domową.
- Może jeszcze powiesz, że to moja wina, co? – Potter
podniósł rozbawiony wzrok znad wypracowania. Najzwyczajniej w świecie wszystkie
te wydarzenia śmieszyły go.
- A kogo innego? To ty zacząłeś mnie całować w
poniedziałek na błoniach! Tak to można byłoby wcisnąć jakiś kit tym
trzecioklasistkom, że się kłóciliśmy lub… – wyliczała Riddle, lecz chłopak jej
przerwał.
- Oj, już tak nie dramatyzuj. – Uśmiechnął się, mocząc
pióro w kałamarzu.
Może miał rację? Ciągle jednak nie mogła przyzwyczaić
się do nowej sytuacji. Stała się dziewczyną Harry’ego Pottera, a przez
to obydwoje byli teraz na językach całej szkoły. Nie chodziło tu nawet o nią.
Przecież Dracona, jako partnera, dawno temu skreśliła. Voldemort i tak pewnie
dowiedział się od wuja Lucjusza, że przeszła na stronę Harry’ego, więc fakt, iż
są razem chyba już nie zrobi tu większej różnicy. Najbardziej martwił ją jednak
sam okularnik. Nie obchodziły jej plotki, lecz on i tak miał zszarganą opinię
przez głoszenie, że Czarny Pan wrócił, a teraz będą obgadywać go jeszcze
bardziej.
Westchnęła ciężko i napisała ostatni wyraz swojego
wypracowania.
- To i tak nie zmienia faktu, że mogliśmy utrzymać to
w tajemnicy. Chociaż na jakiś czas – odpowiedziała, podnosząc wzrok. Czarnowłosy
skończył już pracę domową, uśmiechając się do niej lekko. Odwzajemniła w końcu
gest, a on podniósł się wolno, naparł dłońmi na stolik, po czym pochylił nad
nią. Szybko zrozumiała intencję i odwzajemniła krótkiego, lecz nadzwyczaj
słodkiego buziaka.
- Już lepiej? – szepnął cicho, przygryzając jej dolną
wargę.
- Może trochę.
W tym momencie usłyszeli chichot kilka stolików dalej.
Paczka Krukonek szeptała coś między sobą, co chwila na nich zerkając.
- No świetnie – jęknęła Hermiona, opadając na krzesło.
Owy pocałunek z pewnością wzbudzi lawinę nowych plotek.
- Coś nie pasuje? – warknął Harry do dziewcząt, które
przez jego uwagę natychmiast umilkły i odwróciły się plecami. To podniosło
Ślizgonkę lekko na duchu, lecz po chwili znów wróciła do wcześniejszego stanu.
- Harry, a co z Ronem? – spytała. Na to pytanie
Potterowi natychmiast zrzedła mina.
- Nie wiem. Nadal się nie odzywa. – Westchnął, również
opadając na siedzenie. Riddle spojrzała na niego smutno. Dlaczego ich miłość
musiała przynosić ze sobą same przykrości?
- Myślałam, że mi wybaczył, gdy go przeprosiłam.
Przecież wszystko było dobrze – rzekła.
- Też tak myślałem. Chyba będę musiał z nim o tym
pogadać - odpowiedział chłopak. – Zresztą nieważne. Już późno. Chodź,
odprowadzę cię do pokoju wspólnego – zaproponował. Zgodziła się bez wahania.
~*~
Zmęczony dniem opadł na łóżko w swoim dormitorium. Z
niewielkim trudem przypomniał sobie ostatni pocałunek Hermiony sprzed kilku
minut, a na jego usta wkradł się delikatny uśmiech. Nie był tak szczęśliwy już
od dawna. Przestały go nawet obchodzić plotki krążące o nich od dwóch dni
po Hogwarcie.
Harry poczochrał dłonią włosy i spojrzał na
rudowłosego przyjaciela, który wyszedł właśnie z toalety.
- Cześć – rzekł, lecz nie usłyszał odpowiedzi. Ron
nawet na niego nie spojrzał, tylko podszedł do swojego posłania, na które
rzucił ręcznik i kosmetyczkę. Potter podirytowany zachowaniem Weasleya wywrócił
oczyma, po czym podniósł się. Na szczęście byli sami, gdyż Dean, Neville i
Seamus jeszcze nie wrócili. – Może łaskawie wytłumaczysz, dlaczego się do
mnie nie odzywasz?
Rudzielec nadal nie odpowiadał. Ciągle uporczywie
układał rzeczy w kosmetyczce.
- Halo! Ziemia do Weasleya! – warknął. Wtedy
dostrzegł, jak Ron zaciska zęby.
- Odwal się, dobra? Idź lepiej do swojej nowej
dziewczyny – syknął. Harry doskonale wiedział, że chodziło o Hermionę, ale nie
miał pojęcia dlaczego. Przecież wcześniej go przeprosiła, on wybaczył i miało
być wszystko okej.
- Nadal nie rozumiem. Przecież cię przeprosiła –
odparł.
Ron prychnął, a na jego ustach pojawił się głupi
uśmieszek. Podniósł wzrok i spojrzał Potterowi prosto w oczy.
- Myślisz, że wybaczyłem to wszystko, co nam robiła z
Malfoyem? Chyba śnisz! Chciałem się jedynie dowiedzieć, czego tak naprawdę od
ciebie chce!
- I co, dowiedziałeś się? – Harry przymrużył oczy. Ta
rozmowa powoli doprowadzała go do szału.
- Ewidentnie czegoś od ciebie chce! Czy ty tego nie
widzisz? Nie zdziwię się, jeśli uknuła coś ze starym Malfoyem! Przecież to
śmierciożerca! Co, jeśli kazał cię szpiegować, a ona sobie spokojnie, gdy nie
widzisz, wysyła mu listy z tym, czego się dowiedziała? – Ron coraz bardziej
gestykulował rękoma.
Teraz w Wybrańcu powoli się gotowało.
- Proszę cię, Ron, zamknij się – syknął, zaciskając
pięści i oczy.
- Sam widzisz! Może jeszcze chce przeciwstawić cię
przeciwko nam! – warknął Weasley. Harry czuł jak pod jego powiekami robi się
wilgotno. Dlaczego Ron musiał go tak ranić? Akurat wtedy, gdy odnalazł
szczęście?
- Zmieniła się… - zaczął cicho, lecz przyjaciel mu
przerwał.
- Nie wiedziałem, że potrafisz być aż tak naiwny,
Harry! Nie udawaj, że to nie jest dziwny fakt, iż nagle po pięciu latach
mieszania z błotem zaczyna się z tobą przyjaźnić, a potem, co gorsza, chodzić!
– Policzki rudzielca przybrały jadowicie czerwoną barwę.
- Ron, ona mnie kocha…
- Kocha?! Powiedziała ci tak? Dobre mi sobie! Prawda
jest taka, że cię wykorzysta, a potem zostawi!
W tym samym momencie usłyszeli głosy Deana i Seamusa
na schodach. Potter ledwie powstrzymywał targającą nim złość. Dlaczego chociaż
Ron nie mógł stanąć po jego stronie?
- Wybieraj, Harry. Albo ja, twój przyjaciel, albo ta
szmata! – powiedział Weasley i znów odszedł w stronę łazienki.
- Nie nazywaj jej tak!
Ron zatrzymał się przy drzwiach i spojrzał na niego.
- Czy nie widzisz, człowieku, że ona zrobiła ci pranie
mózgu? Kiedyś sam nie znosiłeś tej dziewczyny – rzekł z politowaniem i zniknął
w toalecie.
Gryfon odwrócił się do okna, gdy pojawił się Dean z
Seamusem. Nie chciał się kłócić z Ronem ani stracić Hermiony. Dlaczego musiał
zostać postawiony w tak trudnej sytuacji?
Ze złością zaklął pod nosem. Cała euforia chodzenia z
Riddle natychmiast prysła. Sam zaczął poważnie się zastanawiać nad tym, czy
zrobił dobrze, zgadzając się na ten związek. Co jeśli jego przyjaciel mógł mieć
rację?
~*~
Czwartkowego poranka młoda Ślizgonka położyła torbę na
parapecie w szkolnym korytarzu i spojrzała uporczywym wzrokiem za okno. Zaraz
miała rozpocząć się historia magii z profesorem Binnsem oraz Gryfonami.
Poczuła, jak robi się jej niedobrze, słysząc ze wszystkim stron szepty o sobie
i Harrym. Uczniowie przestali już kryć się z plotkami, a Parvati
Patil wraz z Lavender Brown, stojące kilka metrów dalej, omawiały coś pomiędzy
sobą, wytykając ją palcami.
Oby do dzwonka. Oby do dzwonka – powtarzała
sobie.
- Ej, Riddle, co tam u Pottera?
Nagle usłyszała za sobą uszczypliwy głos Seamusa
Finnigana. Wciągnęła mocno powietrze i odwróciła głowę. Seamus stał
naprzeciwko niej wraz z Deanem Thomasem oraz Ronem Weasleyem, który popatrzył
na nią z ukosa. Była pewna, że zarumieniła się pod intensywnym spojrzeniem
rudzielca.
- Myślałam, że mieszkacie razem w dormitorium, więc
chyba sam możesz go o to zapytać, prawda? – warknęła, siląc się na obojętny ton
głosu, lecz czuła, jak wzbiera się w niej zdenerwowanie. Dlaczego nie mogli
docinać komuś innemu, tylko uczepili się jej i Harry’ego?
- Potter ostatnio polubił samotność, więc nie będę mu
w tym przeszkadzać. W sumie to nawet lepiej, bo kto chciałby gadać z takim
nieudacznikiem, który uważa, że Sama-Wiesz-Kto powrócił? – zaśmiał się Seamus,
a kilkoro innych uczniów razem z nim. Poczerwieniała na twarzy jeszcze
bardziej. Pomimo iż w tej chwili Finnigan wyśmiewał się z Harry’ego, poczuła
się tak, jakby obrażał ją. Tym bardziej, że Potter wcale nie kłamał o powrocie
Voldemorta.
- Jeszcze raz nazwiesz Harry’ego nieudacznikiem, a
przysięgam, że nie ręczę za siebie – wycedziła, podciągając rękawy. Wtedy była
gotowa obić Seamusowi twarz i wcale nie obchodziło jej to, że stoją na środku
korytarza, a przygląda się im tłum uczniów.
Kilka osób zagwizdało, a ona wpatrywała się z
wściekłością w Gryfona, który poszedł w ślady kolegów.
- Oho, będziesz bronić ukochanego? – zakpił.
- Nikt nie będzie nazywał Harry’ego nieudacznikiem,
tylko dlatego, że mówi prawdę – syknęła. Złość buzowała w niej, a na skroni
pojawiła się pulsująca żyła. Seamus zaśmiał się znów, a Riddle zauważyła,
jak w tym momencie rozbawienie znika z twarzy Rona. Nie interesowało ją to
jednak.
- Czyli ty też podzielasz zdanie tego wariata? W takim
razie idealnie się dobraliście! – śmiał się Finnigan. Tego było już zbyt wiele.
Wtedy wszystko zaczęło dziać się, jak w zwolnionym
tempie. Zaciśnięta pięść dziewczyny idealnie wymierzyła w szczękę Gryfona,
który zawył.
- Zabiję cię, ty plugawy mieszańcu! – ryknęła,
rzucając się na niego.
Kompletnie nie kontrolowała swoich czynów i po raz
pierwszy od miesięcy z jej ust padła obelga dotycząca czystości krwi. Tak jakby
na chwilę powróciła poprzednia Hermiona.
Seamus nie pozostawał dłużny, tylko z nieukrywaną
brutalnością uderzył ją kilkakrotnie pięścią w głowę. Wszystko zaczęło wirować,
a ona z oddali słyszała jedynie szaleńcze krzyki dopingu uczniów: Seamus,
Seamus, Seamus!
W jej oczach zaszkliły się łzy bólu. Upadła na ziemię,
uderzając głową o parapet. Wcześniej jednak zdążyła zacisnąć palce na szyi
przeciwnika, ciągnąc go za sobą na podłogę. Na twarz dziewczyny wpłynęło
szaleństwo.
- Zakatrupię cię, przysięgam! Nie wiesz, z kim
zadarłeś!
- Z pieprzoną Riddle! – usłyszała niewyraźny syk
Seamusa. Już miała mu oddać za te słowa, gdy usłyszała inny znajomy głos, który
boleśnie wdarł się do jej podświadomości.
- Hermiona?! Expelliarmus!
Nagle uścisk Finnigana dziwnie zelżał, a on sam
zniknął z pola widzenia.
- Harry – szepnęła, gdy dostrzegła znajomą postać przy
sobie. Czarnowłosy chłopak złapał ją za ramiona i podniósł do pozycji stojącej.
– Pozwól mi go zabić, pozwól – bredziła.
- Co tu się w ogóle dzieje? – zapytał Potter. Nie była
pewna czy zwraca się do niej, czy kogoś innego. Wtedy usłyszała z oddali głos
Seamusa.
- Ta… suka… połamała… mi… szczękę!
To doprowadziło Hermionę Riddle do prawdziwej
palpitacji.
- Ja ci dam „sukę”, ty wredna szlamo! – ryknęła.
Wyrwała się Harry’emu i na oślep rzuciła w stronę, z której nadbiegał głos
Finnigana. Obraz rozmył się jeszcze bardziej, a w głowie zakręciło.
Wtedy była już tylko ciemność.
~*~
Harry Potter
wpatrywał się tępym wzrokiem w brązowowłosą dziewczynę, która leżała
nieprzytomna na łóżku w skrzydle szpitalnym. Dlaczego już po raz trzeci w tym
roku szkolnym znalazł się w sytuacji, w której musiał przynieść ją tutaj, a
potem czekać z bólem aż się obudzi? Nie wiedział do końca, co tak naprawdę się
stało. Wersja Rona doprowadzała go do szału.
- Ucinając to wszystko, profesorze, uważam, że to
wariatka i powinno się ją zamknąć – powiedział Ron do Dumbledore’a, który stał
koło łóżka, na którym leżała Hermiona. Na posłaniu obok siedział Seamus, a pani
Pomfrey nastawiała mu szczękę.
- Aaa! – ryknął Gryfon.
- Przykro mi, panie Finnigan, ale takie złamanie wiążę
się z bólem – warknęła podirytowana pielęgniarka. Harry znów spojrzał na śpiącą
Ślizgonkę, po czym westchnął cicho, ściskając jej bezwładną dłoń mocniej.
Przecież nie mogłaby tak po prostu i bez powodu rzucić się na Seamusa,
wyzywając od mieszańców i szlam. Musiał ją jakoś sprowokować. Bliznowaty nie
widział innego wyjścia.
- Może lepiej będzie, jeśli poczekamy, aż panna Riddle
się obudzi i opowie nam swoją wersję – odparł spokojnie dyrektor, lecz także z
niepokojem patrzył na nieprzytomną chrześnicę.
- Została poturbowana. To może potrwać dłuższą chwilę
– odezwała się pani Pomfrey, wlewając do ust Seamusa jakiś eliksir. Po tych
słowach chłopak próbował coś usilnie powiedzieć, lecz nie wyszło mu to.
- Seamus zrobił to w obronie własnej – wtrącił się
Ron, jakby wyjaśnił to, co właśnie Gryfon próbował powiedzieć.
Wybraniec, nadal w rozsypce, podniósł wzrok i spojrzał
na przyjaciela, który pojawił się obok niego.
- Przejmujesz się, Harry? Powinieneś zapomnieć o tej
dzikusce. Dobrze, że na mnie się nie rzuciła – rzekł z przekąsem, patrząc na
Hermionę. Pukiel włosów opadł jej na oczy, a Harry poczuł, jak rozsadza go
czułość pomieszana z rozpaczą. Miał wrażenie, jakby jego serce miało zaraz
podrzeć się na kilkanaście części. Nie wiedział, co ma o tym wszystkim myśleć,
lecz z niecierpliwością czekał na wyjaśnienia ukochanej. Tak bardzo liczył, że
zaprzeczy, że powie, iż wina leży po stronie Seamusa.
W końcu podniósł się, odgarnął kosmyk włosa z jej
twarzy, po czym mruknął do Rona i Dumbledore’a:
- Wracam na zajęcia. Dajcie znać, gdy się obudzi.
Wziął torbę i wyszedł ze szpitala. Dlaczego wszystko
musiało się aż tak komplikować? Dlaczego Ron wcale mu tego nie ułatwiał? A
jeśli po prostu kłamał? Kłamał, aby zrazić go do Hermiony? Przecież
wiadome było, że jej nie trawił.
Chłopak skierował się korytarzem w stronę klasy
historii magii, nawet nie zdając sobie sprawy z faktu, że właśnie w tym
momencie nastoletnia Ślizgonka otworzyła oczy.
CDN.
Dlaczego ich miłość nie może zaznać wreszcie spooookoju TT.TT Ja nie mogę. Hermi robi się coraz bardziej agresywna O.O ... Uhuhu szykuje się ładna akcja :D
OdpowiedzUsuńGupi ron
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńRONALDZIE WEASLEY!! JAK MOGŁEŚ ZROBIĆ COŚ TAKIEGO!! NIENAWIDZĘ CIĘ I TEGO GŁUPIEGO FINNIGANA!!
OdpowiedzUsuń