10/01/2021

Wiedzcie, że jestem tu nadal. Dziś już dwudziestopięcioletnia mężatka. Wiele lat temu zwyczajnie się zablokowałam i przestałam pisać. Ale wciąż jestem. Przepraszam i dziękuję Wam za wszystko. ❤
Oto piosenka, która tak bardzo kojarzy mi się dziś z HRP.
Agnes - One Last Time

Rozdział 24 - Szkatułka tajemnicy


     Rozdział dedykuję pamięci Jean Catherine Masen.
~*~



Tęsknota po stracie matki pozostaje zawsze.
- Alex



     Piętnastoletni okularnik stał w oknie domostwa swego ojca chrzestnego. Uśmiechał się pod nosem, obserwując grupkę dzieci z sąsiedztwa, które lepiły bałwana na chodniku. W ich wieku nigdy nie miał towarzystwa do tego typu zabaw. To z niego częściej kuzyn Dudley robił bałwana, doczepiając nos z marchwi, na głowę nakładając garnek, a potem obrzucając śnieżkami.
     - Zaraz kolacja, Harry. – Usłyszał za sobą znajomy głos. Odwrócił się i ujrzał Syriusza, który pojawił się w drzwiach pokoju.
     - Przepraszam. Trochę się zamyśliłem – odpowiedział Harry, patrząc znów na grupkę dzieciaków. Black podszedł do niego i również spojrzał przez szybę.
     - Kiedyś z Jamesem mieliśmy niezły ubaw podczas takich zabaw. – Uśmiechnął się i spojrzał na chrześniaka. Potter milczał przez chwilę, po czym westchnął ciężko.
     - Brakuje mi ich, Syriuszu – szepnął, a w jego oczach pojawił się smutek.  Mężczyzna patrzył na niego bez cienia emocji na twarzy, jednak potem uśmiechnął się lekko. Tak, jakby próbował przekazać nastolatkowi choć odrobinę optymizmu.
     - Nie martw się. Gdy to wszystko się skończy, będziemy w końcu rodziną, zobaczysz – odpowiedział i ścisnął mocno Gryfona. Ten zacisnął mocno oczy, ukrywając łzy, które się w nich pojawiły.
     Oby słowa Łapy okazały się prawdziwe.

~*~

     Robiło się ciemniej, a obiad zbliżał się wielkimi krokami. Należący do gabinetu Albusa Dumbledore’a taras przykryła ciężka warstwa śniegu.
     Brązowowłosa dziewczyna patrzyła na dyrektora Hogwartu z nieodgadnionym wyrazem twarzy, gdy ten podniósł się z fotela i podszedł do regału. Po chwili wyjął z niego skromnej wielkości szkatułkę, wrócił na miejsce, po czym postawił ją na biurku.
     - Co to? – spytała.
     Dumbledore uśmiechnął się lekko, po czym otworzył pudełko. W środku znajdowała się koperta.
     - Twoja matka zostawiła mi ją przed laty – odparł, podsuwając niebieskookiej otwartą szkatułkę. Na dźwięk wspomnienia o matce dostała gęsiej skórki. –  Prosiła, abym podarował ci ten list w momencie, w którym będziesz na to gotowa. Myślę, że miała na myśli twoje odsunięcie się od Ciemnej Strony – dodał.
     Hermiona wpatrywała się otępiała w kopertę i przełknęła głośno ślinę, gdy dostrzegła mieniące się na niej słowa Hermiona Meropa Masen-Riddle.
     - To od mojej mamy? – wyszeptała drżącym głosem, podnosząc wzrok na nauczyciela. Starzec kiwnął głową.
     - Weź ją. Jest twoja – zachęcił, podsuwając pudełeczko jeszcze bliżej uczennicy. Ślizgonka spojrzała na niego niepewnie i drżącymi dłońmi złapała podarek. – Myślę, że chciałabyś przeczytać ten list w odosobnieniu. Jeśli zechcesz, możesz to zrobić w wieży Ślizgonów – dodał.
     Dziewczyna szepnęła, nadal oszołomiona:
     - Dziękuję.
     Dumbledore uśmiechnął się.
     - Idź już, bo widzę, jak zżera cię ciekawość.

~*~

     Czarnowłosa kobieta usiadła przy mahoniowym biurku, próbując skupić myśli, lecz rozpraszały ją łzy, które pojawiły się w kącikach oczu.
     Dumbledore będzie tylko oficjalnie. Duchem to ja nim będę, Jean. Zawsze.
     Ciągle słyszała słowa przyjaciela i poczuła niemiłe ukucie. Co, jeśli mała Hermiona go nie zaakceptuje, gdy się poznają? Oczywiście, jeśli do tego poznania kiedykolwiek dojdzie. Oby tylko Tom nie posłał jej do Beauxbatons lub Durmstrangu.
     Za bardzo ceni Hogwart – przeszło jej przez myśl.
     Pociągnęła nosem i wyjęła z szuflady czysty kawał pergaminu. Chwilę później zamoczyła pióro w kałamarzu, po czym starannym pismem zaczęła kreślić słowa.

     Kochana córeczko,
     Gdy będziesz czytać ten list, mnie już dawno nie będzie na tym świecie.  Znajdę się tam, na górze, ale zawsze będę z Tobą będę. Nigdy o tym nie zapominaj.
     Musisz wiedzieć, że pomimo tego, co kiedykolwiek usłyszałaś, kochałam Cię od początku do końca. Byłaś moim jednym światełkiem, które dodawało otuchy w momentach załamania. Przy Twoich narodzinach stałam się najszczęśliwszą kobietą na świecie. Gdy mogłam popatrzeć w Twoje oczka, zobaczyć pierwszy uśmiech.

     Tu zatrzymała się i spojrzała na swoją jedyną córkę, która spała smacznie na tapczanie. Dziewczynka usnęła z kciukiem w buzi, a na oczka opadł jej loczek brązowych włosów. Kręciły się już od narodzin.
     Jean uśmiechnęła się do dziecka.

     Nie mogę pozbyć się wyrzutów sumienia. Profesor Dumbledore zaproponował mi schronienie w Hogwarcie, ale ja nie wysiedzę tu dłużej. Chodzą pogłoski, że Twój ojciec wszczął za nami poszukiwania. Wiem, że nadszedł już mój czas, a prędzej czy później i tak zginęłabym z jego ręki. Musimy tam wrócić.  Rozważałam opcję, abyś została tutaj, z profesorem Dumbledore’em, ale nie umiem tak. Może jestem zbyt samolubna, lecz za bardzo Cię kocham, aby tak po prostu opuścić. Chcę czuć, że jesteś obok, gdy będę umierać. Przecież Tom na pewno nie zrobi Ci krzywdy. To ja w tym domu byłam nikim. Ty stałaś się jego oczkiem w głowie.
     Nie wierzę jednak w to do końca. Jeśli podrośniesz i upodobnisz się do mnie, może się to źle skończyć. Dlatego mianowałam profesora Dumbledore’a Twoim ojcem chrzestnym. Tylko jego Twój ojciec się boi i myślę, że przy nim zawsze będziesz mogła znaleźć schronienie. To dobry człowiek, uczył przed laty mnie oraz Toma transmutacji, a jakiś czas temu stał się dyrektorem Hogwartu.
     Przepraszam, kochanie. Przepraszam, że ktoś taki jak Tom został Twoim rodzicem. Za czasów szkoły był inny, naprawdę.
     Po zakończeniu nauki zostawiłam wszystko, chorego ojca, kontakty z bratem, byleby móc dołączyć do niego. Nawet sobie nie wyobrażasz, jak bardzo teraz tego żałuję. Zbyt mocno pożądałam Toma, a on po prostu zgrabnie wykorzystał moje umiejętności w eliksirach i zaklęciach, w których, przyznam nieskromnie, jestem całkiem dobra. W końcu chciałam odejść, ale wtedy on przeczytał mój dziennik, z którego dowiedział się, co naprawdę do niego czuję.  Znów to wykorzystał przeciwko mnie i spędziliśmy jedną noc, która miała przekonać mnie do zostania. Nie zapomnę jej nigdy. Miałam wrażenie, że wrócił stary Tom, że znów będzie taki jak kiedyś. Potem pojawiłaś się Ty, a on po raz kolejny nałożył na siebie maskę Lorda Voldemorta.
     Upatrzył sobie teraz syna Lily i Jamesa Potterów. Wmawia wszystkim, że ten chłopiec stanie mu na drodze do potęgi. Jak dla mnie jest żałosny. Przecież mały Harry jest niewiele od Ciebie starszy. Nie potrafię sobie wyobrazić, jak tak małemu dziecku można zrobić krzywdę. Niech Harry przeżyje, a Tom pożegna się ze światem. Niech tak się stanie…
     Pamiętaj, aby nigdy nie ufać Bellatriks Lestrange. Odkąd pojawiłaś się na świecie znienawidziła mnie jeszcze bardziej niż kiedyś. Nie ukrywam, że z wzajemnością. Wydaję mi się, że jest zakochana w Twoim ojcu oraz niezwykle zazdrosna o to, iż jesteś moim dzieckiem, a nie jej. Kiedyś widziałam, jak zrobiła sobie moją laleczkę voodoo i wbijała w nią szpilki. Jest chora psychicznie. Trzymaj się od niej z daleka.
     Żadnemu ze śmierciożerców lepiej nie ufać. Chyba że Severus… Tak, Severus Snape. Jako jedyny utrzymywał mnie na powierzchni tego bagna. Zawsze Ci pomoże, jeśli tylko tego będziesz potrzebować. To on miał zostać Twoim ojcem chrzestnym, ale ostatecznie wybrałam Dumbledore’a. W końcu to jego Twój ojciec boi się najbardziej i nie ukrywam, że tym też zagram mu na nosie. Już widzę minę tego biedaka, kiedy się dowiaduje, że ojcem chrzestnym jego córki został sam Albus Dumbledore. Szkoda, że nie dotrwam tego momentu.
     Kończąc mój list do Ciebie, życzę Ci, abyś miała lepsze życie ode mnie. Abyś była szczęśliwsza i umiała kochać. Tak bardzo żałuję, że nie będę mogła patrzeć, jak dorastasz…
     Mamusia zawsze będzie Cię kochać, córeczko. Zobaczysz, że wszystko się ułoży. W końcu nadejdzie dzień, w którym Tom zostanie ostatecznie unicestwiony, a świat znów powróci do wcześniejszych barw. Kiedyś na pewno nadejdzie…

     Twoja mama.

     PS Tom nie wie o tym kluczu ani zawartości, i chcę, aby tak pozostało. Wszystko, co znajdziesz w środku, należeć będzie do Ciebie.

     Staruszka ze łzami w oczach odłożyła pióro i westchnęła. Wzięła po chwili kopertę, do której włożyła list, a gdy to zrobiła, sięgnęła jeszcze do kieszeni, wyjmując z niej srebrny kluczyk. I tak już się jej nie przyda.
     Wrzuciła go do koperty, po czym zakleiła pieczęcią swojego rodu i napisała na niej słowa Hermiona Meropa Masen-Riddle.

~*~

     Hermiona Meropa Riddle, która siedziała teraz na łóżku w swoim dormitorium, zalewała się łzami nad listem matki. Datowany był na pierwszego września tysiąc dziewięćset osiemdziesiątego pierwszego roku. Przez moment poczuła się tak, jakby mama stała właśnie obok niej i szeptała słowa listu na ucho. Po raz pierwszy, odkąd dowiedziała się o jej tragicznej śmierci, tak bardzo odczuła nieobecność rodzicielki. Jean nigdy nie było, gdy Riddle najbardziej tego potrzebowała. Przeczytała jeszcze raz pierwsze zdanie ostatniego akapitu i poczuła, jak rozrywa się jej serce. Mamusia zawsze będzie Cię kochać, córeczko.
     Gdyby nie Voldemort, teraz pewnie siedziałaby przy stole wigilijnym gdzieś daleko w domu matki. Tym samym zebrał się w niej szczyt nienawiści do ojca, którego nigdy przedtem nie czuła. Zaprzysięgła sobie zemstę. Pomści mamę, mamę i rodziców Harry’ego. Już niedługo.
     Pospiesznie otarła łzy z policzków i spróbowała uporządkować informacje, które otrzymała w liście. Większość z nich poznała już wcześniej podczas rozmowy z Dumbledore’em, lecz pergamin Jean uświadomił jej nowe, nieznane do tej pory fakty.
     Mimowolnie pomyślała o ciotce Bellatriks i ogarnęła ją niechęć. Ona oraz matka nienawidziły się. To dlatego Lestrange tak rzadko chciała rozmawiać o konkurentce i uparcie powtarzała, że zmarła podczas porodu. Riddle zaczęła zastanawiać się, co tak naprawdę przez te wszystkie lata ciotka czuła w stosunku do niej samej. Czy tylko udawała dobrą opiekunkę? Czy może uznała, że Riddle stała się po śmierci Jean jej wymarzonym dzieckiem, którego ojcem był Voldemort? A może po prostu wykonywała wzorowo polecenie swojego pana?
     Jean wspomniała w liście o Harrym. Zaklinała Voldemorta i chciała, aby to on zginął zamiast Pottera. Tak się stało, a to mimowolnie podniosło dziewczynę na duchu. Mama na pewno zaakceptowałaby Harry’ego.
     W tym samym momencie brązowowłosa skupiła się na innym wątku, który choć krótki, zainteresował ją najbardziej. Nie były to czułe słowa matki skierowane w jej stronę ani rozprawy o Voldemorcie. Dwa słowa Severus Snape utkwiły najbardziej w pamięci.
     Jako jedyny utrzymywał mnie na powierzchni tego bagna. Zawsze Ci pomoże, jeśli tylko tego będziesz potrzebować.
     To oni się znali?! Przecież Snape był śmierciożercą! – syknął głosik w jej głowie. Nigdy nawet nie wspomniał słowem o jakichkolwiek powiązaniach z jej matką, a z listu Jean ewidentnie wynikało, że byli dobrymi przyjaciółmi. Miał zostać ojcem chrzestnym Hermiony, ale ostatecznie Masen wybrała Dumbledore’a, jako bardziej atrakcyjniejszego, tego, którego boi się Voldemort. Niebieskooka poczuła, jak robi się jej niedobrze. Kolejna osoba, która przez lata ją okłamywała, choć widywali się prawie codziennie na zajęciach. Wściekła się na opiekuna swojego domu jeszcze bardziej niż po ich ostatniej rozmowie w jego gabinecie.
     Potrzebowała czasu, aby uporządkować sobie wszystkie informacje. Miała mętlik w głowie.
     Spojrzała na pieczęć, którą zaklejony był list. Spoglądał na nią mały orzeł, którego skądś znała, lecz za nic nie mogła przypomnieć sobie skąd.
     Złapała rozpieczętowaną kopertę, aby wstać, gdy nagle wysunął się z niej z kluczyk. Wtedy przypomniała sobie o post scriptum w liście mamy.
     PS Tom nie wie o tej skrytce ani zawartości, i chcę, aby tak pozostało. Wszystko, co znajdziesz w środku, należeć będzie do Ciebie.
     Wtedy dziewczynę sparaliżowało. To klucz do krypty w Banku Gringotta.

~*~



     Draco Malfoy uchylił przymknięte powieki i spojrzał przez okno na ogrody swojego domostwa, które przykryte były śnieżnym puchem. Dziś Hermiona kończyła piętnaście lat, a on zaserwował jej taki prezent urodzinowy.
     Odkąd powrócił z kryjówki Czarnego Pana ani razu nie wyszedł z pokoju. Blady drżał lekko, czując, jak łzy spływają mu po policzkach. W rękach ściskał ciemny sweter, który ukradł z pokoju Hermiony.
     Nadal nią pachniał, a Malfoy poczuł gęsią skórkę, gdy owa część garderoby pomogła mu przypomnieć sobie zapach właścicielki. Wdychał z uwielbieniem słodkie perfumy, zamknął oczy i westchnął cichutko. Tak, jakby stała obok.
     Nadal nie mógł pogodzić się z tym, co stało się w kryjówce Czarnego Pana.  Zdradził ją, zdradził ukochaną dziewczynę. Pod wpływem veritaserum powiedział wszystko, co wiedział, wszystko, co pragnął wiedzieć jej ojciec. Nie wybaczy sobie tego do końca życia.
     Hermiona Riddle była teraz w jeszcze większym niebezpieczeństwie niż przedtem. W śmiertelnym niebezpieczeństwie…

     - Panie – szeptała Bellatriks do czarnoksiężnika, który nadal patrzył z obłędem w oczach na Dracona - a może ona po prostu wykonuje zadanie? Może próbuje być bardziej przekonująca? – sugerowała.
     Lord Voldemort spojrzał na nią i syknął:
     - Gdyby tak było, napisałaby. Wróciłaby na ferie.
     - O-ona została sama w szkole – szepnął Draco. – Potter gdzieś wyjechał. Nie zapisał się na listę – dodał ciszej.
     - Gdzie wyjechał?
     - Nie wiem.
     - Lucjuszu – rzekł Riddle do starszego Malfoya, który nadal czuwał w drzwiach saloniku.
     - Tak, panie?
     - W weekendy są organizowane wyjścia do wioski Hogsmeade. Wyślij tam kilku śmierciożerców. Chcę smarkulę żywą.

     CDN.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright @ 2010-2013

Szablon został wykonany przez Empatię na potrzeby bloga www.hermione-riddle-potter.blogspot.com. Treści wszystkich postów oraz zakładek są autorstwa Alex, a także jej całkowitą własnością. Za wszelkiego rodzaju plagiaty lub kopiowanie pomysłów bez uprzedniej zgody autora będą wyciągane wszelkie możliwe konsekwencje.