Rozdział dedykuję pamięci Jean Catherine Masen.
~*~
Tęsknota po stracie matki pozostaje zawsze.
- Alex
Piętnastoletni okularnik stał w oknie domostwa swego
ojca chrzestnego. Uśmiechał się pod nosem, obserwując grupkę dzieci z
sąsiedztwa, które lepiły bałwana na chodniku. W ich wieku nigdy nie miał
towarzystwa do tego typu zabaw. To z niego częściej kuzyn Dudley robił bałwana,
doczepiając nos z marchwi, na głowę nakładając garnek, a potem obrzucając
śnieżkami.
- Zaraz kolacja, Harry. – Usłyszał za sobą znajomy
głos. Odwrócił się i ujrzał Syriusza, który pojawił się w drzwiach pokoju.
- Przepraszam. Trochę się zamyśliłem – odpowiedział
Harry, patrząc znów na grupkę dzieciaków. Black podszedł do niego i również
spojrzał przez szybę.
- Kiedyś z Jamesem mieliśmy niezły ubaw podczas takich
zabaw. – Uśmiechnął się i spojrzał na chrześniaka. Potter milczał przez chwilę,
po czym westchnął ciężko.
- Brakuje mi ich, Syriuszu – szepnął, a w jego oczach
pojawił się smutek. Mężczyzna patrzył na niego bez cienia emocji na
twarzy, jednak potem uśmiechnął się lekko. Tak, jakby próbował przekazać
nastolatkowi choć odrobinę optymizmu.
- Nie martw się. Gdy to wszystko się skończy, będziemy
w końcu rodziną, zobaczysz – odpowiedział i ścisnął mocno Gryfona. Ten zacisnął
mocno oczy, ukrywając łzy, które się w nich pojawiły.
Oby słowa Łapy okazały się prawdziwe.
~*~
Robiło się ciemniej, a obiad zbliżał się wielkimi
krokami. Należący do gabinetu Albusa Dumbledore’a taras przykryła ciężka
warstwa śniegu.
Brązowowłosa dziewczyna patrzyła na dyrektora Hogwartu
z nieodgadnionym wyrazem twarzy, gdy ten podniósł się z fotela i podszedł do
regału. Po chwili wyjął z niego skromnej wielkości szkatułkę, wrócił na
miejsce, po czym postawił ją na biurku.
- Co to? – spytała.
Dumbledore uśmiechnął się lekko, po czym otworzył
pudełko. W środku znajdowała się koperta.
- Twoja matka zostawiła mi ją przed laty – odparł,
podsuwając niebieskookiej otwartą szkatułkę. Na dźwięk wspomnienia o matce
dostała gęsiej skórki. – Prosiła, abym podarował ci ten list w momencie,
w którym będziesz na to gotowa. Myślę, że miała na myśli twoje odsunięcie się
od Ciemnej Strony – dodał.
Hermiona wpatrywała się otępiała w kopertę i
przełknęła głośno ślinę, gdy dostrzegła mieniące się na niej słowa Hermiona
Meropa Masen-Riddle.
- To od mojej mamy? – wyszeptała drżącym głosem,
podnosząc wzrok na nauczyciela. Starzec kiwnął głową.
- Weź ją. Jest twoja – zachęcił, podsuwając pudełeczko
jeszcze bliżej uczennicy. Ślizgonka spojrzała na niego niepewnie i drżącymi
dłońmi złapała podarek. – Myślę, że chciałabyś przeczytać ten list w
odosobnieniu. Jeśli zechcesz, możesz to zrobić w wieży Ślizgonów – dodał.
Dziewczyna szepnęła, nadal oszołomiona:
- Dziękuję.
Dumbledore uśmiechnął się.
- Idź już, bo widzę, jak zżera cię ciekawość.
~*~
Czarnowłosa kobieta usiadła przy mahoniowym biurku,
próbując skupić myśli, lecz rozpraszały ją łzy, które pojawiły się w kącikach
oczu.
Dumbledore będzie tylko oficjalnie. Duchem to ja
nim będę, Jean. Zawsze.
Ciągle słyszała słowa przyjaciela i poczuła niemiłe
ukucie. Co, jeśli mała Hermiona go nie zaakceptuje, gdy się poznają?
Oczywiście, jeśli do tego poznania kiedykolwiek dojdzie. Oby tylko Tom nie
posłał jej do Beauxbatons lub Durmstrangu.
Za bardzo ceni Hogwart – przeszło jej przez
myśl.
Pociągnęła nosem i wyjęła z szuflady czysty kawał
pergaminu. Chwilę później zamoczyła pióro w kałamarzu, po czym starannym pismem
zaczęła kreślić słowa.
Kochana córeczko,
Gdy będziesz czytać ten list, mnie już dawno nie
będzie na tym świecie. Znajdę się tam, na górze, ale zawsze będę z Tobą
będę. Nigdy o tym nie zapominaj.
Musisz wiedzieć, że pomimo tego, co kiedykolwiek
usłyszałaś, kochałam Cię od początku do końca. Byłaś moim jednym światełkiem,
które dodawało otuchy w momentach załamania. Przy Twoich narodzinach stałam się
najszczęśliwszą kobietą na świecie. Gdy mogłam popatrzeć w Twoje oczka,
zobaczyć pierwszy uśmiech.
Tu zatrzymała się i spojrzała na swoją jedyną córkę,
która spała smacznie na tapczanie. Dziewczynka usnęła z kciukiem w buzi, a na
oczka opadł jej loczek brązowych włosów. Kręciły się już od narodzin.
Jean uśmiechnęła się do dziecka.
Nie mogę pozbyć się wyrzutów sumienia. Profesor
Dumbledore zaproponował mi schronienie w Hogwarcie, ale ja nie wysiedzę tu
dłużej. Chodzą pogłoski, że Twój ojciec wszczął za nami poszukiwania. Wiem, że
nadszedł już mój czas, a prędzej czy później i tak zginęłabym z jego ręki.
Musimy tam wrócić. Rozważałam opcję, abyś została tutaj, z profesorem
Dumbledore’em, ale nie umiem tak. Może jestem zbyt samolubna, lecz za bardzo
Cię kocham, aby tak po prostu opuścić. Chcę czuć, że jesteś obok, gdy będę
umierać. Przecież Tom na pewno nie zrobi Ci krzywdy. To ja w tym domu byłam
nikim. Ty stałaś się jego oczkiem w głowie.
Nie wierzę jednak w to do końca. Jeśli podrośniesz i
upodobnisz się do mnie, może się to źle skończyć. Dlatego mianowałam profesora
Dumbledore’a Twoim ojcem chrzestnym. Tylko jego Twój ojciec się boi i myślę, że
przy nim zawsze będziesz mogła znaleźć schronienie. To dobry człowiek, uczył
przed laty mnie oraz Toma transmutacji, a jakiś czas temu stał się dyrektorem
Hogwartu.
Przepraszam, kochanie. Przepraszam, że ktoś taki jak
Tom został Twoim rodzicem. Za czasów szkoły był inny, naprawdę.
Po zakończeniu nauki zostawiłam wszystko, chorego
ojca, kontakty z bratem, byleby móc dołączyć do niego. Nawet sobie nie
wyobrażasz, jak bardzo teraz tego żałuję. Zbyt mocno pożądałam Toma, a on po
prostu zgrabnie wykorzystał moje umiejętności w eliksirach i zaklęciach, w
których, przyznam nieskromnie, jestem całkiem dobra. W końcu chciałam odejść,
ale wtedy on przeczytał mój dziennik, z którego dowiedział się, co naprawdę do
niego czuję. Znów to wykorzystał przeciwko mnie i spędziliśmy jedną noc,
która miała przekonać mnie do zostania. Nie zapomnę jej nigdy. Miałam wrażenie,
że wrócił stary Tom, że znów będzie taki jak kiedyś. Potem pojawiłaś się Ty, a
on po raz kolejny nałożył na siebie maskę Lorda Voldemorta.
Upatrzył sobie teraz syna Lily i Jamesa Potterów.
Wmawia wszystkim, że ten chłopiec stanie mu na drodze do potęgi. Jak dla mnie
jest żałosny. Przecież mały Harry jest niewiele od Ciebie starszy. Nie potrafię
sobie wyobrazić, jak tak małemu dziecku można zrobić krzywdę. Niech Harry
przeżyje, a Tom pożegna się ze światem. Niech tak się stanie…
Pamiętaj, aby nigdy nie ufać Bellatriks Lestrange.
Odkąd pojawiłaś się na świecie znienawidziła mnie jeszcze bardziej niż kiedyś.
Nie ukrywam, że z wzajemnością. Wydaję mi się, że jest zakochana w Twoim ojcu
oraz niezwykle zazdrosna o to, iż jesteś moim dzieckiem, a nie jej. Kiedyś
widziałam, jak zrobiła sobie moją laleczkę voodoo i wbijała w nią szpilki. Jest
chora psychicznie. Trzymaj się od niej z daleka.
Żadnemu ze śmierciożerców lepiej nie ufać. Chyba że
Severus… Tak, Severus Snape. Jako jedyny utrzymywał mnie na powierzchni tego
bagna. Zawsze Ci pomoże, jeśli tylko tego będziesz potrzebować. To on miał
zostać Twoim ojcem chrzestnym, ale ostatecznie wybrałam Dumbledore’a. W końcu
to jego Twój ojciec boi się najbardziej i nie ukrywam, że tym też zagram mu na
nosie. Już widzę minę tego biedaka, kiedy się dowiaduje, że ojcem chrzestnym
jego córki został sam Albus Dumbledore. Szkoda, że nie dotrwam tego momentu.
Kończąc mój list do Ciebie, życzę Ci, abyś miała
lepsze życie ode mnie. Abyś była szczęśliwsza i umiała kochać. Tak bardzo
żałuję, że nie będę mogła patrzeć, jak dorastasz…
Mamusia zawsze będzie Cię kochać, córeczko. Zobaczysz,
że wszystko się ułoży. W końcu nadejdzie dzień, w którym Tom zostanie
ostatecznie unicestwiony, a świat znów powróci do wcześniejszych barw. Kiedyś
na pewno nadejdzie…
Twoja mama.
PS Tom nie wie o tym kluczu ani zawartości, i chcę,
aby tak pozostało. Wszystko, co znajdziesz w środku, należeć będzie do Ciebie.
Staruszka ze łzami w oczach odłożyła pióro i
westchnęła. Wzięła po chwili kopertę, do której włożyła list, a gdy to zrobiła,
sięgnęła jeszcze do kieszeni, wyjmując z niej srebrny kluczyk. I tak już się
jej nie przyda.
Wrzuciła go do koperty, po czym zakleiła pieczęcią
swojego rodu i napisała na niej słowa Hermiona Meropa Masen-Riddle.
~*~
Hermiona Meropa Riddle, która siedziała teraz na łóżku
w swoim dormitorium, zalewała się łzami nad listem matki. Datowany był na
pierwszego września tysiąc dziewięćset osiemdziesiątego pierwszego roku. Przez
moment poczuła się tak, jakby mama stała właśnie obok niej i szeptała słowa
listu na ucho. Po raz pierwszy, odkąd dowiedziała się o jej tragicznej śmierci,
tak bardzo odczuła nieobecność rodzicielki. Jean nigdy nie było, gdy Riddle
najbardziej tego potrzebowała. Przeczytała jeszcze raz pierwsze zdanie
ostatniego akapitu i poczuła, jak rozrywa się jej serce. Mamusia zawsze
będzie Cię kochać, córeczko.
Gdyby nie Voldemort, teraz pewnie siedziałaby przy
stole wigilijnym gdzieś daleko w domu matki. Tym samym zebrał się w niej szczyt
nienawiści do ojca, którego nigdy przedtem nie czuła. Zaprzysięgła sobie
zemstę. Pomści mamę, mamę i rodziców Harry’ego. Już niedługo.
Pospiesznie otarła łzy z policzków i spróbowała
uporządkować informacje, które otrzymała w liście. Większość z nich poznała już
wcześniej podczas rozmowy z Dumbledore’em, lecz pergamin Jean uświadomił jej
nowe, nieznane do tej pory fakty.
Mimowolnie pomyślała o ciotce Bellatriks i ogarnęła ją
niechęć. Ona oraz matka nienawidziły się. To dlatego Lestrange tak rzadko
chciała rozmawiać o konkurentce i uparcie powtarzała, że zmarła podczas porodu.
Riddle zaczęła zastanawiać się, co tak naprawdę przez te wszystkie lata ciotka
czuła w stosunku do niej samej. Czy tylko udawała dobrą opiekunkę? Czy może
uznała, że Riddle stała się po śmierci Jean jej wymarzonym dzieckiem, którego
ojcem był Voldemort? A może po prostu wykonywała wzorowo polecenie swojego
pana?
Jean wspomniała w liście o Harrym. Zaklinała
Voldemorta i chciała, aby to on zginął zamiast Pottera. Tak się stało, a to
mimowolnie podniosło dziewczynę na duchu. Mama na pewno zaakceptowałaby
Harry’ego.
W tym samym momencie brązowowłosa skupiła się na innym
wątku, który choć krótki, zainteresował ją najbardziej. Nie były to czułe słowa
matki skierowane w jej stronę ani rozprawy o Voldemorcie. Dwa słowa Severus
Snape utkwiły najbardziej w pamięci.
Jako jedyny utrzymywał mnie na powierzchni tego
bagna. Zawsze Ci pomoże, jeśli tylko tego będziesz potrzebować.
To oni się znali?! Przecież Snape był
śmierciożercą! – syknął głosik w jej głowie. Nigdy nawet nie wspomniał
słowem o jakichkolwiek powiązaniach z jej matką, a z listu Jean ewidentnie
wynikało, że byli dobrymi przyjaciółmi. Miał zostać ojcem chrzestnym Hermiony,
ale ostatecznie Masen wybrała Dumbledore’a, jako bardziej atrakcyjniejszego,
tego, którego boi się Voldemort. Niebieskooka poczuła, jak robi się jej
niedobrze. Kolejna osoba, która przez lata ją okłamywała, choć widywali się
prawie codziennie na zajęciach. Wściekła się na opiekuna swojego domu jeszcze
bardziej niż po ich ostatniej rozmowie w jego gabinecie.
Potrzebowała czasu, aby uporządkować sobie wszystkie
informacje. Miała mętlik w głowie.
Spojrzała na pieczęć, którą zaklejony był list.
Spoglądał na nią mały orzeł, którego skądś znała, lecz za nic nie mogła
przypomnieć sobie skąd.
Złapała rozpieczętowaną kopertę, aby wstać, gdy nagle
wysunął się z niej z kluczyk. Wtedy przypomniała sobie o post scriptum w liście
mamy.
PS Tom nie wie o tej skrytce ani zawartości, i
chcę, aby tak pozostało. Wszystko, co znajdziesz w środku, należeć będzie do
Ciebie.
Wtedy dziewczynę sparaliżowało. To klucz do krypty w
Banku Gringotta.
~*~
Draco Malfoy uchylił przymknięte powieki i spojrzał
przez okno na ogrody swojego domostwa, które przykryte były śnieżnym puchem.
Dziś Hermiona kończyła piętnaście lat, a on zaserwował jej taki prezent
urodzinowy.
Odkąd powrócił z kryjówki Czarnego Pana ani razu nie
wyszedł z pokoju. Blady drżał lekko, czując, jak łzy spływają mu po policzkach.
W rękach ściskał ciemny sweter, który ukradł z pokoju Hermiony.
Nadal nią pachniał, a Malfoy poczuł gęsią skórkę, gdy
owa część garderoby pomogła mu przypomnieć sobie zapach właścicielki. Wdychał z
uwielbieniem słodkie perfumy, zamknął oczy i westchnął cichutko. Tak, jakby
stała obok.
Nadal nie mógł pogodzić się z tym, co stało się w
kryjówce Czarnego Pana. Zdradził ją, zdradził ukochaną dziewczynę. Pod
wpływem veritaserum powiedział wszystko, co wiedział, wszystko, co
pragnął wiedzieć jej ojciec. Nie wybaczy sobie tego do końca życia.
Hermiona Riddle była teraz w jeszcze większym
niebezpieczeństwie niż przedtem. W śmiertelnym niebezpieczeństwie…
- Panie – szeptała Bellatriks do czarnoksiężnika,
który nadal patrzył z obłędem w oczach na Dracona - a może ona po prostu
wykonuje zadanie? Może próbuje być bardziej przekonująca? – sugerowała.
Lord Voldemort spojrzał na nią i syknął:
- Gdyby tak było, napisałaby. Wróciłaby na ferie.
- O-ona została sama w szkole – szepnął Draco. –
Potter gdzieś wyjechał. Nie zapisał się na listę – dodał ciszej.
- Gdzie wyjechał?
- Nie wiem.
- Lucjuszu – rzekł Riddle do starszego Malfoya, który
nadal czuwał w drzwiach saloniku.
- Tak, panie?
- W weekendy są organizowane wyjścia do wioski
Hogsmeade. Wyślij tam kilku śmierciożerców. Chcę smarkulę żywą.
CDN.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz