10/01/2021

Wiedzcie, że jestem tu nadal. Dziś już dwudziestopięcioletnia mężatka. Wiele lat temu zwyczajnie się zablokowałam i przestałam pisać. Ale wciąż jestem. Przepraszam i dziękuję Wam za wszystko. ❤
Oto piosenka, która tak bardzo kojarzy mi się dziś z HRP.
Agnes - One Last Time

Rozdział 2 - Przebłysk piękna


~*~



     Podniosła się z łóżka, wsunęła stopy w kapcie, po czym przeciągnęła leniwie i podeszła do okna. Rozsunęła zasłony, wpuszczając do pomieszczenia pierwsze promienie słoneczne, ruszając po chwili w stronę łazienki. 
     Odkręciła wodę w kranie i spojrzała na swoje odbicie. Na bladej skórze natychmiast zlokalizowała worki pod oczami. Westchnęła cicho. Codziennie musiała z nimi walczyć. Nawinęła pukiel włosów na palec i znów spojrzała na swoją bliźniaczkę w lustrzanym odbiciu. 
     Czy była ładna? W swojej opinii - nie. Żaden chłopak się za nią nie oglądał ani podrywał. Oczywiście, Draco zawsze zrzekał się, że jest przepiękna, tak jak na córkę Czarnego Pana przystało, ale jakoś nie chciało się jej wierzyć w te słowa. Mówił tak pewnie tylko dlatego, żeby nie było jej smutno, zresztą traktowała go wyłącznie jak najlepszego brata pod słońcem, nic więcej. 
     Westchnęła ponownie i pospiesznie ochlapała się zimnym strumieniem wody.
     - Od razu lepiej - mruknęła, wycierając twarz ręcznikiem. Wtedy także usłyszała krzyk Pansy z sypialni.
     - Co za kretyn odsłonił zasłony?! 
     - Czy ktoś mnie wołał? - zapytała Hermiona, wystawiając głowę zza drzwi toalety. 
     - Hermiono Riddle! Zabiję cię! - ryknęła Pansy Parkinson, celując w nią palcem. Siedziała właśnie w piżamie na swoim łóżku i przecierała zaspane oczy. 
     - Zawsze do usług. - Usta Riddle'ówny wykrzywiły się w jadowitym uśmiechu i po chwili ponownie zniknęła za drzwiami łazienki.

~*~

     - Nie przesadziłaś z makijażem? - zapytała Pansy, gdy razem z nią i Milicentą schodziły po schodach z dormitorium do Pokoju Wspólnego. 
     - Daj spokój. Przecież ona zawsze się tak maluje - odezwała się Milicenta.   
     Hermiona, z racji tego, że zawsze była blada jak ściana, zwykle nakładała na siebie sporą porcję tapety. Jej, mocno podkreślone czarną kredką, oczy widział każdy z odległości kilometra. Tak, mocny makijaż i czarne, długie do kolan, buty na obcasie były jej znakami rozpoznawczymi. 
     Zeszły powoli po schodach i w oczy brązowowłosej od razu rzucił się Draco siedzący na kanapie przy kominku. Przeglądał ze znudzeniem książkę od Transmutacji. Od razu uśmiechnęła się na widok przyjaciela. 
     Przez ostatnie cztery lata bardzo wydoroślał. Urósł i już tak bardzo nie przylizywał swoich blond włosów. 
     - Idźcie już na śniadanie. Zaraz do was dołączę - zwróciła się Hermiona do koleżanek. 
     - Jasne - odparła Pansy i wraz z Milicentą opuściły Pokój Wspólny. 
     Dziewczyna podeszła młodego Malfoy'a od tyłu i zasłoniła oczy dłońmi.
     - Zgadnij kto to - mruknęła mu do ucha. 
     - Niech zgadnę. Hermiona Riddle - odparł Draco. 
     - Yhy - uśmiechnęła się, odsłaniając mu oczy i oparła podbródkiem o jego ramię. Blondyn uśmiechnął się.
     - Cześć. Co tam? Jak noc? - zapytał chłopak.
     - Jakoś zleciała. Śnił mi się nasz pierwszy dzień w Hogwarcie - westchnęła.
     - Znowu? Już trzeci raz w tym miesiącu - odparł Draco. - Nie sądzisz, że ten dzień musi coś znaczyć, skoro ciągle ci się śni? - zapytał. Hermiona wzruszyła ramionami. 
     - Może.

~*~

     Właśnie nakładała sobie owsianki na talerz, gdy usłyszała ożywiony głos Blaise'a Zabiniego, który siedział dwa krzesła dalej. 
     - Dzisiaj wieczorem trzecie zadanie. Jak myślicie, Potter wyjdzie z niego żywy? 
     - Wydaje mi się, że wyjdzie, ale będzie zdychał - wyszczerzyła zęby w uśmiechu Pansy. 
     - A ty, Hermiono, jak myślisz? - zapytał Riddle’ównę Zabini. Brązowowłosa podniosła wzrok i mruknęła:
     - Byłabym bardzo szczęśliwa, gdyby zginął w nim w męczarniach. - Uśmiechnęła się błogo dziewczyna wyobrażając sobie z rozkoszą ten moment. 
     Wszyscy siedzący w pobliżu zaśmiali się. Potter leżący na trawie, ledwo żywy, wykrwawiający się, jęczący z bólu... Aż przeszły ją dreszcze na samą myśl o tym. Ach, sama przyjemność!
     - Ale ty jesteś podła - zaśmiał się Draco, siedzący koło niej. 
     - Taką mnie znasz - wyszczerzyła się Riddle, zabierając się za posiłek. Niech Potter zginie! – krzyczał głosik do jej ucha. Daj spokój, pewnie Moddy go przygotował na wszelkie trudności – warknęła w myślach. 
     Głupi Moddy. Faworyzował Pottera na każdym kroku, tak jak i jego przyjaciela. Tego fajtłapę i zdrajcę krwi Weasley’a. Z niechęcią odnosił się do Ślizgonów, za to uwielbiał nad życie Gryffindor. 
     Draco, jak i inni z jej domu, musieli na prawdę się postarać, aby zdobyć u Moddy’ego dobrą ocenę, nie jak Gryfoni, którzy ciągle się obijali, a mieli same Wybitne... 
     Mimo to, była bardzo zdziwiona zachowaniem nauczyciela wobec niej. Może i starał się być w jej stosunku neutralny i obojętny często jednak wyłapywała jego spojrzenia pełne... szacunku? A może on wie? – pomyślała o tym, po raz pierwszy odkąd mężczyzna zaczął ją uczyć, a dłoń w której trzymała łyżkę zamarła bezruchu. 
     Przestań. O tym, że jesteś JEGO córką wie tylko Dumbledore, Draco, ciotka Bellatriks i Narcyza oraz wuj Lucjusz. Przecież Dumbledore nie powiedział, by tak ścisłej tajemnicy jakiemuś Moddy’emu! – skarcił ją głosik. – Zresztą, jest Aurorem i stoi po stronie Pottera. Gdyby wiedział o tym to na pewno, by nie patrzył na ciebie z takim respektem – dodał. Racja – pomyślała. 
     Dokończyła owsiankę i oznajmiła Draconowi, który czytał Proroka. 
     - Dzisiaj nie mamy lekcji, więc idę się przejść. Idziesz ze mną? – spytała przyjaciela. 
     - Zostanę – odparł Malfoy, nie odrywając wzroku od gazety. 
     - Jak chcesz – rzekła wzruszając ramionami i opuściła Wielką Salę, kierując się w stronę Sali Wyjściowej. 
     Potrzebowała odrobiny świeżego powietrza, aby orzeźwić myśli. Powolnym krokiem przeszła przez Salę Wyjściową i wydostała się z dusznego zamku na błonia skąpane w pięknym czerwcowym słońcu. 
     Wiał przyjemny wietrzyk, który rozwiał delikatnie jej włosy, a ona sama ruszyła bez celu w stronę jeziora przez pustą okolicę, z racji tego, iż większość uczniów była jeszcze na śniadaniu. 
     Niedługo znów do domu – pomyślała z rezygnacją. – Znów będziesz musiała słuchać skomlania ciotki Bellatriks na temat tego jaki twój ojciec jest wielki i wspaniały. Przecież on nie żyje od trzynastu lat. Zakochała się w nim, czy co? – westchnęła cicho. 
     Taka była prawda. Jej opiekunka – ciotka Bellatriks - miała wręcz obsesję na punkcie Czarnego Pana. Nie było dnia, w którym, by o nim nie wspomniała. A może na prawdę była w nim zakochana? Żałosne. Zakochać się? Nie znam takiego pojęcia – prychnęła w myślach. 
     Dziewczyna jeszcze nigdy naprawdę się nie zakochała. Nie rozumiała tego uczucia. Jak można zakochać się? Jak można nie móc przestać myśleć o tej drugiej osobie? Ciągle myśleć, co robi w danej chwili? Tęsknić, gdy nie ma jej w pobliżu? Nigdy się nie zakochasz! To głupie, nikczemne uczucie! – zawołał głosik w jej głowie. 
     - Masz rację. Istnieje tylko potęga – szepnęła z rządzą w głosie, dochodząc do Wielkiego Dębu, który rósł tuż obok jeziora. 
     Oparła się o jego pień i westchnęła wpatrując się w, wręcz nieruchomą, taflę jeziora. Zero, choćby najmniejszych fal. Niesamowite. 
     Wtedy też w jej oczy rzuciła się postać siedząca na trawie przy brzegu, zwrócona w stronę wody. 
     Z czystej ciekawości podeszła bliżej, by sprawdzić kto, oprócz niej, opuścił już Wielką Salę. Przecież prawie wszyscy jeszcze tam byli... 
     Dostrzegła czarną rozczochraną czuprynę. Potter – szepnął głosik. 
     Podeszła bliżej. Wcześniej wspomniany, Harry Potter siedział po turecku, tyłem do niej na ziemi i w bezruchu wpatrywał się w spokojną taflę jeziora.
     Podokuczaj mu trochę, żeby pamiętał przed śmiercią w trakcie trzeciego zadania, jak bardzo go nie cierpisz – mruknął głosik. Uśmiechnęła się ironicznie i warknęła:
     - A ty co, Potter? Medytujesz na łonie natury? 
     Jej zimny, pełen ironii, głos odbił się echem po okolicy. Chłopak odwrócił się gwałtownie wbijając w nią swój nieprzytomny wzrok. 
     Miał podpuchnięte oczy, a okrągłe okulary zsunęły mu się na czubek nosa. Pod grzywką kruczoczarnych włosów ukrywała się cienka blizna w kształcie błyskawicy. Bardzo zmienił się przez ostatnie lata. Na pewno wydoroślał. Nie był już małym chłopcem. 
     Patrząc na niego obiektywnie: nie był nawet brzydki. Ale to nie zmienia faktu, że jest głupi! – pomyślała dziewczyna. 
     Potter zmrużył swoje zielone oczy i mruknął: 
     - Odczep się, Riddle. – Po czym znów odwrócił się. Chyba ma dziś migrenę. Nie poddawaj się! – krzyknął głosik. 
     - Ktoś tu chyba nie jest dziś w humorze – rzekła z przekąsem Hermiona, krzyżując ręce na piersiach. – Wiesz, że założyłam się z Draconem? On uważa, że nawet dziesięciu minut nie wytrzymasz w trzecim zadaniu, ale ja twierdzę inaczej. Mam nadzieję, że zdechniesz na samym początku.
     Jej ironiczny śmiech rozniósł się po błoniach. Wtedy Potter podniósł się gwałtownie na równe nogi i odwrócił w jej stronę tak, że ich twarze dzieliły zaledwie centymetry. 
     - Co ci zrobiłem, że już od pierwszej klasy tak mnie traktujesz? – wycedził przez zęby. 
     Dostrzegła w jego oczach ból i... żal? Od kiedy to Potter jest taki mało odporny na jej docinki? Chcesz znać odpowiedź? Pokonałeś mojego ojca, kretynie! – krzyknęła w myślach. 
     - Co mi zrobiłeś? To, że się w ogóle urodziłeś – warknęła. Czarnowłosy zacisnął wargi, po czym zrobił coś czego się nie spodziewała. Splunął jej pod nogi i odszedł pośpiesznie. 
     Z wściekłości zacisnęła zęby i pięści. Tak to nie będzie – krzyknęła w myślach. 
     - Plugawy, nic nie warty, mieszaniec! – krzyknęła za nim. 
     Zatrzymał się i odwrócił. Już otworzył usta, żeby coś odpowiedzieć, ale zaraz je zamknął, po czym pobiegł do zamku. 
     Co on dzisiaj taki... dziwny? – pomyślała, próbując się uspokoić. Pewnie się denerwuje przed trzecim zadaniem. – Po raz pierwszy w życiu usłyszała w głowie jakiś nieznany jej, inny głosik. A co mnie to obchodzi! – skarciła się Hermiona w myślach. Mam dzisiaj jakiś nienormalny dzień – postanowiła wrócić jeszcze do Wielkiej Sali na końcówkę śniadania. Głupi Potter – powtarzała w duchu.
     Idąc do jadalni, natknęła się na jakiegoś pierwszorocznego Puchona. Patrzył na nią z przerażeniem. 
     - Co się gapisz, mały? – Spojrzała na niego z wyższością. 
     Chłopiec zamarł, jakby bał się w ogóle ruszyć pod jej wzrokiem. Tupnęła obcasem o podłogę, na co dzieciak automatycznie uciekł z krzykiem. 
     Zaśmiała się ironiczne. Bachor – pomyślała i po kilku chwilach znalazła się w Wielkiej Sali. Podeszła do stołu Ślizgonów, po czym usiadła na ławie tuż koło Dracona, który dalej siedział zagłębiony w lekturze Proroka. 
     - Hermiona – uśmiechnął się na jej widok, odrywając wzrok od gazety. – Co tak szybko wróciłaś? – zapytał. 
     - Miałam małą potyczkę z Potterem na błoniach – mruknęła. 
     - Gadałaś z nim? To teraz wiem czemu wpadł tu jak kretyn kilka minut temu i usiadł przy stole Gryfonów wściekły jak osa. Wszyscy się na niego gapili. – Draco wskazał głową na okularnika. 
     Czarnowłosy siedział przy stole Gryffindoru wpatrując się tępo w swoją owsiankę. Siedzący na przeciwko niego Weasley coś do niego mówił, jednak Potter zdawał się go nie słuchać. 
     – O co poszło? – zapytał Draco, gdy znów spojrzała na niego. Riddle opowiedziała mu o wydarzeniu na błoniach. Malfoy patrzył na nią zdziwiony. – Potter cię nie wyzwał tylko odwrócił się i uciekł? – spytał. 
     - Nie – rzekła beznamiętnie. 
     - No coś podobnego. Albo ma zły dzień, albo przestał być odporny na twoje docinki. Tylko czemu? – zastanawiał się Draco. 
     - A ja wiem? Mówiąc szczerze, gówno mnie to obchodzi – odparła z przekąsem dziewczyna. 
     - Może i masz rację. Nie warto się przejmować głupim Potterem – pomyślał na głos chłopak, po czym uśmiechnął się. – Dobra, chodź do Pokoju Wspólnego – dodał. 
     - Dobry pomysł. 
     Obydwoje podnieśli się z ławy i zaśmiewając się wyszli z Wielkiej Sali, nawet nie zdając sobie sprawy z tego, iż Harry Potter właśnie bacznie się im przyglądał...

     CDN.

7 komentarzy:

  1. świetne... : D ale Moody czasem nie pisze się przez dwa "o" a nie "d" ?

    OdpowiedzUsuń
  2. Spadlam z krzesla i leze, nie moge wstac. To jest po prostu nielegalne! Przerywać takie swietne opowiedanie!!!

    OdpowiedzUsuń
  3. ja niesamowite jestes najlepsza pisarka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pisarka może jest bardzo fajna i dobrze czyta się jej teksty, ale (według mnie oczywiście :) ) niektóre osoby piszą lepiej (o Rowling etc. nie wspomnę). Mam tu na myśli m.in. Venetiię Noks lub chociażby Oli Fajną czy LaFiDeLaVieHarryPotter.

      Usuń
  4. Hehe fajna opowiesc czytam dalej :) Coś mnie ostanio na przeróbki Pottera wzieło.

    OdpowiedzUsuń
  5. Czyżby Harry'emu spodobała się panna Riddle. Swoją drogą to dziwne, że on nie wie kim ona naprawdę jest, przecież zna prawdziwe nazwisko Voldemorta o_O

    OdpowiedzUsuń

Copyright @ 2010-2013

Szablon został wykonany przez Empatię na potrzeby bloga www.hermione-riddle-potter.blogspot.com. Treści wszystkich postów oraz zakładek są autorstwa Alex, a także jej całkowitą własnością. Za wszelkiego rodzaju plagiaty lub kopiowanie pomysłów bez uprzedniej zgody autora będą wyciągane wszelkie możliwe konsekwencje.