10 lat później
Jedenastoletnia dziewczynka szła przez zatłoczony
dworzec kolejowy King's Cross, pchając swój wózek z bagażami. Na ramiona opadały
jej długie, jasnobrązowe włosy. Niebieskie oczy mrużyły się obserwując
przechodniów, a blada jak ściana cera mieniła we wrześniowym słońcu. Każdy
normalny człowiek mógłby stwierdzić, że wyglądała jak upiór.
- Ciociu Cyziu, pełno tu mugoli - mruknęła z
niezadowoleniem do kobiety, która szła tuż koło niej. - Aż chce się
wymiotować - dodała z przekąsem.
- Również uważam, że to odrażające - odparła
spokojnie Narcyza - ale niestety musimy jakoś to przetrwać. Prawda, Draco? -
zwróciła się do chłopca, który szedł obok niej, również pchając przed sobą
wózek z bagażami.
- Niestety. - Draco zatkał nos.
Draco Malfoy, syn ciotki Narcyzy oraz wuja Lucjusza, był chłopcem średniego wzrostu, z jasnymi przylizanymi
blond włosami. Jego piwne oczy z odrazą świdrowały przechodniów.
- Czemu ciocia Bellatriks nie chciała odprowadzić nas
razem z tobą, ciociu? - zapytała dziewczynka Narcyzę.
- Hermiono, dobrze wiesz czemu. Wylądowałaby w Azkabanie, gdyby ktoś ją zobaczył i wezwał aurorów - odpowiedziała ciotka.
- No tak, szkoda - westchnęła Hermiona. - Draco, jak
myślisz do jakiego domu trafimy? - Brązowowłosa zwróciła się teraz do chłopca.
- Do Slytherinu - uśmiechnął się szeroko.
- Bardzo bym chciała - odparła. - Moi rodzice też byli
w Slytherinie, prawda? - zwróciła się do jego matki.
- Tak - odpowiedziała kobieta - i ty na pewno tam
trafisz.
- Jesteśmy chyba na miejscu, mamo - odezwał się nagle
Draco, wskazując na ścianę pomiędzy peronem dziewiątym i
dziesiątym.
- Tak, to tutaj - potwierdziła Narcyza. - No
dobrze, Hermiono, ty pierwsza - zwróciła się do dziewczynki.
- Nic mi się nie stanie? - zapytała niepewnie,
wpatrując się w kamienną ścianę. Czuła niepokój. Co będzie, jeśli rozpędzi się
i uderzy w nią?
- Oczywiście, że nie. Biegnij prosto na ścianę -
podpowiedziała jej ciotka. Żadne pocieszenie – mruknęła jedenastolatka w
myślach. Stanęła na przeciwko barierki i nabrała powietrza.
- Powodzenia - szepnął Draco.
Dziewczynka zaczęła biec prosto na kamienną ścianę pomiędzy peronem dziewiątym i dziesiątym, po czym zacisnęła powieki, czekając na ostateczny cios. Nic jednak nie poczuła.
Zahamowała po chwili i otworzyła oczy. Nie była już na dworcu King's Cross.
Znalazła się w całkiem innym miejscu.
Nagle usłyszała za sobą znajomy głos:
- No i jak było?
Odwróciła się gwałtownie. Ujrzała Dracona, a za nim
ciotkę Narcyzę.
- Myślałam, że będzie gorzej. - Wykrzywiła usta w
uśmiechu.
- Chodźmy. Za dziesięć minut odjeżdża pociąg -
ogłosiła matka blondyna.
Wyszli za zakręt i oczom Hermiony ukazał się czerwony
parowóz. Wokół niego unosiła się para, słychać było urywki rozmów dzieci ze
swoimi rodzicami przed ich wyjazdem do Szkoły Magii i Czarodziejstwa w Hogwarcie
oraz huczenie sów, które krążyły nad peronem.
Cała trójka zaczęła przepychać się pomiędzy ludźmi do
pierwszego wagonu. Narcyza zatrzymała ich, gdy zbliżyli się do drzwi.
- Do zobaczenia w święta. Opiekujcie się sobą
nawzajem. Ty Draco, pilnuj Hermiony, ty Hermiono, pilnuj Dracona. - W
oczach kobiety stanęły łzy.
- Niech już ciocia nie płacze. To nie koniec świata -
mruknęła dziewczynka.
- Nie potrafię - załkała Narcyza. - Draco, proszę
odstaw bagaże i idź poszukać wolnego przedziału. Chciałabym jeszcze zamienić kilka
słów z Hermioną - zwróciła się teraz do młodzieńca, ściskając go mocno.
- Jasne - mruknął chłopiec, biorąc od Hermiony
bagaże i odszedł.
- Słucham. - Brązowowłosa zwróciła się do ciotki.
- Hermiono, jedziesz teraz do Hogwartu. Nie wiem czy
wiesz, ale profesor Dumbledore przyjął cię tam pod jednym warunkiem. Czy
pamiętasz jakim? - zapytała Narcyza. Dziewczynka westchnęła.
- Tak. Mam nie rozpowiadać, że jestem córką Czarnego
Pana - wywróciła oczyma.
- Tak i proszę, abyś o tym pamiętała. Chyba, że
chcesz, aby Dumbledore odesłał cię z powrotem do domu - rzekła ciotka.
- Ciociu, ale to wszystko wygląda tak, jakbym miała
wyprzeć się taty - oburzyła się nagle Riddle'ówna.
- Nie wyprzesz się go, kochanie. Dumbledore po prostu
nie chce wywoływać paniki wśród uczniów i prosił, abyś tego nie rozpowiadała -
odpowiedziała kobieta. - Proszę - szepnęła.
- No dobrze - westchnęła brązowowłosa. - Ale to nie
zmienia faktu, że będę gardzić Gryfonami, szlamami, mieszańcami i zdrajcami
krwi! - zastrzegła od razu.
- Oczywiście, że tego ci nie zabronię - uśmiechnęła
się matka Dracona - a teraz leć do pociągu - dodała, gdy usłyszały gwizdek. -
Obyś trafiła do Slytherinu - szepnęła, gdy Hermiona po kilku sekundach
wychyliła się do niej przez okno, w którym stał już Draco.
- Do zobaczenia, mamo! - zawołał chłopiec, machając
zawzięcie ręką do kobiety.
- Do zobaczenia! - zawołała Narcyza i stanęła na
palcach, aby ucałować syna w policzek, a potem uścisnęła mocno córkę Czarnego
Pana. Pociąg ruszył.
Gdy machająca im zawzięcie na pożegnanie ciotka
zniknęła za zakrętem, dziewczynka schowała głowę z powrotem do środka i
zwróciła się do przyjaciela.
- To gdzie znalazłeś ten wolny przedział? - zapytała.
- Zaraz ci pokażę. Crabbe i Goyle nam go zaklepali - przyznał młody Malfoy.
- Chociaż raz się do czegoś przydali - mruknęła
Hermiona i ruszyła za chłopcem.
~*~
Wchodzili całą gromadą po wielkich i kamiennych
schodach. U ich szczytu czekała na nich wysoka czarownica w starszym wieku.
Miała na sobie zielono-butelkową szatę i czarną szpiczastą tiarę na głowię.
Na jej czole pojawiło się kilka widocznych
zmarszczek. Przyglądała się dzieciom surowym wzrokiem.
- Witajcie w Hogwarcie! - ogłosiła donośnym głosem,
gdy wszyscy ustawili się. - Tak, za chwilę przejdziemy do Wielkiej Sali, gdzie
w towarzystwie starszych uczniów zostaniecie przydzieleni do waszych domów. W
kolejności: Gryffindor, Huffelpuff, Ravenclaw i Slytherin. Każdy dom zastępuje
rodzinę! Za sukcesy otrzymujecie punkty, za łamanie zasad odejmujemy je. Punkty
dodaje się, a dom, który zdobędzie ich najwięcej, zdobywa Puchar Domów -
dodała.
- Teodora! - krzyknął nagle pucołowaty chłopiec,
wybiegając z tłumu uczniów.
Wziął w ręce ropuchę, która siedziała u stóp
czarownicy. Kobieta zmroziła go wzrokiem, na co chłopiec zaczerwienił się.
- Przepraszam - szepnął zawstydzony i wrócił do reszty
uczniów. Hermiona parsknęła śmiechem, na co Draco zachichotał.
- Ceremonia przydziału odbędzie się za chwileczkę -
rzekła kobieta i odeszła.
- A więc to prawda... - odezwał się nagle młody Malfoy.
Dziewczynka spojrzała na niego zdezorientowana, nie rozumiejąc o co chodzi.
Jej przyjaciel wpatrywał się w czarnowłosego chłopca,
który stał kilka metrów od nich.
- Harry Potter zaszczycił Hogwart - dodał.
Oczy brązowowłosej powędrowały do owej osoby, o której
mówił Draco i teraz zrozumiała.
Okularnik z cienką blizną w kształcie błyskawicy na
czole. Hermiona poczuła jak jakieś nieznane nigdy
wcześniej uczucie nienawiści i wściekłości pożera ją od środka. To on. Ten dzięki,
któremu umarł Czarny Pan.
- Harry Potter? - zaczęli szeptać między sobą inni
uczniowie.
- Crabbe, Goyle, a to Hermiona - Draco wskazał głową
na Riddle'ównę, która zacisnęła zęby, wpatrując się w Harry'ego Pottera - a ja
Malfoy. Draco Malfoy - dodał, podchodząc do Pottera. Rudzielec stojący obok czarnowłosego parsknął śmiechem. -
Śmieszy cię moje imię? - warknął Malfoy do piegowatego. - Ty nie musisz się
przedstawiać. Rudzielec, szata po starszym bracie. To na pewno Weasley - rzekł
z przekąsem. Weasley skrzywił się, ale nie odezwał.
Draco znów zwrócił się do Harry'ego, który patrzył na
niego ze złością.
- Niektóre czarodziejskie rodziny są o niebo od innych
lepsze. Nie warto zadawać się z tymi gorszymi - tu blondyn spojrzał na
Weasleya. - Ja cię wprowadzę - dodał, wyciągając dłoń.
- Dzięki, ale sam zdecyduję kto jest gorszy - wycedził
do niego Potter. Draco spojrzał na niego ze złością.
- Daj spokój, Draco - odezwała się nagle Hermiona,
krzyżując ręce na piersiach. Obserwowała całą sytuację z niesmakiem. - Chcesz
się z nim zadawać? Nie rozśmieszaj mnie - dodała, patrząc z obrzydzeniem na
Harry'ego, którego wzrok przeniósł się teraz na nią.
- Masz rację, Hermiono. Nie warto - odparł Malfoy i w tym
samym momencie wróciła profesorka. Spojrzała na niego surowo. Draco popatrzył
na nią spod byka, po czym powrócił na swoje miejsce obok przyjaciółki.
- Chyba ci się coś w głowie poprzewracało, że chciałeś
się z nim zadawać - mruknęła mu do ucha.
Za nim chłopak zdążył odpowiedzieć wszyscy ruszyli w
stronę Wielkiej Sal.
~*~
Może i nie jestem śliczna,
Może i łach ze mnie stary
Lecz choćbyś świat przeszukał,
Może i nie jestem śliczna,
Może i łach ze mnie stary,
Lecz choćbyś świat przeszukał,
Tak mądrej nie znajdziesz tiary.
Możecie mieć meloniki,
Możecie nosić panamy,
Lecz jam jest Tiara Losu,
Co jeszcze nie jest zbadany.
Choćbyś swą głowę schował
Pod pachę albo w piasek,
I tak poznam kim jesteś,
Bo dla mnie nie ma masek.
Śmiało, dzielna młodzieży,
Na głowy mnie wkładajcie,
A ja wam zaraz powiem,
Gdzie odtąd zamieszkacie.
Może w Gryffindorze,
Gdzie kwitnie męstwa cnota,
Gdzie króluje odwaga
I do wyczynów ochota.
A może w Hufflepuffie,
Gdzie sami prawi mieszkają,
Gdzie wierni i sprawiedliwi
Hogwarta szkoły są chwałą.
A może w Ravenclawie
Zamieszkać wam wypadnie
Tam płonie lampa wiedzy,
Tam mędrcem będziesz snadnie.
A jeśli chcecie zdobyć
Druhów gotowych na wiele,
To czeka was Slytherin,
Gdzie cenią sobie fortele.
Więc bez lęku do dzieła!
Na głowy mnie wkładajcie,
Jam jest myśląca tiara,
Los wam wyznaczę na starcie!*
Tiara Przydziału zakończyła śpiewać swą pieśń i
zamarła bez ruchu.
- A teraz - zawarła głos profesor McGonagall - po przemowie
dyrektora i piosence Tiary, będę wyczytywać po kolei wasze nazwiska, po czym
każdy z was podejdzie tu do mnie, a ja włożę mu Tiarę na głowę, która
przydzieli wam wasze domy - dodała i spojrzała na długi pergamin, który
trzymała w prawej ręce. - Draco Malfoy! - krzyknęła.
- Powodzenia - szepnęła Hermiona do blondyna, na co
ten kiwnął głową i wyszedł z tłumu, po czym usiadł na krzesełku stojącym na
podeście. Zanim czarownica zdążyła dotknąć czapką głowy chłopaka, ta krzyknęła:
- Slytherin!
Ślizgoni zaczęli przeraźliwie klaskać wraz z Hermioną,
Crabbe'm i Goyle'm, a uśmiechnięty Malfoy podniósł się z krzesełka i
podszedł do stołu Slytherinu, po czym usiadł na pierwszym wolnym miejscu.
- Ronald Weasley! - zawołała McGonagall.
Poddenerwowany rudzielec wyszedł z tłumu
pierwszoroczniaków i patrząc z przerażeniem na Tiarę, usiadł spięty na
krzesełku.
- Ha! - krzyknęła tiara. - Kolejny Weasley! Dobrze
wiem dokąd cię wysłać. Gryffindor! - zawołała.
Weasley odetchnął z ulgą i podbiegł do stołu Gryfonów,
przy którym klaskali jego uśmiechnięci bracia. Hermiona patrzyła na to z
niesmakiem.
- Harry Potter! - krzyknęła czarownica. Dziewczynka
dostrzegła jak dyrektor Hogwartu Albus Dumbledore na te słowa wyprostował
się w swoim krześle.
Czarnowłosy chłopiec wyszedł spośród szepczących na
jego temat uczniów i usiadł na stołku, kiedy profesor McGonagall założyła mu
Tiarę na głowę.
- Hm... Trudne, bardzo trudne. Mnóstwo odwagi to
jasne, umysł też dość tęgi i talent, o tak! I potrzeba sprawdzenia się. Gdzie,
by cię tu przydzielić? - zastanawiała się Tiara.
- Tylko nie do Slytherinu. - Hermiona dosłyszała jak
Potter szepcze takie słowa. Prychnęła cicho.
- Nie do Slytherinu? - zapytała czapka. - Jesteś
pewny? Mógłbyś być kimś wielkim. To jest tu, w twojej głowie! A Slytherin
zapewnia wielkość i to bez wątpienia, ale skoro.... Więc niech będzie. Gryffindor!
- ryknęła Tiara. Wszyscy Gryfoni aż powstawali z krzeseł krzycząc i klaszcząc
ze śmiechem:
- Mamy Pottera, mamy Pottera!
Potter podszedł do nich z uśmiechem i usiadł obok
Weasleya. Do oklasków również przyłączył się uśmiechnięty od ucha do ucha
Dumbledore.
- Spokój! - zawołała McGonagall, uspakajając
Wielką Salę. - Ceremonia przydziału trwa dalej - dodała zniesmaczona. Spojrzała
ponownie na pergamin i powiedziała: - Hermiona Riddle! - krzyknęła. W Sali
zapadła cisza, a dziewczynka poczuła na sobie świdrujący wzrok Dumbledore'a.
Zestresowana ową sytuacją wyszła z tłumu
pierwszoroczniaków, czując jak uginają się jej kolana.
Podeszła do taboretu i usiadła na nim. Była pewna,
że cała Wielka Sala na nią patrzy łącznie z Draconem, który podniósł
obydwa kciuki.
Uśmiechnęła się blado i po chwili stara czapka
znalazła się na jej głowie.
- Hm... Co my tu mamy? Ach tak! Pamiętam, jakby to
było wczoraj... Jakbym to wczoraj przydzielała do domu twojego ojca i matkę -
usłyszała głos Tiary. Przez jej ciało przeszły dreszcze na wspomnienie
o rodzicach. - Och, tak. Podobnie jak pan Potter masz zadatki zostać kimś
wielkim, jednak jesteś nieco inna. Rządzi tobą cynizm i chęć władzy, jak u
ojca. Więc zadecydowałam. SLYTHERIN! - ryknęła Tiara na całą
salę.
Hermiona uśmiechnęła się szeroko. Zawsze chciała tam
być. Marzyła o tym. Ślizgoni powstawali z krzeseł, klaskając głośno.
McGonagall zdjęła Hermionie Tiarę z głowy, gdy ta zbiegła z
ciągle szerokim uśmiechem po schodkach i usiadła przy stole Ślizgonów, tuż obok
szczęśliwego Malfoya.
~*~
Otworzyła szeroko oczy, a jej ciałem zawładnęły
drgawki. Podparła się leniwie na łokciach i rozejrzała po dormitorium.
Pansy i Milicenta jeszcze spały. To zrozumiałe, bo w końcu dochodziła szósta nad ranem. - Znów
ci się to wszystko śniło! - mruknął głosik w jej głowie. - Nie uważasz,
że ten dzień miał jakiś wielki wpływ na twoje życie? - szepnął.
- Może - westchnęła cicho Hermiona, opadając na
poduszki i przetarła zmęczone oczy.
Przez ostatnie cztery lata rysy twarzy dziewczyny nie
zmieniły się za wiele. Wciąż była blada jak ściana. Nadal wyglądała jak upiór,
przez co większość uczniów z innych domów wolało ją unikać.
Podobało się jej to, że odstraszała pierwszoroczniaków. Wystarczyło jedno tupnięcie długiego obcasa o podłogę, a bachora już
nie było.
Zachichotała ironicznie na samą myśl o tym. Przetarła
ponownie oczy i mruknęła z niezadowoleniem:
- Chyba już nie zaśniesz, więc czas wstać, panno
Riddle...
CDN.
* Tekst piosenki Tiary Przydziału jest zaczerpnięty z
książki J.K Rowling - ''Harry Potter i Kamień Filozoficzny''.
Ale ta Miona jest ironiczna ;d
OdpowiedzUsuńDodałam cię do linków.
Zawsze chciałam cos takiego przeczytac... dzięki;)
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńNie wydaje mi się, żeby pisanie własnych tekstów polegało w większości na przepisaniu/odgapieniu od innych. W momencie przed Ceremonią Przydziału po prostu wzięłaś te same dialogi, co były w filmie. Przydałoby się trochę więcej własnej inwencji twórczej.
OdpowiedzUsuńNie wydaje mi się, żeby pisanie własnych tekstów polegało w większości na przepisaniu/odgapieniu od innych. W momencie przed Ceremonią Przydziału po prostu wzięłaś te same dialogi, co były w filmie. Przydałoby się trochę więcej własnej inwencji twórczej.
OdpowiedzUsuńBardzo fajne :)
OdpowiedzUsuńJak widzę Hermiona na razie zachowuje się jak na córkę Toma przystało. Bardzo polubiłam Narcyzę widać, że kocha i martwi się o Draco i Hermionę.
OdpowiedzUsuń