Cienka linia między
miłością i nienawiścią.
- Mezo ''Zemsta''
Czarnowłosy wyglądał na zagubionego. Jego policzki
zarumieniły się, a wzrok wlepił w podłogę. Wyglądał tak uroczo... Nawet nie
czuła na niego złości. Miała ochotę teraz tylko przytulić go do siebie i
zanurzyć twarz w tej rozczochranej, kruczoczarnej czuprynie.
Słysząc przyspieszony oddech Dracona, który sprowadził ją na ziemię,
zbladła jeszcze bardziej, zdając sobie dopiero sprawę co tak naprawdę się
stało. Całowała się z nim, chciała do niego wrócić, po tym wszystkim co jej
zrobił… Na dodatek Harry wszystko widział i słyszał! Musiał ich śledzić! Tylko
po co? Jej oddech przyspieszył.
Rzuciła ukradkowe spojrzenie blondynowi, który wściekle wpatrywał się w
Pottera. Nagle dostał ataku drgawek. Na twarz czarnowłosego, widząc reakcję
Malfoy’a, wstąpiło zakłopotanie zmieszane z przerażeniem.
- Co tu robisz, Potter?! – wycedził do chłopaka. – Śledziłeś nas?!
- Ja… - zaczął chłopiec, ale raptownie urwał. Język musiał stanąć mu w gardle.
Nie wiedział co ma powiedzieć.
- Ty gnido!
Ślizgon już chciał się rzucić na wroga, gdy…
- Uspokój się, kretynie!
Reakcja Riddle była błyskawiczna. Wepchała się pomiędzy nich osłaniając
Pottera własnym ciałem. Na pewno nie będą się tu bić, o nie!
Nigdy nie widziała kolegi w takim stanie. Syn Lucjusza Malfoy’a
poczerwieniał, dysząc ciężko.
– Zrobił ci coś?! – spytała cicho. Serce biło jej jak oszalałe.
- Śledził nas pod tą głupią peleryną! Wszystko widział i słyszał! – syknął.
To nie było teraz dla niej ważne. Może to nawet lepiej? Potter uratował
ją od hipnotyzujących szponów byłego chłopaka.
- Zostaw go – wysyczała ostrożnie. Draco prychnął.
- Od kiedy go tak bronisz?! Obiecałaś mi coś!
- Że więcej się z nim nie spotkam. Nie było tam klauzuli o wstawianiu się za
nim. Nie znasz legendy o skrzyżowaniu palców podczas obietnicy? – wycedziła po
krótkim namyśle. Malfoy zawył wściekle.
- Jeszcze się policzymy, Potter – warknął, pokazując mu swoją pięść.
Była pewna, że bliznowaty już otwierał usta, aby odpowiedzieć. Widziała
jak zaczyna wyciągać ręce w stronę Dracona.
- Uspokój się, Harry!
Zagrodziła mu drogę jeszcze bardziej, łapiąc za rękę. Czując
palący dotyk jego skóry zadrżała lekko.
– Jeśli się nie uspokoicie to ja sama się z wami policzę! – mruknęła rozeźlona.
Ta sytuacja zaczynała ją powoli irytować.
- Co się z tobą stało? Od kiedy jesteś taka ugodowa? Jeszcze przed wakacjami
dopingowałabyś mi! – warknął Malfoy.
Dziewczyna otworzyła usta, aby odpowiedzieć, ale zaraz je zamknęła.
Właściwie miał rację. Jeszcze w czasie zeszłego roku szkolnego z pewnością
dopingowałaby mu, aby złamał Potterowi nos, a teraz…
Po tym co zrobił jej ojciec znienawidziła mroczną stronę, a czarnowłosym
chłopcu odnalazła najlepszego przyjaciela oraz błogą oazę. Azyl, w którym mogła
się schronić przed bólem i złem.
- To było przed wakacjami – warknęła w końcu.
- Jeszcze się policzymy, Potter! Gnido jedna! – zawołał Draco do okularnika,
który dalej stał za nią.
Po chwili już miał zamiar wyjść zza gargulca na korytarz, co zresztą przyjęła
z radością, gdy nagle poczuła jak coś napiera na jej plecy.
- Odsuń się!
To Harry odepchnął ją na bok i rzucił się na Malfoy’a. Obydwoje upadli
na ziemię okładając się pięściami.
- Co wy wyprawiacie?! – krzyknęła, rzucając się, by ich rozdzielić.
- Nie zbliżaj się! – zawołał Draco. – Sam tego chciał, to i to dostanie!
Potter złapał go za szyję, tak, że Draco zaczął się dusić. Ślizgon
sprytnie kopnął przeciwnika prosto w krocze i gdy ten jęknął z bólu, blondyn
przewrócił się tak, że to Gryfon leżał teraz pod nim.
- Draco!
W oczach okularnika stały łzy. Nie mogła na to patrzeć. Widząc
cierpienie chłopca, sama cierpiała. Niebieskooki podniósł się z ziemi, zabrał
bliznowatemu różdżkę i wycelował w niego swoją dysząc ciężko.
- Czarny Pan będzie bardzo zadowolony, gdy dowie się co zrobiłem – wyszeptał.
Słysząc te słowa zamarła, a jej oddech przyspieszył.
- Draco, co ty chcesz zrobić? – wymamrotała, podchodząc bliżej. Trzęsła się.
Rozbrojony Harry wpatrywał się przerażony to w Malfoy’a, to w nią.
- To czego ty pragnęłaś przez ostatnie lata. Aby Harry Potter poniósł swoją
karę – wyszeptał, wpatrując się w zdezorientowanego chłopaka. Chciał go
zabić. Chciał zabić…
- Draco, nie – rzekła ostrożnie, wiedząc, że każdy jej ruch może wyrządzić
Potterowi gorszą krzywdę, gdy jej były chłopak dostanie ataku szału. – On był
rocznym dzieckiem. Nie ponosi za to odpowiedzialności. – Szukała jakiejkolwiek
deski ratunku.
- Ty też byłaś rocznym dzieckiem – szepnął blondyn.
Wcześniej jakoś podtrzymywałaby jego zdanie, lecz teraz zmieniło się ono
diametralnie. Aktualnie nie czuła już takiej tęsknoty za ojcem oraz chęci
pokonania Harry’ego Pottera. Żywiła się już jedynie nienawiścią do Voldemorta
za to, iż zgładził jej matkę oraz coraz mocniejszym uczuciem do czarnowłosego.
- Draco, proszę – jęknęła.
- Zrobił ci pranie mózgu. Byłaś inna – szepnął z wyrzutem czarodziej.
- Draco…
- Nienawidzę cię za to, Potter! Sectumsempra!* – krzyknął znienacka.
Wtedy wszystko działo się bardzo szybko.
- NIE!!!
Jej działanie było błyskawiczne. Nie była w stanie pozwolić na to, aby
Malfoy zrobił Potterowi coś złego. Rzuciła się w stronę bezbronnego kolegi,
chcąc osłonić go własnym ciałem przed czarno-magicznym zaklęciem, którego nie
znała.
Udało się. Strzęp światła ugodził ją prosto w pierś. Trysnęła krew, a
ona krzyknęła z bólu. Straciła czucie w całym ciele. Patrząc w przerażone oczy
Dracona, który chyba zdał sobie sprawę z tego co właśnie zrobiła, upadła na
kolana.
- I co? – jęknęła kpiąco, gdy po jej policzkach popłynęły łzy bólu. – Może
jeszcze powiesz o tym tacie, co? – Malfoy już otworzył usta z przerażeniem,
lecz po chwili je zamknął.
- Hermiono.
Usłyszała za sobą znajomy głos nastoletniego Gryfona. Z jej klatki
piersiowej znów trysnęła krew, jakby jej ciało stało się grubą skorupą, która
zaczynała powoli pękać. Po chwili upadła na plecy. Czuła się tak, jakby ktoś
ciął nożem jej brzuch.
Poprzez powłokę łez ujrzała nad sobą przerażoną twarz Harry’ego, a nad
nim Dracona. Wystraszony blondyn upuścił różdżkę przeciwnika i uciekł. Jak
zwykły tchórz.
- Hermiono, co ci jest? – szepnął z rozpaczą chłopak, kładąc dłoń na jej
krwawiącej piersi.
- To musiała być czarna magia, Harry – wyszeptała, jęcząc z bólu. – Nie wiem
skąd Draco znał to zaklęcie, ale próbował cię nim zabić. Przepraszam. To moja
wina.
Z jej klatki piersiowej znów trysnęła krew, mażąc przy tym twarz
Pottera. Po jego policzkach zaczęły płynąć łzy.
- Błagam, wytrzymaj. Skrzydło Szpitalne jest za rogiem.
- Harry – szepnęła z łzami w oczach, wyciągając do niego drżącą dłoń.
Jej palce dotknęły policzka chłopca. Czarodziej jęknął cicho, całując
ich opuszki. Gdyby nie ból z pewnością rozpłynęłaby się na dobre.
- Proszę, wytrzymaj.
Po chwili dostrzegła jak okularnik łapie swoją różdżkę, która leżała na
ziemi, po czym bierze ją na ręce. Ból był nie do wytrzymania. Przez chwilę
miała ochotę po prostu umrzeć.
Resztkami sił udało się jej objąć go za szyję, po czym nawet z jej
ust zaczęła płynąć krew. Zawyła głośno. I to niby on miał tak skończyć?! Nie była
w stanie na to pozwolić ani nawet sobie wyobrazić. Zależało jej na nim. Tak
bardzo zależało.
Zamknęła oczy czując jak podążają korytarzem. Straciła przytomność.
- Kto mógł zrobić coś tak potwornego?
Usłyszała nad sobą głos przerażonej pielęgniarki. Ból ustąpił, a ona nie
mogła teraz nawet się poruszyć. Właściwie nie czuła własnego ciała.
- To była czarna magia, Poppy. Ktoś próbował ją tym zabić. – Do jej uszu
dobiegł znajomy głos Albusa Dumbledore'a.
Uchyliła zmęczone oczy czując jak światło ją oślepia. Jęknęła cicho,
gdyż nienawidziła takich momentów.
- Budzi się!
- Panno Riddle, czy słyszy mnie pani? – rzekł spokojnie mężczyzna, który był
właścicielem długiej białej brody.
Obraz nagle nabrał ostrości, a ona zdała sobie sprawę, że leży właśnie
pod puchową kołdrą w Skrzydle Szpitalnym. Pochylała się nad nią pielęgniarka i
dyrektor.
Chcąc przewrócić się na bok, nie udało się jej to. Jej ciało było
owinięte bandażami niczym kokonem. Była w stanie tylko poruszać rękami. Już
nigdzie nie widziała krwi…
Pani Pomfrey przykładała do jej czoła zimny kompres. Oddech dziewczyny
przyspieszył, a wargi wysuszyły się. Czuła ogromny ucisk na klatce piersiowej.
- Całe szczęście! – szepnęła przejęta pielęgniarka. – Jeszcze kilka chwil, a
już byś odeszła od nas. Tam na górę – szepnęła przerażona.
- Co się stało? – wymamrotała z dziurą w pamięci.
Pamiętała tylko jak Harry niósł ją korytarzem. Jego wargi pieszczące jej
palce… Prośby, żeby wytrzymała, a potem… Pustka.
- Zostałaś zaatakowana czarno-magicznym zaklęciem – wyjaśnił jej Dumbledore. –
Ktoś usiłował cię nim zabić. Pan Potter przyniósł cię tutaj na rękach. Był cały
we krwi – dodał z troską.
Zamrugała powiekami przypominając sobie wszystko. Dracona, rozbrojonego
Harry’ego, atak i ból...
- To działo się tak szybko – wymamrotała.
- Spokojnie, spokojnie – szepnęła pielęgniarka, wymieniając okład.
- Gdzie jest Harry? – spytała roztrzęsiona, widząc brak czarnowłosego. Gdzie
był? Jeśli poszedł do Malfoy’a? Jeśli tym razem coś mu się stało?!
- Spokojnie – powtórzyła kobieta. – Pan Potter jest w swojej wieży. Siłą go
stąd wyprowadziłam.
- Hermiono, powiedz co się stało. Czy Harry widział co się stało? – spytał
Dumbledore.
Ich oczy spotkały się. Przełykała ślinę patrząc na niego z bólem.
- To on powinien tu leżeć, profesorze. On zabrał mu różdżkę… - szepnęła, a po
jej policzkach popłynęły łzy na wspomnienie tamtego wydarzenia.
- Ale napastnik trafił w ciebie? – spytała pielęgniarka.
- J-Ja Harry’ego osłoniłam. Inaczej to on by tu leżał. Ja nie mogłam na to
pozwolić… – Rozpłakała się na dobre.
Myśl, że to Potter mógł tak cierpieć, że to on stałby się ofiarą, była
nie do wytrzymania.
Teraz wbrew wszystkiemu zapragnęła otoczyć go ramionami i przytulić do
siebie. Tak, aby mieć pewność, że już nic mu się nie stanie.
Pokochałaś go i nie zaprzeczaj! – szepnęła jej podświadomość.
- Już dobrze. Gdy poczujesz się lepiej wszystko nam opowiesz. Jesteś ciężko
ranna. Zostaniesz tu przez kilka dni – rzekła pani Pomfrey.
- Proszę pani, ale ja muszę go zobaczyć. Muszę zobaczyć Harry’ego – szepnęła
ochryple, czując na sobie wzrok kobiety i dyrektora.
- Gdy tylko poczujesz się lepiej… - zaczęła, jednak przerwał jej szczęk zamka.
Wtedy drzwi Skrzydła Szpitalnego otworzyły się z hukiem.
Odwróciła powoli głowę i ujrzała czarnowłosego chłopca z blizną na
czole. Stał tam, cały i zdrowy. W jej oczach stanęły łzy szczęścia, a na twarz
wkradł się łagodny uśmiech. Błogie ciepło automatycznie otoczyło jej serce.
Nawet nie wiedziała, że Dumbledore ją obserwuje.
- Pani Pomfrey! – zawołał Potter z głosem pełnym bólu. – Ja nie mogę tak
siedzieć bezczynnie! Musiałem tu przyjść!
Na jego twarzy dalej widać było zeschniętą krew. Wciąż miał na sobie
poszarpaną szatę, która wyglądała tak na skutek wcześniejszej potyczki z
Malfoy’em.
- Panie Potter, nawet się pan nie umył i przebrał! – jęknęła Poppy.
- Harry! – zachrypiała dziewczyna na widok czarnowłosego. Jego wzrok
automatycznie spoczął na niej.
- Hermiona!
Reakcja Gryfona była błyskawiczna. Minął zaciekawionego
Dumbledore’a i przykląkł przy jej łóżku.
- Obudziłaś się wreszcie. Jak się czujesz? – spytał troskliwie.
Poczuła jak jego dłoń zaczyna gładzić ją po spoconych włosach. Dotyk
chłopca podziałał na nią jak antybiotyk.
- Bywało lepiej – szepnęła.
- Tak bardzo się martwiłem – jęknął.
- Zostawmy ich na razie samych. Potem porozmawiamy – stwierdził nagle dyrektor,
posyłając pielęgniarce znaczące spojrzenie. Przez chwilę w ogóle zapomniała o
ich istnieniu. Liczył się tylko Harry…
~*~
- Jesteś głupia! – stwierdził w końcu Potter, gdy Dumbledore wyszedł, a pani
Pomfrey podała jej eliksir i zniknęła za drzwiami swojego gabinetu. – Przez
moją głupotę mogłaś zginąć!
- To nic takiego – szepnęła.
Zbytnio nie obchodziło ją teraz co do niej mówił. Bardziej interesujący
był jego kciuk, który łagodnie gładził jej blady i zimny policzek. Przymknęła
powieki, drżąc lekko.
Widząc, że to ją uspokaja, przyspieszył ruchu. Jęknęła cichutko poddając
się łagodnej pieszczocie.
- Widziałem Malfoy’a – rzekł po chwili.
Rozchyliła powieki i spojrzała na niego. Jeszcze tego tu brakowało.
Znienawidziła go teraz znacznie bardziej niż przedtem. Pragnęła jedynie
rozszarpać tego zawszonego Ślizgona na kawałki. Za to, że chciał zaatakować
Harry’ego.
- I co? – spytała cicho.
- Właściwie to nic. Chyba mnie nie zauważył. Stał z Crabbe’m w Sali Wyjściowej.
Był nieźle zdołowany – odparł. - Przez moment miałem ochotę rozszarpać go na
kawałki – wycedził przez zęby, wpatrując się gdzieś w ścianę ponad jej głową.
- Nie po osłoniłam cię sobą – szepnęła cicho.
- Jesteś głupia! – jęknął znów, wracając na ziemię. – Po co to zrobiłaś? Równie
dobrze mógłby trafić mnie i to ja bym tu leżał! Już drugi raz ratujesz mi
życie! - rzekł, jakby z wyrzutem.
- Harry, przecież ja nie mogłabym na to pozwolić! – załkała z bólem. – Zależy
mi na tobie – dodała zanim zdążyła ugryźć się w język.
Potter pobladł, wpatrując się w nią oszołomiony. Chyba nie wiedział co
odpowiedzieć, gdyż otworzył usta, a chwilę potem je zamknął. Brązowowłosa za to
spuściła wzrok ze wstydem.
Co ona wygaduje?
Przecież nie mogła się w nim zakochać. Ten związek nie miałby
przyszłości. Nad nimi wisiałby tylko Voldemort i czekająca śmierć. Nic więcej…
- Nienawidziłaś mnie – usłyszała nagle głos chłopaka, który wyrwał ją z
zamyśleń.
Spojrzała na niego nie wiedząc co ma powiedzieć. Miał rację, bo przecież
wcześniej nienawidziła go. Teraz było inaczej… Bo właściwie, gdyby nadal go
nienawidziła, nie chciałaby zginąć w jego obronie…
- Harry… - szepnęła cichutko.
Tylko tyle zdołała powiedzieć. Wyciągnęła w końcu obolałą rękę w stronę
chłopca i zaczęła łagodnie głaskać go po rozgrzanym, zarumienionym policzku.
- Tak bardzo przepraszam…
Praktycznie nie wiedziała za co, ale to nie było ważne.
Świadomość, że może go właśnie teraz dotykać, działała na nią niczym
lekarstwo. Okularnik zagryzł wargi, a jego oddech przyspieszył. Znów zaczął
pieścić opuszki jej palców, tak samo jak zanim straciła przytomność, a
ona przeżywała tę pieszczotę jeszcze bardziej intensywniej niż przedtem.
Może dlatego, że już nieczuła bólu?
- Chodź do mnie – wymamrotała cicho, a on posłusznie pochylił się nad nią tak,
że ich twarze dzieliły raptem centymetry.
- Słucham.
- Obiecaj, że nie będziesz zaczynał z Draconem – szepnęła, wpatrując się w jego
zielone oczy, które pochłonęły ją w całości.
Palce dziewczyny, bez jej zgody powędrowały do włosów Harry'ego,
delikatnie się w nich zanurzając. Czuła łagodny oddech Pottera na swojej
twarzy.
- Obiecuję – powiedział bezmyślnie, przełykając ślinę. Uśmiechnęła się jak
najbardziej szczerze. Czuła się tak, jakby szczęście wypełniało każdy fragment
jej ciała. Gryfon odwzajemnił uśmiech. - Już późno – dodał po chwili.
- Przyjdziesz jutro? – spytała, ocierając czubek swojego nosa o jego.
- Obiecuję. – Był jakby zahipnotyzowany w jej oczach. – Przepiszę ci notatki z
przedmiotów, które mamy razem. - Uśmiechnął się.
- Dziękuję – odparła.
- Słodkich snów – szepnął po chwili do jej ucha tak, że dostała gęsiej skórki.
Nie była w stanie nic odpowiedzieć. Rozbrajał ją… Uśmiechnęła się
tylko, gdy chłopak podniósł się i odszedł w stronę drzwi.
W tym samym czasie drzwi gabinetu pielęgniarki otworzyły, a za nim wybiegła
pani Pomfrey.
- Właśnie to chciałam ci powiedzieć, Potter! Do widzenia!
Chłopiec, śmiejąc się pod nosem, zniknął za drzwiami Skrzydła
Szpitalnego, a brązowowłosa dziewczyna opadła zachwycona na poduszki,
mimowolnie łapiąc się za głowę. Zaśmiała się sama do siebie, a gdy kobieta
popatrzyła na nią zniesmaczona, Riddle niestety nawet nie zwróciła na to uwagi.
Był niesamowity. Nastolatka spojrzała jeszcze raz na wejście do
szpitala, jakby mając nadzieję, że czarnowłosy znów się w nich pojawi, lecz nikogo
nie ujrzała.
Czy była w stanie na zawsze wyprzeć szeregu śmierciożerców, ciotki oraz
sadystycznego ojca na czele, byleby być z tym roztrzepanym Harrym Potterem?
CDN.
I jak zwykle - kolejny genialny rozdział. Ciekawe ile czasu minie, zanim Malfoy poleci do Voldemorta i wyda Hermionę ...
OdpowiedzUsuńNapisz coś o sex
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam. To jest cudowne. Nie mogę się doczekać kolejnych rozdziałów. Jednakże strasznie denerwuje mnie te całe niezdecydowanie Hermiony ;c Harry też ma uczucia! Jest bardzo wrażliwym chłopcem. Niech ona mu powie co do niego czuje albo niech raz na zawsze przestanie mydlić mu oczu. Te cytaciki na górze ~ są piękne *-* życzę weny, kochana ;3 /waxon :)
OdpowiedzUsuńNie! Hermiona powinna być z Draco a nie z tym głupim potterem!
OdpowiedzUsuń